Automatyzacja, chyba tak samo jak większość rzeczy na świecie, ma swoje dobre i złe strony. Dziś jednak spędzicie chwilę z tekstem, który skupia się na tych lepszych.
Powtarzając coś X razy dochodzimy do perfekcji (albo przynajmniej do satysfakcjonującego nas poziomu) i mówi się, że robimy coś automatycznie – nie myśląc o tym, naturalnie. Mamy pewne czynności tak wyćwiczone, że są zawsze z nami gdzieś tam z tyłu głowy i przez to, że ileś razy już je wykonaliśmy o nich nie myślimy. Razem, z tym, że robimy coś automatycznie i nie musimy się nad tym bardzo skupiać zaczyna się kolejny etap – nudy. Jeśli dokładnie wiemy jak coś wykonać i jaki z tego będzie efekt to nic przez większość czasu nas nie jest w stanie zaskoczyć.
Nie męcz się. Z tym męczeniem to jest ciekawie :) Na początku, kiedy robimy coś pierwszy raz męczymy się aby się tego nauczyć. Jest to wyzwanie dla nas. Po czasie, kiedy dojdziemy już do automatycznego wykonywania pewnych rzeczy, także zaczynamy się męczyć. Tym jednak razem (mimo, że dalej robimy to samo) męczymy się robiąc to automatycznie. Obrazując moją myśl: skoro mamy coś zakodowane tam z tyłu głowy i dzieje się to właściwie samo – bezobsługowo, to „przód” nam się zaczyna nudzić :)
Jak dla mnie taka kolej rzeczy jest czymś naturalnym. Ludzie (w większości) jednak cały czas szukają czegoś nowego, chcą odkrywać, uczyć się itd. Oczywiście istnieje jeszcze coś takiego jak strefa komfortu, ale dziś nie o tym. Aby iść naprzód i nie hamować się rzeczami, które nam ciążą szukamy lepszych, prostszych rozwiązań. Automatyzujemy pewne procesy, które są powtarzalne. Szanujemy swój czas i logicznym jest, że jeśli coś może zrobić się „samo”, a ja w tym czasie mogę zająć się ciekawszymi rzeczami, to tego chcę.
Bill rzecze:
Mamy ogromne szczęście, że działamy w IT – tutaj naprawdę zautomatyzować da się sporo (albo i jeszcze więcej). Wiadomo, że automatyzacja dotyka każdej gałęzi gospodarki, jednak nasza jest szczególna, rzekłbym specjalna i wyjątkowa (no to nam posłodziłem :)). Dlaczego? Bo u nas koszt automatyzacji procesów jest po prostu bardzo niski. Wiem, wiem, te kwoty nie są małe, ale w porównaniu np do wytworzenia zautomatyzowanej taśmy produkcyjnej, na której pracę wykonują skomplikowane roboty jest jednak niski. Inną kwestią jest też sprawa, że „u nas” tą robotę może profesjonalnie wykonać mały zespół (może nawet jednoosobowy) w o wiele szybszym czasie. Naprawy i korekty/zmiany też są prostsze. No w tej kwestii to mamy lepiej bez dwóch zdań.
Nasz partner akcji Poniedziałki z Hostingiem – Internetum (hosting zza małej wody – UK) przypomniał mi o tym wszystkim w momencie jak zaznajamiałem się z jego ofertą. Niby taki szczególik, ale będąc dłużej w branży pewnych rzeczy już nie robię bo po prostu mi się nie chce/nie mam czasu (bo mam ciekawsze zajęcia;)). Szanuję siebie i swój czas. Chciałbym zwrócić waszą uwagę aby przy wyborze hostingu patrzeć też na to jakie narzędzia dostaniemy do dyspozycji na naszym hostingu, np Installatron.
Szczególnie polecam to osobom, które chcą robić strony internetowe na rynku lokalnym. WordPressów to Ty się chłopie nastawiasz opór – zadbaj o swoją przyszłość :) Dla takiego typu biznesu warto też na początku zastanowić się nad opcją resellera usług naszego hostingodawcy – będziemy mięli hosting w swojej ofercie co wzbogaci pozycję na rynku, a potencjalny klient, który na 99% nie wie o czym do niego mówisz, będzie w stanie załatwić wszystko u jednego gościa.