Elon Musk sfinalizował umowę o zakupie platformy społecznościowej Twitter. Transakcja warta 44 mld dolarów doszła do skutku po wielomiesięcznych przepychankach. Pracownicy serwisu drżą o przyszłość swoich stanowisk.

W czwartek wieczorem rozpoczął się proces finalizacji przejęcia Twittera przez Elona Muska. Tym samym miliarder uniknął batalii sądowej. Przypomnę tylko, że swoiste przepychanki trwały od kilku miesięcy, o czym możecie przeczytać w naszych wcześniejszych publikacjach. Zagorzały użytkownik ćwierkacza, po przejęciu władzy, zacznie wprowadzać swoje pomysły związane z działaniem usługi. Wbrew pozorom, krajobraz platformy może zmienić się nie do poznania. Zanim to się jednak stanie, firmę czeka reorganizacja. Tak, chodzi o zwolnienia, choć nie tak daleko idące, jak początkowo twierdzono.

Twitter

Twitter już w rękach Elona Muska – kości zostały rzucone. Idzie nowe

Wczoraj informowałem Was o tym, jak Elon Musk wszedł do siedziby Twittera z umywalką, ze słowami „niech to zapadnie” na ustach. Dziś wiemy już, że miało wtedy miejsce dogrywanie ostatnich elementów przejęcia usługi przez miliardera. Pracownicy obawiali się, że Musk faktycznie zwolni 75% personalu, o czym informowały media opierające się na nieoficjalnych doniesieniach. Przedsiębiorca zapewnił, że tak się nie stanie i w sumie nie powinno to nikogo dziwić. Miałby wtedy miejsce istny paraliż serwisu, na który Elon z pewnością nie chce pozwolić sobie już w pierwszych chwilach po przejęciu sterów.

Natomiast nie oznacza to wcale, że przedsiębiorca wstrzyma się ze zwolnieniami. Co to, to nie. Przejmowanie serwisu rozpoczęło się od zwolnienia kluczowych postaci piastujących dyrektorskie stanowiska. Z Twitterem pożegnali się między innymi: Parag Agrawal (dyrektor generalny), Ned Segal (dyrektor finansowy), a takż Vijaya Gadde kierująca zespołem ds. polityki prawnej i bezpieczeństwa. Jak mniemam, jest to dopiero początek szerzej zakrojonych działań.

Twitter

Powrót Donalda Trumpa i zwalczanie fałszywych kont

Musk chce walczyć z fałszywymi kontami, ograniczając ich liczbę, jednakże martwic może plan poluzowania zasad moderacji. To może powodować pojawienie się w serwisie wielu kontrowersyjnych wątków, które trudno byłoby nazwać poprawnymi polityczne. Nowy szef Twittera chce także otwartego kodu źródłowego, co ma przyczynić się pośrednio do uzyskania statusu najbardziej szanowanej sieci społecznościowej świata. Co ciekawe, przedsiębiorca sugerował nawet chęć przywrócenia konta byłemu prezydentowi USA – Donaldowi Trumpowi.

Testujemy całkiem nowy iCloud. Zmiany to coś więcej niż kosmetyka