Samsung uzbroił mnie na prawie 2 tygodnie w swoje nowinki technologiczne. Miałem okazję zagłębić się w świat, w którym telefon zamienia się w tablet. Trafił do mnie model Galaxy Z Fold 4 w zestawie z najnowszym zegarkiem Galaxy Watch 5 oraz słuchawki bezprzewodowe Galaxy Buds Pro 2. Galaktycznie.
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że moim daily jest Samsung Galaxy Note 20 Ultra 5G, którym nagrałem moje przemyślenia na temat testowanego sprzętu w formie wideo zamieszczonego w tym wpisie.
Zacznę od końca i sprzętu stosunkowo najmniejszego, z którym miałem również najmniej styczności.
Galaxy Buds Pro 2
Kolejna generacja słuchawek bezprzewodowych Samsunga, tym razem w wersji Pro. Nie miałem okazji ich przetestować z dość trywialnego powodu. W czasie testów miałem zapalenie ucha, z przyczyn zdrowotnych ich nie testowałem. Tutaj mogę wypowiedzieć się jedynie na temat jakości wykonania. Obudowa ma ciekawą teksturę, nie jest na tyle wyraźna, aby łapać zabrudzenia. Jest jednak wyczuwalna, a co za tym idzie, wpływa na komfort użytkowania. To stosunkowo mały sprzęt i nie raz miałem problemy podczas otwierania innych kejsów ze względu na to, że nie dało się bez zwracania uwagi zgrabnie go otworzyć oraz wyciągnąć słuchawki bez wrażenia, że zaraz wypadną z ręki. Słyszałem wiele opinii na temat ANC w Budsach i chciałem je przetestować, aby móc wyrobić sobie swoje zdanie na ten temat. Niestety nie było mi dane. Życie, może jeszcze kiedyś się uda.
Galaxy Watch 5
Sporo już miałem smartwatchy na testy oraz kilka zakupiłem sam. Wrażenia z Galaxy Watch 5 mam bardzo pozytywne z jednym ale, które w prosty sposób da się zniwelować. Zacznę od tego jednego problemu, który napotkałem. Chodzi o długość paska. Niestety, ale ten, który znajdował się w zestawie, był dla mnie za krótki. Nie na tyle, abym nie mógł go zapiąć na ręce, jednak zostawały mi luźne tylko 3 dziurki, przez co ciężko wsadzało się go w szlufkę. Definitywnie, gdybym kupował ten zegarek, to wybrałbym dłuższy pasek. Jest to przypadłość, która spotyka mnie dość często w przypadku zegarków również od innych producentów, więc zdążyłem przywyknąć.
Chyba najważniejszym dla mnie atrybutem smartwatch jest długość pracy na baterii. Jeśli chodzi o Watch 5 to w scenariuszu ALL ON wytrzymywał on bez problemu nieco ponad dobę, z zaliczonym jednym półtoragodzinnym treningiem. To dobry wynik jak dla mnie, zwłaszcza że podczas treningu zegarki potrafią zużywać naprawde spore ilości energii. Tak jak zaznaczyłem, jest to scenariusz z właściwie każdą funkcją włączoną w sposób ciągły. Zaznaczam to, ponieważ jest ich całkiem sporo w tym urządzeniu.
Mierzenie poziomu stresu, tętno, pulsoksymetr włączone cały czas, korzystanie z alramu wibracyjnego, włączony GPS, WiFi, Bluetooth oraz płatności NFC, Ekran w trybie automatycznym, a podczas testu było bardzo słonecznie więc dość jasno ustawiony. Do tego wszystkiego pomiary składu ciała oraz EKG rano i wieczorem z ciekawości. Przy okazji opisu czasu działania na ładowaniu udało się zgrabnie wymienić, co ten spryciarz potrafi mierzyć. Do pełni dochodzi jeszcze badanie ciśnienia krwi, ale tego nie miałem jak zweryfikować ze względu na brak innego urządzenia mierzącego w moim portfolio.
Jeśli chodzi o wyniki z tych czujników, to pokrywały się one z innymi urządzeniami, z których korzystam oraz czujnikami na bieżni. W momencie, gdy zaczniemy zmieniać ustawienia z trybu mierzenia ciągłego, na okresowy lub używać go sami do robienia pomiarów, czas pracy na baterii drastycznie wzrośnie nawet do kilku dni.
Ekran w tym zegarku jest taki, jak się spodziewałem, naprawdę dobry. Dla mnie Samsung jest mistrzem w robieniu wyświetlaczy, potwierdzają to również moje wrażenia z użytkowania Fold 4 oraz oczywiście innych sprzętów tego producenta. Tak jak wspomniałem wcześniej, poprzez cały czas trwania testu zegarek operował w trybie automatycznego dostosowania jasności i ani razu nie miałem problemu z odczytaniem danych z ekranu, nawet gdy padało na niego słońce. Zegarek ma fizyczne przyciski, które są bardzo przydatne ze względu na znaczne uproszczenie obsługi urządzenia. Dodatkowo przyciski służą do pomiarów składu ciała oraz wykonania pomiaru EKG. Dotykamy ich palcem środkowym oraz serdecznym i zaczynamy pomiar. Ciężko mi zweryfikować odczyty EKG, kardiologiem nie jestem. Na pewno jednak aplikacja daje świetną możliwość zapisania takich pomiarów, aby później móc je pokazać lekarzowi.
Wielkość i kształt Galaxy Watch 5 mi odpowiadają. To, że ma fizyczne przyciski, jest dla mnie tylko na plus, ponieważ podnosi prostotę użytkowania go. Czas pracy na baterii jest prawidłowy. Czytelność ekranu na 5 z plusem. Przyzwyczaiłem się już do możliwości płacenia przy użyciu sprzętu na nadgarstku i jest to niewątpliwa zaleta tego sprzętu. Dzięki temu testowi wiem, że w momencie wybierania nowego smartwatcha dla siebie na pewno ten sprzęt trafi na listę rozważań. Ten lub jego następca, na ten moment nie potrzebuję przesiadki.
Galaxy Z Fold 4
Wrażenia
To była moja pierwsza okazja na dłuższe korzystanie ze składanego telefonu. Wcześniej miałem okazję się nimi pobawić. Teraz natomiast jako jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiłem, było całkowite przeniesienie się z mojego Note na Folda 4. Byłem bardzo ciekawy, jak zachowuje się ekran tego typu w codziennym użytkowaniu. Miałem w głowie jakieś obawy, ze trzeba będzie się z tym obchodzić jak z jajkiem, na szczęście wcale tak nie było. Bardzo dobrze wspominam czas testu tego telefonu i muszę się przyznać, że utwierdził mnie mocniej w przekonaniu, że chcę taki. Gdy przyjdzie czas na wymianę, jestem pewien, że składak od Samsunga będzie w czołówce listy rozważań. Przez czas testu miałem okazję sprawdzić, czy i jak ten telefon zmieni mój sposób korzystania z internetu oraz w jaki sposób wpłynie na moją pracę, która również opiera się na internecie. Więcej o zadaniach, które na nim wykonywałem w dalszej części recenzji.
Samsung Galaxy Z Fold 4: specyfikacja techniczna
Procesor: Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1
GPU: Adreno 730
RAM: 8 GB LPDDR5
Pamięć na dane: 128 GB, 256 GB, 512 GB UFS 3.1
Ekran: 6,7-calowy Dynamic AMOLED 2X, 1-12 Hz, 2640 x 1080 pix
Ekran 2: 1,9-calowy Super AMOLED, 60 Hz, 260 x 512 pix
Aparat główny: 12 MP + 12 MP
Aparat przedni: 10 MP
Akumulator: 3700 mAh, 25 W
Łączność: 5G, NFC, Bluetooth 5.2, WiFi 6E
Ciekawiło mnie to, ile ten telefon jest w stanie wytrzymać na baterii, biorąc pod uwagę fakt, że mamy jednak dodatkowy ekran i w sumie o wiele więcej przestrzeni mogącej wyświetlać piksele i wymagającej podświetlenia. Zaskoczyłem się bardzo pozytywnie, bez problemu wyciągając ponad dzień użytkowania. W sieci dostępne są testy odtwarzania wideo oraz przeglądania internetu i wyniki nie schodzą poniżej 14 h. Realistycznie 14 h włączonego ekranu to bardzo dużo czasu. Należy wziąć pod uwagę, że mamy tutaj większą niż typowa baterię o pojemności 4400 mAh rozdzieloną na dwa ogniwa. Nie mamy tutaj super szybkiego ładowania rzędu 100 W, w zestawie nie ma też ładowarki, jednak jak dla mnie telefon ładuje się w bardzo zadowalającym tempie. W godzinę do pełna od baterii wskazującej naście procent naładowania. Pozytywne wrażenia mam również z ładowania bezprzewodowego, które zajmowało niewiele dłużej, bo około 1h 20m. Muszę tutaj dodać, że ładowarkę bezprzewodową mam raczej szybką więc fajnie, że telefon jest to w stanie przyjąć. Mamy oczywiście możliwość ładowania innych urządzeń bezprzewodowo z telefonu jednak tutaj prędkości są symboliczne, dobre dla awaryjnego doładowania lub ładowania sprzętu jak słuchawki. Mówimy tutaj o możliwościach rzędu 4.5 W co i tak jest fajną opcją.
Jedyne, czego mi brakowało w Fold 4, to rysik. Może tak być ze względu na to, że jestem do rysika z Note przyzwyczajony. W przypadku Folda sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Spoiler: Nie obsługuje rysika z Note. Wewnętrzny ekran Folda wykonany jest w innej technologii niż te, do których przywykliśmy w większości obecnie dostępnych smartfonów. Przypomina mi trochę ekran oporowy sprzed 10 lat, ale tylko tym, że faktycznie się zgina. Jakość obrazu wyświetlanego na tym ekranie oraz jego jasność jest znakomita. Z racji tego, że ekran nie jest pokryty szkłem hartowanym, do jego obsługi (poza palcami) potrzebny będzie specjalny model rysika, który go nie uszkodzi. Brzmi dość delikatnie. W rzeczywistości jednak wcale tak delikatne nie jest. Oczywiście nie jest odporny na uszkodzenia tak, jak ekran zewnętrzny jednak z drugiej strony w najgorszych momentach narażających go na uszkodzenie, czyli podczas transportu jest bezpiecznie schowany w solidnej konstrukcji.
Muszę odnieść się do argumentu, który chyba najczęściej pojawia się przy wszelkich dyskusjach z ludźmi niemającymi okazji skorzystać z Folda. TO ZAGIĘCIE NA ŚRODKU WIDAĆ! Jak można z tego korzystać? Mnie by to cały czas przeszkadzało itp. Trochę wyolbrzymiam, ale tylko trochę. Na serio, sam wśród moich znajomych właśnie takie zdania najczęściej słyszałem. Mam wrażenie jednak, że jest to pewnego rodzaju nieuzasadniona obawa. Tak, to zagięcie jest widoczne, jest tam cały czas. Dokładnie tak samo jak notch/łezka/wycięcie w ekranie na przednią kamerę oraz banery reklamowe w otaczającym nas świecie. Przestajemy na to zwracać uwagę po chwili. Tak jak w przypadku wycięcia na kamerę, gdy chcemy to na nie zwrócimy uwagę tak samo jest ze zgięciem. Nie przesadzę, jeśli powiem, że raptem po godzinie korzystania przestawałem na to zwracać uwagę, aż do momentu, gdy ktoś podnosił argument z tym związany podczas dyskusji. Na serio, podczas pracy czy też konsumowania treści jest to element, który przestajemy widzieć. Swoją drogą, mamy w tym wewnętrznym ekranie również wycięcie na kamerę, które przykryte jest wyświetlaczem. Tak, to też widać, ale tylko pod pewnymi kontami i jak chcemy ją zobaczyć. Faktem jest, że z racji przykryci kamery kilkoma warstwami, obraz z niej staje się… kompatybilny z wideorozmowami ;) Do zrobienia dobrego selfie to się nie nadaje. Do rozmów jak najbardziej. I to jest OK, ten telefon się rozkłada więc dobre selfie zrobimy głównym zestawem aparatów a podgląd będziemy mieli na zewnętrznym wyświetlaczu, który też jest świetny jeśli chodzi o wyświetlany obraz.
Fold 4 stał się moim daily na prawie 2 tygodnie. Przeniosłem się na niego w całości z Note’a i nawet więcej, starałem się na nim pracować, ile mogłem i faktycznie jest świetnym uzupełnieniem komputera. Dzięki temu, że do dyspozycji mamy kilka cali ekranu więcej, to o wiele większy sens i komfort mają czynności dość uporczywe w wykonywaniu na mniejszym ekranie. W moim przypadku był to multitasking, o którym więcej dalej, Obsługa maila, Jiry, Excela, Slacki i inne metody komunikacji oraz spotkania online. Jedyny minus tej formy jest taki, że w uchwycie samochodowym już nie jest tak łatwo np wyświetlać mapy. Edge case, wiem.
Wykonanie
Byłem przekonany, że w moje ręce trafi naprawdę delikatny kawałek technologii. Bardzo się myliłem. Telefon jest solidnie wykonany, ciężki, pewnie leżący w dłoni, łatwo się go otwiera, na prawdę kawał dobrego sprzętu. Krawędzie wykonane z metalu, Zewnętrzny wyświetlacz zabezpieczony hartowanym szkłem, „tył” również, z delikatną teksturą, pozytywnie wpływa na pewność chwyty uraz użytkowania. Myślę, że na temat samej konstrukcji zawiasu nie ma się co rozwodzić, Klawiatur wykonał przecież znany wszystkim test modelu Flip, a ja raczej nie zakładam, że tam jest wpakowana inna technologia niż do Folda. Testował starszą generację, a zawias jest cały czas ulepszany, w końcu to jeden z kluczowych elementów tego telefonu.
To, że telefon się składa, tworzy pewne ograniczenia technologiczne. W przypadku Samsunga, połowy telefonu nie składają się na płasko, zostawiając szczelinę przy zawiasie. Jest to schowek, w którym znajdzie się kurz z kieszeni, bardzo łatwe do wyczyszczenia, ale tak już jest. Biorąc pod uwagę, to, co dostajemy w zamian — dobry deal.
Oprogramowanie
I to tutaj, w kontekście oprogramowania odemnie ogromne brawa dla Samsunga oraz Google, którzy ewidentnie ze sobą muszą ściśle współpracować, aby działo to tak dobrze. Korzystając z Folda, dostajemy dwa różne konteksty tego, co i jak robimy. Mamy wybór. Część akcji wykonamy na wewnętrznym ekranie, część bez rozkładania telefonu. Oczywiste jest, że soft dostosowany do jednego kontekstu nie będzie tutaj optymalny. Należy jednak pamiętać, że to dalej powinno być dla nas proste, znajome, bez potrzeby uczenia się, takie są już nasze oczekiwania w stosunku do urządzeń. I tak tu jest. Dzieje się tak, dzięki specjalnym wersjom zarówno Androida: 12L, jak i OneUI z dodatkowym .1 w wersji. Ktoś bardzo dobrze odrobił zadanie domowe i działa to (przynajmniej dla mnie) tak jak powinno. Poniekąd mamy dostępne 2 telefony. Ekran startowy z aplikacjami jest inny pomiędzy ekranem zewnętrznym a wewnętrznym. Możemy mieć inaczej rozmieszone aplikacje, układ, widoczność. To ma ogromny sens, przecież zmieniamy kontekst. Z początku czułem się zagubiony. To uczucie jednak zniknęło właściwie tak samo szybko jak to, że przestałem widzieć zagięcie ekranu.
Z innej strony jednak, są pewne elementy, które są „współdzielone” pomiędzy ekranami jak na przykład ustawienia, głośność, jasność. Ta wersja Androida (domyślam się, że to jest w Androidzie a nie w OneUI) posiada podczas pracy na większym ekranie docka na dolnej krawędzi telefonu gdzie mamy szybko dostępne skróty aplikacji oraz coś, co najbardziej mi się spodobało, ostatnie uruchomione aplikacje. Pozwala to na szybkie przełączanie się pomiędzy nimi. Jest to jednak jeszcze lepsze. Przy otwartym telefonie mamy możliwość aranżacji tego, co mamy na ekranie, uruchomienia kilku aplikacji w różnych konfiguracjach — pół na pół góra dół lub po bokach etc. W tym zasobniku/docku mieszczą się również takie ustawienia połączone z otatnimi aplikacjami. Dajmy na to, że mam na lewej części otwartego Outlooka, na prawej Slacka. Następnie otwieram excela na pełnym ekranie, zmniejszam go i otwieram przeglądarkę z Jirą lub videorozmowę. W docku mam dostępne przełączenie się do mojego ostatniego widoku z Outlookiem/Slackiem, który pamięta ich ułożenie. To jest Świetne, mocno wpływa na komfort wykonywania zadań na telefonie.
Apki
No i tutaj dochodzimy do słodko-kwaśnej kwestii. Spora ilość aplikacji nie działa tak, jak powinna. Spodziewałem się. Nie jest źle, to nie tak, że nie da się z czegoś skorzystać, ale widać tutaj, że hardware wyprzedził software. Wiele aplikacji po uruchomieniu na zewnętrznym wyświetlaczu i otwarciu telefonu będzie działała prawidłowo na dużym ekranie i na odwrót. Zdarzają się niestety wpadki przez to, że aplikacje nie są jeszcze przystosowane do obsługi takiego zachownia. Kilka przykładów, nie hejtuje, stwierdzam fakt i tylko na aplikacjach, z których sam korzystam codziennie.
Aplikacja ING uruchomiona na zewnętrznym ekranie po otwarciu telefonu będzie sporo przeskalowana. Po zamknięciu telefonu uruchomi się ponownie zanim wyświetli na zewnętrznym ekranie.
Instagram uruchomiony na małym ekranie, po otwarciu telefonu wyświetli się 3/4 szerokości z czarnymi, pustymi przestrzeniami po bokach, gdzie mamy systemowe strzałki do przesunięcia go do którejś z krawędzi.
Strony internetowe na zewnętrznym ekranie często mają nachodzące na siebie elementy – jest dość wąski, na wewnętrznym działają tiptop, o ile mają RWD dobrze zaimplementowane ;) Dla mnie najgorszy był przypadek aplikacji, które musiały sie uruchomić ponownie podczas zmiany kontekstu.
Podsumowując
Samsung Galaxy Fold 4 to świetny telefon, który nie będzie dla każdego, ale mam wrażenie, że nie próbuje być. Z jednej strony dostajemy flagowca, działającego poprawnie, z drugiej strony jest on w formie zmieniającej wiele ze sposobu użytkowania telefonu i stawia to urządzenie w innym miejscu *w workflow* u wielu użytkowników. Mam wrażenie, że tworzy niszę, ale nie w sztuczny sposób. Jakby nie patrzeć mamy do czynienia z 4 generacją składanego telefonu od Samsunga, świadczy to na pewno o ogromnych nakładach po ich stronie w tę technologię, dodatkowo w sieci da się zobaczyć ogromne zainteresowanie tą technologią. Czy to przyszłość? Nie wiem. Pewne jest natomiast, że to, co robi Samsung, przeciera szlaki dla wielu innych modeli. Pewne jest też to, że Fold trafia na shortlistę, gdy będę zmieniał telefon :)