Nie oszukujmy się, po właściwie 10 latach fan z testowania sprzętów technologicznych w moim przypadku ewoluował i skończył się na tym, na czym musiał się skończyć. Niegdyś każdy drobny grat, który wpadał do naszej redakcji, powodował ekstazę i ciekawość, a teraz? A teraz po tych wielu latach człowiek stał się obojętny na wszystkie te gadżety, które nie niosą ze sobą żadnej rewolucji. Niemniej to dzisiaj, pierwszy raz odkąd naprawdę pamiętam, poczułem ten piękny moment ekscytacji i radości z wizyty kuriera. W moje ręce trafił właśnie DJI Action 2. Oto garść pierwszych wrażeń.
Od razu zacznę od sprostowania. Oczywiście każda, bez wyjątku wizyta kuriera jest swoim rodzajem święta. Bo cóż to przyszło, bo może jakiś premierowy sprzęt do sprawdzenia, a może to długo wyczekiwany obiektyw, na który czekałem w kolejce, a może po prostu to, co ostatnio zamówiłem i niekoniecznie musiało mieć związek z technologią? Element ekscytacji zawsze jest ten sam, mimo że w większości przypadków doskonale wiem, co znajduje się w paczce.
Testowanie sprzętu ma czarniejszą stronę. Kiedy posmakowałem sprzętów z wyższej półki, to te z niższej kompletnie mnie nie interesują. To w praktyce oznacza, że staję się niewolnikiem drogich zakupów, bo przecież nie kupie sobie byle czego. To niestety dotyczy wszystkiego, ale być może gdyby spojrzeć na to z drugiej strony, to wiem, czego chcę, mam punkt odniesienia, umiem wybrać najlepszy dla siebie sprzęt, mimo że przyjdzie za niego zapłacić.
Wracając jednak do tych bardziej optymistycznych cech obcowania z technologią, to właśni dzisiaj uśmiechnęła mi się buzia, na wiadomość o wizycie kuriera z… DJI Action 2. Ta marka to jedna z moich ulubionych, powiedziałbym nawet, że na poziomie samego Apple. Sprzęt od nich to zaprzeczenie tego, jak mówi się o jakości produktów z Chin. Słyną i wywodzą się oczywiście z dronów, ale ja bardziej uwielbiam ich za ich tzw. poboczne produkcje, takie jak np. mikrofony, Pocket 2 czy właśnie Action lub najnowszy Action 2.
Te sprzęty dla mnie są synonimem innowacji, nowego pomysłu, innego podejścia. O ile Action był bardzo podobny do Go Pro, o tyle Action 2 to kompletnie innowacyjny pomysł, który pewnie nie będzie pozbawiony wad, ale na pewno i nowych możliwości.
DJI Action Cam – co w pudełku?
Przez dość charakterystyczny sposób obsługi i samą konstrukcję, DJI Action ma dość charakterystyczne akcesoria, które w sposób bardzo radykalny różnią się od tego, co znacie. W pudełku wraz z kamerą i modułem, który wpinany jest magnetycznie, znajduje się kilka dodatkowych, przydatnych akcesoriów:
- wielokrotna naklejka z gwintem do zamontowania kamerki
- zawieszkę na szyję z magnetycznym klipsem
- czy prostą głowicę kulową, którą możecie zamontować do statywu
- adapter z magnesem do montażu kamerki z akcesoriami od GoPro/Action 1 gen.
Co ciekawe sam magnes w każdym z tych akcesoriów jest naprawdę mocny. Nie ma sposobności, a przynajmniej tak mi się wydaje na etapie pierwszych wrażeń, by kamerka sama z siebie mogłaby się z niego wyczepić. To jednak z ogromną przyjemnością sprawdzę w najbliższym czasie, bo szykują mi się zawody mtb i Action 2 będzie mi z pewnością towarzyszył.
DJI Action pierwsze obcowanie
Standardowo po wyciągnięciu urządzenia z opakowania, pierwsze co zrobiłem to podładowanie baterii, a następnie aktualizacje oprogramowania. Oba te zabiegi poszły bardzo sprawnie i zacząłem rejestrować pierwsze materiały. Zadziwia mnie, jak sprawnie urządzenie się włącza i jest gotowe do użytku. Mam trochę problemów z obsługą ustawień, bo wszystko odbywa się na niewielkim ekranie dotykowym, ale to najpewniej kwestia przyzwyczajenia. Samo urządzenie jest wykonanie z aluminium i jest niewielkich rozmiarów, esencja prawdziwego niewielkiego gadżetu. Cieszy oko, to chyba najlepsze opis emocji w związku z tym cudem.
Po każdym uruchomieniu urządzenia pojawia się informacje o stanie baterii modułu i ta w sposób zatrważający wydaje się znikać. Każde uruchomienie urządzenia pokazuje, że zniknęło kilka procent z baterii, ale to być może kwestia problemów technicznych jeszcze przed aktualizacją? Sama idea obsługi jest bajecznie prosta i właściwie biorąc urządzenie do ręki, wiecie jak się nim posługiwać (jeden przycisk do włączenia nagrywania i po przeciągnięciu palcem z każdego boku urządzenia na ekranie dotykowym – dodatkowe ustawienia).
Jestem szczególnie ciekawy, jak kamerka będzie sobie radzić w nieco mniej idealnych warunkach oświetleniowych i nie mówię tutaj o zupełnej ciemnicy, ale bardziej w sytuacji domowego nagrywania w ciągu dnia, bez dodatkowego oświetlenia. Sprawdzę ją w pełnej recenzji nie tylko w boju, ale także jako kamerkę uzupełniającą cały setup. Oczywiście to nie jest kaliber R6, mojego głównego sprzętu, ale myślę, że powinna sobie poradzić.
Pełna recenzja wkrótce.