Kolejne przygody łazika Perseverance i drona Ingenuity.

Kiedy na Ziemi dzieją się najróżniejsze rzeczy, łazik Perseverance i dron Ingenuity nie próżnują, eksplorując Marsa wzdłuż i wszerz. Obie maszyny są na tyle zaawansowane technologicznie, że inżynierowie NASA narażają ich na kolejne ryzyko, wierząc, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Tak właśnie jest i tym razem, bo dron dostał specjalną misję. Ma wyruszyć w miejsce, które nazywane jest Séítah. Jest to dość trudny teren, gdzie przemieszczają się ruchome wydmy. Poruszający się piasek uniemożliwia dotarcie tam drogą lądową łazikowi Perseverance, dlatego miejsce odwiedza wspomniany dron.

Powrót do przyszłości staje się faktem – zobacz pierwszy, pełny lot samochodu z miasta do miasta

Dron Ingenuity na Marsie z nową misją

Celem eskapady jest oczywiście analiza terenu, a w szczególności wspomnianych piasków. Dron osiągnie podczas tego lotu najszybszą do tej pory prędkość, bo będzie przemieszczał się w tempie 5 metrów na sekundę. Odległość, jaką pokona to prawie 630 metrów. Co ciekawe dron w trakcie tego wypadu będzie korzystał z nieużywanej wcześniej specjalnej, inteligentnej nawigacji. W związku z nierównym terenem maszyna będzie analizować z góry powierzchnię Marsa i na tej podstawie określać swoją lokalizację.

Richard Branson już za tydzień poleci w kosmos

Łazik Perseverance wytworzył tlen na Marsie

Łazik wyposażony jest w specjalny przyrząd o wdzięcznej nazwie MOXIE (Mars Oxygen In-Situ Resource Utilization Experiment). Od początku plan był taki, że spróbuje on wytworzyć z marsjańskiego powietrza cząstki tlenu. Nie wiadomo jednak było jak narzędzie sprawdzi się w warunkach Czerwonej Planety i czy to się w ogóle uda. Pierwsza jednak próba była na tyle owocna, że na Marsie wytworzono tlen przez obiekt z naszej planety.

Powodzenie próby pokazuje także szansę na odzyskiwanie tlenu z dwutlenku węgla, co może być znacząco pomocne w utylizacji dwutlenku, kiedy (zapewne) zaczniemy nim zaśmiecać marsjańską atmosferę. Nie będzie po prostu wyjścia – żeby mieć tlen, trzeba będzie pozbyć się dwutlenku węgla.

Credits: NASA/JPL-Caltech
Credits: NASA/JPL-Caltech

Samo urządzenie nie jest większe od akumulatora samochodowego, a „wystarczyło” podgrzanie w nim zebranego gazu do temperatury ok 800 stopni Celsjusza. Warto zaznaczyć, że wyprodukowane 5 gramów tlenu, według obliczeń NASA pozwoliłoby na oddychanie astronaucie przez około 10 minut. To dużo i mało, zależy jak na to patrzeć. Jednak na tym urządzeniu mają opierać się próby kolonizacji Marsa. Sam lot na Czerwoną Planetę trwa na tyle długo, że nie ma fizycznych możliwości zabrania aż takiej ilości tlenu ze sobą.