Serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać wpisów ani blokować kont polskich użytkowników, jeśli zamieszczone w nich treści nie łamią polskiego prawa. Za naruszenie tej zasady serwisom będą grozić surowe konsekwencje – informuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Według nowych przepisów Facebook czy Twitter miałyby w skrajnych przypadkach zapłacić nawet 50 mln zł kary.

Przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowe przepisy mają „chronić konstytucyjne prawo do wolności słowa” oraz „dobra osobiste osób naruszane przez anonimowych użytkowników internetu”.

PiS i Ziobro nie chcą skończyć jak Donald Trump?

Działania polityków Prawa i Sprawiedliwości są prawdopodobnie efektem ostatnich wydarzeń w USA. Serwisy takie jak Facebook, YouTube czy Twitter zablokowały bowiem dostęp do kont ustępującemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi z powodu szerzenia nieprawdziwych informacji. Posłowie PiS oceniają, że takie działanie to ograniczanie wolności słowa.

„Wolność słowa i wolność debaty są istotą demokracji. Ich zaprzeczeniem jest cenzurowanie wypowiedzi, zwłaszcza w internecie, gdzie toczy się najwięcej politycznych dyskusji i sporów światopoglądowych. Użytkownicy mediów społecznościowych muszą mieć poczucie, że ich prawa są chronione”.

-powiedział minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

„Polska powinna mieć regulacje chroniące przed nadużyciami wielkich korporacji internetowych, które coraz częściej – rzekomo w imię obrony wolności – tę wolność ograniczają”.

–dodał.

Rada Wolności Słowa oceni, co można usuwać, a czego nie

Projekt przepisów przewiduje powołanie pięcioosobowej Rady Wolności Słowa, która będzie „stać na straży konstytucyjnej wolności wyrażania poglądów w serwisach społecznościowych”. W skład Rady mają być powoływani eksperci w dziedzinie prawa i nowych mediów. Sejm będzie ich wybierać na sześcioletnią kadencję kwalifikowaną większością 3/5 głosów, co ma być gwarancją „ponadpartyjnego” i „pluralistycznego” składu.

Jeśli serwis zablokuje konto lub usunie wpis, choć jego treść nie narusza polskiego prawa, użytkownik będzie mógł złożyć skargę do serwisu, a ten będzie musiał ją rozpatrzyć w ciągu 48 godzin. Jeśli nie przywróci wpisu albo utrzyma blokadę konta, użytkownik będzie mógł złożyć odwołanie do Rady Wolności Słowa, która rozpatrzy je w ciągu siedmiu dni. Jeśli Rada uzna skargę za zasadną, może nakazać niezwłoczne przywrócenie zablokowanej treści lub konta. Postępowanie będzie prowadzone w formie elektronicznej.

Od decyzji Rady będzie przysługiwała skarga do sądu. Za niezastosowanie się do rozstrzygnięć Rady Wolności Słowa lub sądu Rada będzie mogła nałożyć na serwis społecznościowy karę administracyjną w wysokości od 50 tys. zł do 50 mln zł.

Celem zmian jest również ochrona osób, których dobra osobiste są naruszane przez anonimowych użytkowników internetu. Projekt zakłada wprowadzenie nowego instrumentu – „pozwu ślepego”, a więc możliwość złożenia pozwu o ochronę dóbr osobistych bez wskazania danych pozwanego, które dziś są niezbędne do dochodzenia swoich praw przed sądem. Zgodnie z nowym projektem, do skutecznego wniesienia pozwu wystarczy wskazanie adresu URL, pod którym zostały opublikowane obraźliwe treści, daty i godziny publikacji oraz nazwy profilu lub loginu użytkownika.

Polska ma być przykładem dla reszty Europy

Politycy PiS przekonują, że podobne przepisy regulujące przestrzeganie prawa krajowego przez zagraniczne koncerny internetowe wprowadziło już kilka europejskich państw, m.in. Niemcy i Francja.

– W Niemczech położono nacisk na możliwość cenzury wpisów, a my chcemy skupić się na zapewnieniu wolności debaty. W Niemczech decyzje o usunięciu wpisu czy zablokowaniu konta rozstrzyga minister sprawiedliwości. My proponujemy, by robiła to niezależna rada, a nie urzędnik – członek rządu – powiedział Minister Ziobro. – Być może to polskie przepisy będą inspiracją dla rozwiązań europejskich – dodał.