Vivo X51 5G to jak na razie topowe urządzenie tego świeżego, na naszym rynku, producenta smartfonów. I choć nie do końca wiedziałem czego się spodziewać, pierwsze wrażenia są nad wyraz dobre. X51 5G jest porządnie wykonane i pracuje równie sprawnie jak bardziej doświadczona konkurencja. Co jeszcze może zaoferować Vivo? Dowiemy się w pełnych testach, a na razie pierwsze wrażenia.
Na hasło w redakcji „Vivo” wyrwałem się do testów. Ta nowa marka na naszym rynku robi, bazując na zdjęciach i specyfikacji, porządne telefony w przyzwoitych cenach. Tym samym wzbudzała u mnie zainteresowanie od początku z pytaniem, jak ma się ona do reszty chińskich producentów. Zatem nie było opcji, aby odpuścić sobie gratkę w postaci Vivo X51 5G, czyli topowy smartfon tego producenta.
Specyfikacja
Do pełnej specyfikacji odsyłam zainteresowanych do strony producenta. To, co najważniejsze w tym modelu to „oko proroka” z tyłu. Wygląda to może trochę śmiesznie, ale cel uświęca środki. Mianowicie taki wygląd wyspy aparatów jest podyktowana specjalnym systemem stabilizacji na wzór gimbali, który kompensuje skręty o nawet 3 stopnie. Dla porównania powiem, że przeważnie jest to 1 stopień. Poza głównym okiem o rozdzielczości 48 Mpx, do dyspozycji otrzymujemy 13 Mpx do portretów będący odpowiednikiem 50 mm, 8 Mpx szerokokątny i makro, oraz 8 Mpx teleobiektyw do 5x. Brzmi to wszystko bardzo dobrze.
Z frontu znajduje się 6,56″ wyświetlacz AMOLED 90Hz o zakrzywionych krawędziach. Wewnątrz siedzi Snapdragon 765G, 8GB pamięci RAM i 256 GB pamięci wewnętrznej bez możliwości jej rozbudowania.
Zestaw i cena
Vivo X51 5G kosztuje 2999 zł, co wydaje się być całkiem pokaźną sumą, jak za telefon wschodzącego producenta, który próbuje rozepchać się pomiędzy konkurentami z tego samego kraju. W tej cenie otrzymujemy bardzo gustownie zapakowany telefon i, z czym bardzo rzadko się spotykam, oddzielnie opakowane akcesoria. Poza samym urządzeniem otrzymamy gumowe etui, ładowarkę 33W, kabel USB-C, słuchawki na jack 3,5 mm wraz z przejściówką, bo sam telefon wejścia słuchawkowego nie posiada.
Pierwszy look
Vivo X51 5G to telefon, który swoim wyglądem oraz budową próbuje aspirować do wysokiej półki smartfonów. I o ile niewielką grubością urządzenia, wykonaniem detali, stosunkiem ekranu do obudowy za sprawą zagiętych krawędzi udaje mu się to idealnie, o tyle plastikowe plecki trochę mi przeszkadzają. Skoro jednak najnowszy Samsung S21 Plus za 4,5 tys. zł może mieć plastikowe plecki, to w sumie chyba się czepiam. Na plus należy się design oraz niewiele wystający moduł aparatów, który musi w sobie sporo soczewek pomieścić. Oczko w lewym górnym rogu jest również niewielkie.
Detale
Może jestem trochę przewrażliwiony na punkcie detali, co wynika bezpośrednio z liczby testowanych urządzeń, ale są pewne kwestie, które Vivo mogłoby podpatrzyć od konkurencji.
Dodawanie do zestawu słuchawek na jack 3,5 mm podczas, gdy telefon takiego wejścia nie ma (nawet z przejściówką) jest bardzo dziwnym pomysłem. Jak dla mnie to trochę nietakt przy urządzeniu za 3000 zł. Jest to również pierwszy telefon, z którego rozpakowaniem miałem problem, bo producent nie przewidział kawałka folii, za którą można złapać. Skutkuje to tym, że pierwsze chwile z telefonem zacząłem od proszenia żony (z paznokciami) o rozpakowanie telefonu. Wiem, że to głupota, ale skoro to taki detal, to czemu nie można tego zmienić?
Szybkość działania i nakładka
Pierwszy kontakt z Vivo X51 5G przypominał mi pierwszy raz z Oppo. Wielka niewiadoma, która od pierwszej chwili z urządzeniem przeradza się w zaufanie. Snapdragon 765G gwarantuje szybkość pracy, wyświetlacz reprezentuje wysoką półkę pod kątem jakości wyświetlanego obrazu, a cała nakładka jest mega lekka, tylko delikatnie zmieniona względem oryginału od Google. I dobrze! Zawsze byłem zwolennikiem czystego oprogramowania, które daje nam pełną dowolność w konfiguracji swojego telefonu.
Pierwsze wrażenia z vivo X51 5G oceniam bardzo dobrze. Wykonany jest ładnie w modnym teraz macie, moduł aparatów nie wystaje znacząco, a przy tym zachowano smukłą linię. Jak na razie to taka 5 z minusem za etap rozpakowywania ;)