Od kilku dni testuję dla Was słuchawki TWS Technics AZ60. Nie są to jednak kolejne, przeciętne pchełki, a model, który oferuje szereg przydatnych i co ważne – sprawnych funkcji, dopracowaną konstrukcję oraz dźwięk, który pozwala AZ60 odsunąć lwią część konkurencji na bok. Zanim opublikuję test, pragnę podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami z użytkowania.

Zanim przejdziemy do omówienia cech, które już na starcie zwróciły moją uwagę, chciałbym poświęcić akapit, może dwa, na aspekty techniczne. Choć na dokładną specyfikację i jej ocenę przyjdzie jeszcze pora, chcę podkreślić kluczowe kwestie. Mamy tu do czynienia ze słuchawkami dokanałowymi z membranami o średnicy 8 mm. Wbudowany akumulator o pojemności 85 mAh, w teorii pozwala na około 7 godzin ciągłego odtwarzania muzyki. Etui zawiera dodatkową baterię o pojemności 650 mAh, co oznacza, że bez możemy wydłużyć czas do nawet 24 h z dala od ładowarki. Zasięg to 10 metrów, a za połączenie ze smartfonem oraz komputerem odpowiada protokół Bluetooth 5.2.

Technics AZ60 obsługują kodeki SBC i AAC, ale także LDAC i co ważne – mamy tu certyfikat Hi-Res Audio. Konstrukcja oferuje wodoodporność klasy IPX4, natomiast dźwięk zbierany jest przez 8 wbudowanych mikrofonów. Dobrze, przejdźmy do „mięsa”, czyli opisu cech, które zrobiły na mnie wrażenie lub okazały się godne zapamiętania.

Technics AZ60

Pierwsze wrażenia z testów Technics AZ60 – kapitalne ANC, bogaty dźwięk, rozbudowana aplikacja… to nie wszystko

Marka Technics należąca do Panasonic, to istna legenda, a co za tym idzie – moje oczekiwania względem AZ60 nie były niskie. Na dobrą sprawę sprzęt testuję dopiero od kilku dni, ale już dziś wiem, że się polubimy. Nie jest to model idealny, pozbawiony wad, ale jak na razie zapewnia mi wszystko, czego potrzebuję, a nawet więcej. Szanuję producenta za to, jak podszedł do kwestii zestawu sprzedażowego. Poza samymi pchełkami, etui pełniącym funkcję powerbanku, w pudełku znajdziemy także kabel USB-C (co oczywiste) oraz sześć par gumek w różnych rozmiarach. Dostosowanie słuchawek do ucha nie jest więc wyzwaniem. Po dobraniu odpowiedniego elementu mogłem zacząć oceniać wygodę. Jest lepiej, niż przypuszczałem. Urządzenie leży w uchu pewnie i nie robią na nim wrażenia podskoki czy machanie głową. Po kilkugodzinnej sesji z muzyką i filmami nie odczuwałem dyskomfortu.

Wizualnie – pchełki wyglądają dobrze, są dopracowane w każdym calu. To zaleta, ale niekoniecznie przemawia do mnie etui. W srebrnej wersji kolorystycznej sprawia wrażenie łatwego do uszkodzenia. Oczywiści to tylko odczucia, które niekoniecznie muszą znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Na plus jest zabezpieczenie słuchawek (znajduje się za gumkami), które po pozwala dostać się do wewnątrz pyłkom. Dzięki temu dbanie o akcesorium będzie łatwiejsze.

Technics AZ60

Na plus było dla mnie także sterowanie dotykowe, które jest w pełni konfigurowalne. Możemy ustawić całkiem inne akcje dla pojedynczego, podwójnego czy potrójnego tapnięcia w słuchawkę. Oczywiście dla każdej strony osobno. Dodajmy do tego także funkcję dłuższego przytrzymania, która również aktywuje wybraną przez nas opcję. Sama aplikacja zapewnia ogrom możliwości, ale ich liczba nie przytłacza, a obsługa wydaje się intuicyjna.

Sam dźwięk jest gęsty, nasycony i relatywnie czysty, przyjemny. W tej klasie cenowej Technics AZ60 wypadają pod tym względem świetnie. Nie bez znaczenia są także ANC, który świetnie kryje dźwięki otoczenia, jak i Ambient Sound, czyli tryb, w którym doskonale słyszymy to, co dzieje się wokół nas. To tyle, jeśli chodzi o pierwsze wrażenia. Słuchawki będę testował przez najbliższe dni, być może tygodnie i wrócę do Was z pełnym materiałem określającym to, co dostajemy za około 800 zł. Zobaczymy, jak poradzą sobie z rozmowami, tymi wideo, jak i standardowymi „na dworze”. Sprawdzę Technics AZ60 w grach, jak i przy konsumpcji multimediów – wtedy przyjdzie pora na werdykt.

Za darmo to uczciwa cena: Microsoft Outlook dla macOS możemy pobrać bez żadnych opłat