W moje ręce trafił Lumix S5 II od Panasonic, który zadebiutował zaledwie miesiąc temu. Producent ewidentnie postawił sobie za cel poprawę automatycznego nastawiania ostrości, które trąciło już myszką. Nowy system hybrydowy bazujący na detekcji kontrastu z detekcją fazy zwiastuje wygodną „i celną” pracę, ale czy to wszystko? Zapraszam na pierwsze wrażenia.
Będę z Wami szczery. Sprzęt dotarł do mnie dopiero dziś rano, dlatego też po krótkiej konfiguracji i dostosowaniu ustawień do swoich preferencji, sprawdziłem kilka kwestii, które najbardziej mnie intrygowały. Nie muszę chyba mówić, że zanim Panasonic Lumix S5 II do mnie trafił, wynotowałem interesujące punkty. Zaznaczam jednak, że czytacie pierwsze wrażenia z krótkiej zabawy. Na pełny test będziecie musieli zaczekać około dwóch tygodni, może krócej. Czas zależy tak naprawdę od liczby dni, w których warunki pogodowe pozwolą sprawdzić najważniejsze kwestie.
Pełnoklatkowy Lumix S5 II z „naprawionym” autofokusem, sprawną stabilizacją w korpusie i trybem zdjęć 96 MP
Przyglądając się specyfikacji technicznej Panasonic Lumix S5 II, mogę powiedzieć jedno – na papierze, sprzęt ten wydaje się niezwykle uniwersalnym rozwiązaniem. Naprawiono także „błędy” poprzedników. Spora grupa użytkowników narzekała na body Panasonica z powodu autofokusu, który lata świetności miał już za sobą. Nowy system to pierwsza generacja rozwiązania bazującego na detekcji fazy i kontrastu (autofokus hybrydowy) w ofercie producenta. To cieszy i nie zamierzam oszczędzać aparatu w warunkach bojowych (testowych).
Aparat przyszedł do mnie z obiektywem 20-60 mm o jasności f/3,5-5,6. Tak, wiem – nie jest to jasna stałka, ale szkło powinno poradzić sobie w sensownych warunkach. Mówimy w końcu o body z pełną klatką. To samo tyczy się ISO. Z relacji znajomych wiem, że nawet wysoko ustawiona światłoczułość nie będzie siać w przypadku tego modelu. Czy tak się stanie, zobaczymy, eksperymentując z podciąganiem wartości.
Matryca oferuje rozdzielczość 24,3 MP, natomiast aparat wyposażono w tryb zdjęć wysokiej rozdzielczości. Jeśli zdecydujemy się na format JPG (a tfu), możemy liczyć na fotki 96 MP. Aparat zapewnia również stabilizację z poziomu korpusu i tak wydaje się więcej niż sprawna. Również w przypadku zdjęć możemy mówić o pełnej satysfakcji. Nie oznacza to oczywiście, że możemy rozstać się ze statywem, ale kto wie, co przyniesie przyszłość.
Przemyślana konstrukcja, czyli o ergonomii słów kilka
Aparat jest dość ciężki, ale nie przesadzajmy – to nie zabawka, a sprzęt, który mimo relatywnie niewielkich wymiarów oferuje bogate możliwości, zarówno pod względem fotograficznym, jak i filmowym. Efekt naszych zmagań z ujęciami możemy podglądać w odchylanym, dość jasnym ekranie oraz za pomocą wizjera. Do nawigowania możemy używać kilku pokręteł, joysticka, kapitalnie rozmieszczonych przycisków oraz dodatkowych klawiszy ISO, WB, EV. Te ostatnie naprawdę ułatwiają pracę z testowanym zestawem.
Standardowo – jeśli zależy Wam na tym, abym sprawdził dla Was konkretny element – dajcie znać w komentarzu pod wpisem lub na Facebooku.