Przyjrzyjmy się czego spodziewać się od następcy Nintendo Switch i czy należy się nastawiać na rewolucję.
Wśród fanów gier Big N fraza: czekam na „Nintendo Switch Pro”, stała się memem. Nadzieję fanów na to, że japoński gigant wypuści konsolę, która miałaby mocniejszą specyfikację i mogłaby wyciągnąć nawet 60 klatek na sekundę, jak wszyscy wiemy, okazały się płonne. Firma wręcz wydawała się wyśmiewać podejście fanów, prezentując Nintendo Switch OLED, które pomimo bycia aktualnie domyślnym wyborem tych, którzy szukają najlepszej możliwej grafiki na Pstryku, daleki był od pragnień fanów. Temu ostatnie przecieki dotyczące następnej konsoli od Nintendo wydają mi się tak istotne i ciekawe.
Specyfikacja, czyli czy znowu Nintendo sprzeda tablety?
Już w 2017 roku Nintendo Switch było konsolą, która odstawała od rynku, pod względem hardwaru. Wszelkie przecieki wskazują na to, że ten stan rzeczy się raczej nie zmieni. Najbardziej szczegółową informację o wnętrzu nowej konsoli dostarczył koreański scooper @OreXda.
Według niego następca Switcha ma wykorzystywać chip NVIDIA Tegra, wyprodukowany przy użyciu procesu Samsung 5 Nm 5LPP. Nintendo już wcześniej współpracowała z NVIDIA i pomimo że nowy sprzęt zapewni wzmocnienie w wydajności, to nadal Nintendo będzie daleko w tyle na rynku konsol tej generacji. Nie będzie to tak znaczny przeskok jak między Switchem, a Wii U. Z drugiej strony, wcześniej plotkowano o wykorzystaniu technologii Amper, proces Samsunga zapewni większą optymalizację i mniejsze zużycie energii.
Poza wiadomości od scoopera (który pomimo nie bycia oficjalnym źródłem wielokrotnie udowadniał swoją wiarygodność), większość informacji o specyfice, to spekulacje bez podstaw. Dużo się mówi o natywnym wykorzystaniu ekranu OLED oraz poprawię w łączeniu się z Wifi. Przyznam, że mnie najbardziej interesuje jak Nintendo podejdzie do kwestii Joy-conów. Wszelkie zakulisowe rozmowy wskazują na to, że firma będzie korzystać z tego samego systemu, co w Switchu, więc pozostaje pytanie czy wyeliminują największą bolączkę Switcha czyli drift. Zjeżdżający sterownik od premiery konsoli stał się kolejnym czerwonym pierścieniem zagłady. Błąd jest tak powszechny, iż w ostatnich tygodniach firma naprawia za darmo wszystkie konsolę objęte tym problemem (także w Polsce).
Nintendo Switch 2
Nowa konsola od japońskiego giganta nazywana jest roboczo Nintendo Switch 2 i pomimo że nazwa prawdopodobnie będzie inna (osobiście optuje za Nintendo Switch U), to wszystko wskazuje na to, że konsola będzie spełniać rolę, jaką nałożył na siebie pstryk. Mam tu na myśli połączenie konsoli przenośnej i stacjonarnej. Niestety wsteczna kompatybilność, o której plotkowano, prawdopodobnie się nie wydarzy.
Premiera konsoli przewidywana jest na drugą połowę tego roku, mówi się o tym, że może się ona zbiec z premierą The Legend of Zelda: Tear of the Kingdom, natomiast wg mnie to pobożne życzenia, najwyżej pokazy tytułu zostaną wykorzystane do zapowiedzi sprzętu.
Czarne chmury
Nintendo Switch było ogromnym sprzedażowym sukcesem, który zamazał niesmak po Nintendo Wii U, natomiast należy sobie zadać pytanie, czy następca Pstryka powtórzy sukces. Największym problemem, jaki będzie miał przed sobą nowy sprzęt od Japończyków, jest fakt, że nie będzie to już jedyna duża konsola na rynku. Steam Deck zagarnął rynek tych osób, które chcą „pograć w coś w pociągu”, nie zważając na ekskluzywne tytuły z Mario i Zeldą. Zważywszy na to, zastanawiające będzie, czy wydawcy będą tak chętni, by przygotować porty, jak miało to miejsce przy Switchu.
Dużo będzie zależeć od tytułów na premierę, ale nowa konsola i pod tym względem nie będzie miała łatwo. Początkowe dni Switcha były bazowaniem na portach z Wii U, nawet jedna z najlepszych gier tej generacji – The Legend of Zelda: Breath of the Wild początkowo wyszedł na poprzednika. Można było to sukcesywnie zrobić dzięki niskim sprzedażom Wii U. Jednak nie zdziwię się jeśli Tear of the Kingdom jest już szykowane na przyszłą konsolę, może będzie można w to zagrać nawet w 60 FPS-ach.
Autor: Szymon Stankiewicz