Withings jest od zawsze blisko mego serduszka, bo robią świetne produkty, które bardzo często oferują więcej niż konkurencja, a całość opakowana jest w piękny produkt i rozsądną cenę. Dzisiaj chciałbym zaprezentować Wam doskonały zegarek hybrydowy, który założycie do marynarki, a ten dalej będzie sprytnie śledził wszystkie Wasze aktywności życiowe. Poznajcie Withings ScanWatch Light.
Rynek smart zegarków jest dość rozbudowany i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Sęk w tym, że niestety nie każdy smart zegarek nada się do założenia go do stroju wieczorowego, czy biznesowego z bardzo prostego powodu. Większość reprezentantów to oczywiście rozwiązania z segmentu sportowego i umówmy się, jak by nie był smartwatch wypasiony, to sportowy look do marynarki nie będzie wyglądał dobrze. Tutaj wjeżdża na białym koniu Withings, który pokazuje nam serie ScanWatch (o którym pisał Gustaw) i dzisiaj prezentowany ScanWatch Light.
ScanWatch Light specyfikacja
- Wyświetlacz OLED (monochromatyczny)
- Czujniki:
- Akcelerometr
- Pulsometr
- Dodatkowe funkcje:
- ćwiczenia oddechowe
- śledzenie cyklu menstruacyjnego
- GPS
- Wodoszczelność: 5 ATM
- Bateria: do 30 dni pracy na baterii
- Czas ładowania: 2 godziny
- Stacja dokująca (kompatybilna z USB-C)
- Łączność – Bluetooth o niskim zużyciu energii z Aplikacja Withings
- Kompatybilny z Apple Health, Google Health Connect i Google Fit
Przede wszystkim główną cechą na tle pozostałych jest to, że mamy do czynienia ze wspomnianym eleganckim rozwiązaniem. Koperta wielkości 37 mm, wykonana jest ze stali i prezentuje się bardzo miły dla oka sposób. W zestawie znajdują się silikonowe paski, które w perspektywie noszenia wiele godzin zegarka na nadgarstku okazały się bardzo komfortowe. Tutaj jednak oczywiście bardzo ważny aspekt, że połączenie wielkości koperty z wąskimi paskami powodują, że ten zegarek dedykowany jest bardziej na chudziutkie i niewielkie nadgarstki bardziej, niż kulturystę, który systematycznie przerzuca żelastwo na siłowni.
W moim przypadku zdecydowanie bliżej mi do malutkich nadgarstków niż do tych znanych u panów z siłowni, ale mimo wszystko dla mnie wydaje się być zbyt mała, co faktycznie pokrywa się z rzeczywistości, bo głównie celuje w rozmiar koperty w okolicach 42-46 mm. Jedna strona medalu to budowa oczywiście, a druga preferencje. Korzyścią z noszenia na nadgarstku na pewno jest fakt, że kompletnie zegarka nie czuć – nie przeszkadza, nie przytłacza i przede wszystkim nie powoduje pocenia się nadgarstka pod paskami.
Piękny i zgrabny
W przypadku ScanWatch Light, jak i w przypadku pozostałych zegarków hybrydowych tej marki, mamy klasyczne wskazówki na blacie, do prezentowania godziny, a wszystkie funkcje smart ukryte są w niewielkim ekranie monochromatycznym OLED, który skrywa się na blacie zegarka, w górnej części. Domyślnie jest on wyłączony, co powoduje efekt, że na pierwszy rzut oka nie widać, że to rozwiązanie potrafi sporo więcej, niż tylko pokazywać godzinę. Po wciśnięciu koronki, ekran rozbłyska informacją i zaczyna się prawdziwa zabawa.
A tam w domyślnym ustawieniu mamy info dacie i godzinie z progresem wykonanych kroków tego konkretnego dnia, który wcześniej ustawiliśmy w aplikacji (pasek na ekranie, tuż pod ilością kroków). Następnie przesuwając koronką, mamy informacje o naszym tętnie, sumie wykonanych kroków, jaki łącznie pokonaliśmy dystans, menu treningu, z którego możemy włączyć wybraną aktywność, możliwość włączenia funkcji oddechu, ustawienia alarmu lub przejścia do podstawowych ustawień zegarka.
O ile każda z tych funkcji działa właściwie bez zastrzeżeń, o tyle znalazłem jeden drobiazg, który wyraźnie odstaje od pozostałych produktów Withings, z którymi dane było mi obcować. To obsługa wibracji zegarka. W przypadku ćwiczeń oddechowych dla przykładu wibracja jest bardzo subtelna i dla mnie zbyt delikatna. To nie jest wada, bardziej cecha, wolałbym jednak, by jeszcze bardziej wiercił się on na moim nadgarstku, ale to kwestia najpewniej niewielkiej i cienkiej koperty, a ja najpewniej tylko marudzę ;)
ScanWatch Light i bateria
Ogromną zaletą ScanWatch Light jest z pewnością żywotność baterii. W moim przypadku nie katowałem go raczej mnogimi ilościami treningów, a bardziej casualowym korzystaniem (umówmy się to nie jest bestia do topienia siódmych potów podczas bardzo intensywnych ćwiczeń ,chociażby kardio), to Withings mnie dość mocno zaskoczył żywotnością baterii. Producent mówi tutaj o 30 dniach, których mi nie udało się dobić, ale przy średnio-aktywnynym korzystaniem z zegarka (tzn. kilka razy śledziłem aktywność), bateria wytrzymywała ponad 20 dni. To robi wrażenie, biorąc pod uwagę, jak niewielki jest ten zegarek i że zwyczajnie, nie ma gdzie schować w nim wielkiej baterii.
W zestawie otrzymujemy dedykowaną, plastikową, niewielką nakładkę do ładowania. Wystarczy podpiąć ją poprzez przewód USB-C i włożyć zegarek, by uruchomić ładowanie. Świetne rozwiązanie, bo często te nietypowe końcówki znane z zegarków sportowych z łatwością się odczepiają, a tutaj nie ma o tym mowy.
Aplikacja kluczem do wszystkiego
Prawdziwym sercem zegarka jest… aplikacja Withings, która naturalnie dostępna jest za darmo, ale posiada również opcje premium. Sam nie czuje potrzeby płacenia za dodatkowe funkcje, bo uważam, że te dostępne w standardzie absolutnie wystarczają dla osoby, która nie jest zawodowym sportowcem, ale chce mieć kontrolę nad swoim stanem zdrowia.
Aplikacja agreguje informacje ze wszystkich urządzeń Withings, które mamy podpięte do konta. Daje to w efekcie doskonałe i bardzo drobiazgowe informacje, które możemy w wygodny sposób analizować. Poza tym uważam, że to najpiękniejsza apka do śledzenia stanu zdrowia, z jaką obcowałem, nawet ta od Apple się chowa. Ma także możliwość śledzenia cyklu menstruacyjnego.
W niej mamy posegregowane informacje na temat naszych aktywności i celów, ale możemy także ustawić cele lub monitorować jak są gromadzone (właśnie przez zegarek). Do tego cała masa dodatkowych ficzerów, których tutaj nie sposób opisać, więc musicie mi wierzyć na słowo, że jest naprawdę dobrze.
Oczywiście prócz opcji zdrowotnych, pozostają także te odpowiedzialne za customizacje naszego ScanWatch Light. A tam sporo się dzieje i na ogrom funkcji mamy wpływ. Możemy trenować z domyślnie włączonym GPS, możemy skonfigurować ulubione dyscypliny sportu, które chcemy wywoływać na zegarku lub ustawić, by zegarek wykrywał je sam. Mamy wpływ na zachowanie korony zegarka, ustawienie dodatkowej funkcji na np. dłuższe jej wciśnięcie. Mamy wpływ na rodzaj notyfikacji, zachowanie ekranu czy ustawienie celu w ilości codziennie pokonywanych kroków.
W dużym skrócie mamy piękny elegancki smart-zegarek, który poprawniej powinien nazywać się najpewniej zegarkiem hybrydowym, który nie ustępuje mocno prawdziwym zegarkom sportowym. Ponadto lepiej założyć elegancki zegarek na siłownie, niż sportowy na wytworną kolację ;)
ScanWatch Light ma jeszcze jedną doskonałą cechę, możecie go kupić za niespełna 850 PLN i wybrać jeden z pięciu wersji kolorystycznych i dobrać do niego jeszcze większą ilość pasków. Osobiście gorąco polecam, bo to doskonały entry level do świata Withings, szczególnie dla osób, które na co dzień noszą garsonkę lub marynarkę.
Zegarek posiada oprogramowanie będące wyrobem medycznym. Należy używać go zgodnie z instrukcją.