Ile gigabajtów RAM powinien mieć dzisiaj dobry komputer? Najprostsza odpowiedź brzmi „to zależy”, ale wszystko wskazuje na to, że Apple znalazło rozwiązanie tej zagadki.
Dobrze pamiętam końcówkę lat 90., gdy postęp technologiczny był tak dynamiczny, że w miarę szybki komputer po pół roku uchodził już za ślamazarną maszynę. Intel i AMD prześcigały się w przyspieszaniu kolejnych wersji procesorów Pentium i Athlon i tak naprawdę jedynie zakup najmocniejszego dostępnego w danym momencie sprzętu miał jakikolwiek sens.
Obecnie, dostępne na rynku komputery nie starzeją się już tak szybko jak kiedyś i nawet podstawowe konfiguracje zapewniają w miarę płynne działanie pozwalające na korzystanie z internetu, słuchanie muzyki czy pracę na dokumentach. O ile na taktowanie procesorów czy wydajność kart graficznych większość klientów nie zwraca już większej uwagi, o tyle ilość dostępnej pamięci operacyjnej ma bardzo duże znaczenie (dziękujmy Google Chrome!).
Czy 8 GB RAM to nie za mało? Apple z odważną tezą
Trudno oprzeć się wrażeniu, że dziś za absolutne minimum uważa się 8 GB RAM. Chociażby w warunkach przetargu na laptopy rozdawane uczniom szkół podstawowych wpisano właśnie taką wartość. Zarówno Windows 11, jak i najnowsze wydanie Ubuntu wymagają, co najmniej 4 GB, a więc wspomniane 8 GB powinno zaspokoić podstawowe potrzeby.
Z podobnego punktu wychodzi także Apple. W pierwszym w historii MacBooku Air (2020) opartym o autorską architekturę ARM nie było modelu z pamięcią mniejszą niż 8 GB. Także tegoroczne, zaprezentowane ponad tydzień temu komputery Mac, w podstawowych konfiguracjach oferują właśnie 8 GB RAM.
Zauważyłem, że przy okazji premier nowych urządzeń, Apple jest często krytykowane przez komentujących za to, że nie najtańsze przecież komputery dysponują ledwie taką pamięcią operacyjną i sprzedaż urządzeń z takimi parametrami to traktowanie klientów w niepoważny sposób. Fala krytyki popłynęła głównie w kontekście nowego MacBooka Pro, a także modelu iMac 24.
14-calowy MacBook Pro M3 w naszych rękach. Pierwsze wrażenia
Warto pamiętać, że układy Apple takie jak M1, M2, czy najnowszy M3 są zbudowane inaczej niż SoC klasycznych komputerów PC i laptopów, w których do płyty głównej podłączany jest oddzielnie procesor, kości pamięci oraz dysk twardy lub pamięć SSD. W przypadku Apple Silicon, wszystkie trzy wymienione komponenty są ze sobą zintegrowane. Nie ma pomiędzy nimi szyn przesyłających dane, a co za tym idzie, nie ma żadnych wąskich gardeł hamujących przepływ informacji. Dzięki temu, że procesor i pamięci są de facto jednym układem, operacje są wykonywane błyskawicznie. Z tego powodu 8 GB RAM dostępne w układach Apple nie może być porównywane 1:1 z kością 8 GB, jaką wpina się do płyty głównej w laptopie lub komputerze stacjonarnym opartym o architekturę Intela czy AMD.
Do tego tematu odniósł się sam Bob Borchers – wiceprezes koncernu ds. marketingu w jednym z ostatnich wywiadów. Ujął to tak:
Porównanie naszej pamięci z pamięcią innych systemów w rzeczywistości nie jest równoważne. Ze względu na fakt, że mamy tak efektywne wykorzystanie pamięci, używamy kompresji i mamy ujednoliconą architekturę. W rzeczywistości 8 GB w MacBooku Pro M3 jest prawdopodobnie analogiczne do 16 GB w innych systemach. Tak się składa, że jesteśmy w stanie wykorzystać ją znacznie wydajniej.
Podczas rozmowy Bob Borchers odniósł się także do obserwowanego przez nas wszystkich rozwoju AI oraz ML. Zapewnił, że układy z rodziny Apple Silicon są doskonale przygotowane do pracy przy tego typu projektach i sprawdzą się w tej roli bardzo dobrze, ponieważ zaawansowane rozwiązania z zakresu machine learning oraz neutral engine są w nich zaimplementowane od samego początku.
Ludzie muszą spojrzeć poza specyfikacje i faktycznie zrozumieć, w jaki sposób ta technologia jest używana. To jest prawdziwy test. Podsumował przedstawiciel Apple.