Jeśli jest coś, bez czego nie byłbym w stanie przeżyć podczas kwarantanny, to byłby to dostęp do internetu oraz dobra muzyka. Oczywiście tę drugą musiałbym na czymś odgrywać, więc do listy dodałbym jeszcze dobre słuchawki i głośnik Bluetooth. Jeśli chodzi o głośnik, to własne mam coś nowego do testów. To Vifa City!

Model, który przypadło mi testować, to najmłodsze i zarazem najmniejsze dziecko duńskiej firmy. Głośnik Bluetooth kosztuje w normalnej cenie 599 zł, obecnie w promocji w sklepie Top Hi-Fi & Video Design można go nabyć za 499 zł. Jeśli nigdy nie słyszeliście o produktach tej firmy, to macie sporo do nadrobienia, bo historia Vifa trwa już niemal 90 lat.

Vifa na rynku gra już od 87 lat

Vifa to jedna z tych firm, które mogą pochwalić się bogatą i długą historią. W latach 30 ubiegłego wieku w Danii istniało ponad 25 firm działających przy produkcji odbiorników radiowych. Nie bez powodu – to kraj, który jako jeden z pierwszych zaadoptował radio w celach prywatnych.

Chociaż historia Vifa przeplata się do dziś z innymi firmami, to skupia się ona na jej założycielu Nielsie Christianie Madsenie. Firma początkowo nazywała się Videbæk Højttalerfabrik A/S, a jej produkty nazywane były Hroswitha, co było starszą nazwą geograficzną miasta Videbæk, w której mieszkał założyciel.

N.C. Madsen początkowo zajmował się budowaniem wiatraków oraz młynów. Był też mechanikiem przy obsłudze powyższych oraz prawdopodobnie sam tworzył do nich silniki. Wszystko to działo się w pobliżu rodzinnego miasta Hjerm w gminie Holstebro. N.C. Madsen osiadł jednak w Videbæk, gdzie założył mały warsztat samochodowy i szkołę jazdy. Silniki ze starych, zniszczonych pojazdów naprawiał i przerabiał na generatory prądu. Następnie sprzedawał je rolnikom z okolicy, którzy jeszcze nie mieli prądu.

Iskrą, która rozpaliła Madsena, był jednak fakt, iż dwóch jego braci pracowało dla dobrze rozwijającego się już wtedy Bang & Olufsen (który siedzibę miał blisko Videbæk). Jak wspomniałem w 1930 roku działało już około 25 firm w branży sprzętu radiowego. Ogromne zapotrzebowanie na podzespoły do konstrukcji radioodbiorników wykraczały poza możliwości produkcyjne ówczesnych firm. Wiodącym producentem, który dostarczał głośniki był Peerless (firma istnieje do dziś). Niemniej i ta firma nie potrafiła sprostać wymaganiom rynku. Bang & Olufsen próbowało zamawiać głośniki nawet u lokalnego kowala, ale ostatecznie zdecydowano się sprowadzać je z Francji. Szanse wykorzystał również Madsen. Początkowo tworzył je w swoim zakładzie i dostarczał do B&O. Warto wspomnieć o tym, że membrany wykonywane były wtedy z tektury, kupionej w pobliskiej księgarni, a zawieszenie wykonywano z zamszowej skóry, którą kupowano w sklepie spożywczym. Składaniem głośników zajmowała się natomiast mama Nielsa.

Pierwsza prawdziwa fabryka powstała 1947 roku. Trzy lata później podpisano strategiczną umowę z innym producentem — SEAS. Od około 1970 Vifa zatraciła swoją identyfikację branżową. W 1981 roku władzę w firmie przejął Nesdam i Ringkjøbin. Rządy Nesdama były prowadzone twardą ręką i obfitowały w wiele wewnętrznych konfliktów. Niemniej zwiastowały też całą dekadę udanych decyzji biznesowych oraz wspaniałych konstrukcji. Wiązały się też, z przejęciem kilku innych znanych firm z branży audio.

Dziś Vifa jest całkiem inną firmą niż przed laty. Dalej jednak produkuje uznane głośniki i podzespoły, ja chciałbym wprowadzić Was w świat nowej Vify. Od 2014 roku firma tworzy zaawansowane głośniki Bluetooth oraz systemy multiroom. Jej produkty nadal są tworzone przez wybitnych specjalistów audio, którzy stawiają sobie za cel autentyczność dźwięku. Vifa stara się jednak dostarczyć tą autentyczność w znacznie nowocześniejszej i ciekawszej formie.

Vifa City to mały głośnik Bluetooth

Sprzęt Vify jest niewielki i wydawałoby się, że wzorem konkurencji nie będzie miał zbyt wiele do zaoferowania. Producent, który od 87 lat tworzy głośniki dla największych firm audio, dobrze jednak wie jak zabrać się do projektowania takiego sprzętu.

Vifa City

Model City to głośnik stworzony w oparciu o dwa przetworniki własnej produkcji — wysokotonowy (15 mm) z tekstylną kopułką i niskotonowy (65 mm) z membraną aluminiową. Co ciekawe wzmacniacz w urządzeniu posiada dwa w pełni zmostkowane kanały. Producent przekonuje, że budowa głośnika pozwala na rozchodzenie się dźwięku w 360 stopniach. Głośnik obsługuje Bluetooth 5.0, a jego obudowa odporna jest na zachlapania, spełniając normę IPX4.

Oprócz wymienionych, odnotowania wart jest fakt, że głośnik pozwala na obsługę połączeń telefonicznych (ma też w podstawie, przyciski do ich inicjowania i kończenia).

Jakość wykonania oraz zawartość zestawu

Głośnik dotarł do mnie w kwadratowym kartoniku. Już samo opakowanie zwiastowało głośnik o wysokiej jakości wykończenia. We wnętrzu kartonika znalazło się miejsce dla przewodu USB – USB Type C, którym naładujemy urządzenie lub połączymy je z komputerem. Jest tu też zestaw instrukcji, przy czym nie są to czarno-białe świstki kiepskiej jakości papieru. To w pełni kolorowy papier, który chociaż ekologicznego pochodzenia jest wysokiej jakości. Na deser producent zostawił nam lniane etui do przenoszenia urządzenia. Przy czym to raczej element dekoracyjny, ochrony przed przypadkowym zniszczeniem prawdopodobnie nie zapewni. Wygląda jednak pięknie.

Vifa City

Samo urządzenie utrzymane jest w dwukolorowej tonacji. Na rynku dostępnych jest kilka wersji kolorystycznych urządzenia. Wersja, która dotarła do mnie ma odcień różu oraz bordo. Element bordowy to aluminiowa maskownica przetwornika. Podrowo-różowa część obudowy wykonana jest z tworzywa sztucznego. Spód obudowy jest gumowany, dzięki temu świetnie trzyma się podłoża. Nie ma tu mowy o przypadkowym poruszeniu sprzętu. Całe urządzenie stwarza wrażenie idealnie spasowanego oraz wykonanego z należną uwagą. Jakość wykonania i niesamowita „przyczepność” to coś, co zasłużyło na pierwsze słowa uznania.

Vifa City

Na boku urządzenia znalazło się miejsce dla portu USB Tupu C. Służy ono do ładowania wbudowanego akumulatora oraz przesyłania muzyki z komputera lub telefonu. Tu pewnie czytelnikom zapali się „czerwona lampka”. Vifa City nie posiada złącza Jack. Jestem osobą, dla której nie sprawia to problemu, a jeśli chodzi o urządzenia mobilne to jestem za tym, by pozwolić już odejść złączu słuchawkowemu na należytą emeryturę.

Jestem też jednak w stanie zrozumieć, że brak takowego, może być powodem dyskomfortu dla niektórych użytkowników. Przypominam jednak, że smartfony z USB Typu C można bez problemu podłączyć takim kablem do głośnika i przesyłać w ten sposób dźwięk.

Vifa City

Na obudowie znalazło się też miejsce dla dwóch diod LED. Jedna informuje o połączeniu BT, druga o stanie baterii i ładowania. Obok portu USB są też dziurki w obudowie, przez który przetłoczono gustowny, czarny rzemień (z koralikiem z nazwą firmy), który pozwoli zawiesić urządzenie np. na drzewie bądź trzymać wygodnie w ręce. Gumowany spód urządzenia skrywa 4 przyciski funkcyjne (w tym jeden do odbierania połączeń). Poprzednie urządzenia firmy, przyciski sterujące posiadały na boku urządzenia. Trochę jestem więc zawiedziony. Oczywiście producent mógł umieścić je w ten sposób świadomie, wiedząc, że urządzenie będzie częściej wisieć niż spoczywać płasko na blacie.

Obsługa i odsłuch

Przyznam się szczerze, nie musiałem w żadnym momencie sięgać po instrukcję urządzenia. Połączenie i obsługa jest bezproblemowa i intuicyjna. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie powinno być inaczej, bo to tylko mały głośnik Bluetooth. Oczywiście tak powinno być, ale często bywa inaczej. Zresztą mógłbym podać przykład innego producenta głośników BT, z tak samo dużym doświadczeniem w produkcji głośników, który ostatnio nie potrzebnie komplikuje obsługę swoich produktów.

Jeśli chodzi o ocenę dźwięku to najtrudniejsze zadanie. Z jednej strony to głośnik bluetooth skromnych rozmiarów, z drugiej strony wspaniała historia Vify, która zobowiązuje. Głośnik chociaż stworzony, by używać go w otwartych przestrzeniach, nie będzie w stanie nagłośnić wielkich pomieszczeń czy plenerowych imprez. Patrząc jednak przez pryzmat rozmiarów głośnika, niektóre osoby będą zaskoczone. Korzystałem z niego w ogrodzie i nie mogłem sobie pozwolić na maksymalny poziom głośności, jestem pewien, że zdenerwowałby on zbytnio sąsiada. Nagłośnienie średniej wielkości pokoju dziennego było aż nadto korzystne, a nawet słyszalne na innych kondygnacjach i korytarzu. Jestem pewien, że gdy epidemia się skończy, ten sprzęt nagłośni bez problemu wiele spotkań, czy to w domu, czy też otwartym terenie.

Sam dźwięk według opisu na stronie producenta powinien być autentyczny. To dość pojemne określenie, ale wydaje się nie być przesadzone. Zwłaszcza, gdy pamiętamy z jakim urządzeniem mamy do czynienia. Obsłuchiwałem Vifa City przez wiele, naprawdę wiele godzin. Z każdą godziną charakter dźwięku tego głośnika podobał mi się bardziej.

Zasługą tego jest pewnego rodzaju wyważenie. Dźwięk nie bije po uszach przesadnymi dołami. W zasadzie są one precyzyjne i są dobrze odseparowane od reszty. Ulubiony utwór do testowania sprzętu wśród najmłodszego pokolenia audiomaniaków Antgetenar od Rompaso może pozostawiać mały niedosyt. Nie drenuje czaszki jak większe urządzenia, daje jednak niesamowitą frajdę i wyciąga z tego utworu jakieś nowe warstwy, których wcześniej nie słyszałem. Kolejny testowy utwór Astronomia 2K19 od Stephana F również zwraca uwagę na nieprzyzwoicie mięsisty charakter dźwięku, który z memicznego przeboju tworzy elektroniczne arcydzieło.

Vifa City

Jestem zaskoczony tym jak odseparowane były wokale od reszty instrumentów w większości klasycznych kawałków. To jeden z nielicznych głośników, który to potrafił w takim stopniu. Dodatkowo dźwięk ma niesamowitą rozdzielczość, a to sztuka w tak maleńkich urządzeniach.

Oczywiście Vifa City nie jest stworzona, by wyłapywać każdy łapany oddech, świetnie nagranych artystów. Słuchając szalonej solówki na saksofonie w dziele Andrzeja Korzyńskiego, z intra do Akwenu Eldorado nie uwierzyłem, że mogliśmy mieć w Polsce nasze własne Miami Vice. Niemniej, jestem w stanie uwierzyć siadającemu na pianinie Stingowi w to, że można pokochać osobę pokroju Roxanne.

Jestem przekonany, że ten mały głośnik potrafi nagłośnić odpowiednio prawie każde towarzyskie spotkanie. Wierzę też w to, że polubią się z nim nie tylko miłośnicy starszych, kultowych kawałków, ale też młode osoby, żądne mięsistego uderzenia, w utworach, których nazwy nie znają. Czy to dobra rekomendacja? Bardzo!

Wrażenia końcowe

Testowany głośnik legendarnej Vify to produkt udany. Kosztuje nie mało, bo w promocji 499 zł, ale wystarczająco by producent mógł zaproponować świetne wykończenie i niezłe, angażujące brzmienie. Vifa City pracuje całkiem długo, bo według producenta nawet 12 godzin, mi nie udało się zbliżyć za jednym razem do takiego wyniku – 12 godzin ciągłego słuchania to dużo, nawet jak na mnie. Jestem przekonany, że wynik z firmowego folderu jest łatwy do powtórzenia.

Co ciekawe, głośnik można połączyć z dwoma lub więcej podobnymi urządzeniami, tworząc naprawdę głośny system. Zwiększona odporność na zachlapania (IPX4) oraz możliwość obsługiwania połączeń telefonicznych (dedykowany klawisz) jeszcze bardziej rozszerza spektrum możliwości sprzętu.

To, co mniej mi się podobało to brak portu Jack oraz przyciski funkcyjne na spodzie urządzenia. To w sumie nie wiele wad. Zresztą kunsztowne wykonanie z nawiązką rekompensuje mi te drobne mankamenty. To, na co zwróciłem uwagę, to również antypoślizgowa, gumowana podstawa, która pozwoli używać sprzętu bez obaw o strącenie. Ostatnią z zalet będzie również jakość wydobywającego się z głośnika dźwięku, a to coś czego nie sposób przecenić.

Galeria produktu:


Sprzęt do testów otrzymaliśmy od Salonów Top Hi Fi.