Czy 20 000 PLN za szkolenie UX to dużo, czy mało? Zresztą, czy szkolenie i certyfikaty są w ogóle potrzebne? Przecież najważniejsza jest praktyka, a z Internetu mogę się nauczyć niemal wszystkiego. Zatem, dlaczego na konferencje NN/g przyjeżdżają co roku setki uczestników?
W listopadzie tego roku miałem okazję polecieć na jedną z takich konferencji do Londynu. Byłem tam przez 7 dni, uczestniczyłem w ośmiogodzinnych szkoleniach i zdałem certyfikat. Czy było warto?
Od początku
Skrót NN/g może w pierwszym momencie mówić niewiele, ale już jego rozwinięcie – Nielsen Norman Group – powinno powiedzieć bardzo dużo. Don Norman i Jacob Nielsen to ojcowie założyciele UX jako dziedziny nauki, branży. Od końca lat 90’ prowadzą oni firmę szkoleniową, wspomniane NN/g.
Konferencje są organizowane co roku we wszystkich częściach świata – Los Angeles, Sydney, Nowy York, Singapur i wiele innych. Najbliższa z Polski ma miejsce właśnie w Londynie. Każda z konferencji trwa 7 dni. Można się zapisać wybiórczo na dowolny dzień.
Prestiż
Szkolenie, a także sam certyfikat mają zasadniczo status prestiżowych. Znajdziesz je wymienione we wszystkich zestawieniach pt. „gdzie uczyć się UX”, „jakie są najlepsze kursy” itd. Wynika to na pewno z jakości szkolenia (o tym dalej), ale także z faktu, że firma ma takich, a nie innych właścicieli – ikony świata UX, a to bez wątpienia wpływa na cenę. Jest też trochę innych plusów, o których więcej później.
U nas w Polsce samo szkolenie i certyfikat nie są zbyt popularne. Może dlatego, że jesteśmy dość młodym rynkiem, a może przede wszystkim, ze względu na cenę – pojedynczy dzień udziału w konferencji to cena od 878 do 1175 dolarów (~3301 – 4418 PLN). Aby zdobyć podstawowy certyfikat, trzeba ukończyć pięć całodziennych kursów i wydać na to minimum około 4400 dolarów + 400 dolarów za opłaty administracyjne.
Same egzaminy do najłatwiejszych nie należą (testy). Niemniej przy ich zdawaniu można używać materiałów z konferencji, stąd ich zdanie jest jak najbardziej osiągalne.
Esencja
Dobrze, jednak zasadnicze pytanie brzmi: czy to szkolenie mnie czegoś nauczy, wpłynie na rozwój kariery, przyniesie wartość dodaną dla firmy? Dlaczego nie miałbym ukończyć tańszych kursów np. na Udemy?
W mojej ocenie wartościowe szkolenie to takie, gdzie prelegent posiada dobry warsztat. Mówi płynnie, nie czyta z kartek, ma estetycznie przygotowane slajdy. Na konferencji NN/g tak było. Jednak przede wszystkim prelegent powinien wychodzić poza ramy czystego przekazywania wiedzy i skupić się na przedstawieniu tego, co nieoczywiste (nie do znalezienia w Internecie) i czego nie jest w stanie przedstawić nikt inny. Chodzi o autorskie, wyjątkowe przekazanie treści, z naciskiem na wnioski, powiązania, podparte osobistym unikatowym doświadczeniem i badaniami. Szkolenie powinno pozwolić słuchaczowi odnieść się do własnej sytuacji zawodowej i pomóc mu w rozwiązaniu problemów oraz wyzwań, z którymi przyjechał. Prelegent musi mieć zatem świetne rozeznanie branży i wiedzieć, jakie są bolączki słuchaczy.
Takich prelegentów miała konferencja w Londynie. Choć, nie do końca i nie zawsze. Nieraz napisałem w niebieskim formularzu ewaluacyjnym, że pewne treści były zbyt oczywiste, niektóre należało pominąć. Jednak były tam też rzeczy, które wywoływały u mnie gęsią skórkę i pozwoliły zrzucić klapki z oczu.
Co do samej formy prowadzenia szkolenia bardzo ceniłem sobie zajęcia warsztatowe, które przeplatały prelekcje oraz zeszyty ćwiczeń do pracy własnej. To głównie one zmuszały do przemyślenia własnej sytuacji zawodowej i wyznaczenia planu rozwoju lub naprawczego.
Dzięki konferencji na pewno zdobyłem nową wiedzę i mogłem wstępnie przećwiczyć pewne umiejętności. W mojej firmie już wprowadziłem pewne zmiany, a slajdy stają się rzeczywistością, choć na finalny efekt i ocenę poczekam zapewne jeszcze kilka miesięcy.
Co więcej?
Na konferencję przyjeżdżają osoby z przeróżnych firm, niemal ze wszystkich części świata. Pracowałem w grupie z projektantem z tureckiej firmy zbrojeniowej, a także z dziewczyną pochodząca z Arabii Saudyjskiej.
W większości uczestnicy to doświadczeni projektanci i managerowie. Jeśli od samego początku postawisz sobie za cel, że każda przerwa to okazja, by poznać kogoś nowego, wymienić się doświadczeniami i być może zdobyć wartościowy kontakt na LinkedIn to konferencja przyniesie Ci coś, czego nie dadzą Ci tak łatwo kursy w Polsce, a tym bardziej szkolenia internetowe (kontakt osobisty to nadal coś innego niż wirtualna znajomość).
Organizacja
Londyńską konferencję zorganizowano w hotelu Victoria Plaza. Ścisłe centrum Londynu, z dojazdami nie było żadnych problemów. Sale konferencyjne na wysokim poziomie. W cenie szkolenia jest lunch i przekąski. Jeśli przyjedziesz przed 9, to zjesz śniadanie, co w połączeniu z obiadami pozwala trochę odciążyć budżet. Szczególnie jeśli finansujesz wyjazd na własną rękę.
Zatem?
W mojej ocenie jest to wartościowe szkolenie, choć nie dla początkujących projektantów. Wydaje mi się, że aby naprawdę wyciągnąć wartość z tej konferencji musisz posiadać już pewne doświadczania zawodowe. Nie spotkałem tam żadnego „juniora”. Wiele tematów dotyczyło kwestii zarządzania strategią UX czy ogólnie produktem, a nie są to tematy podstawowe, jeśli chodzi o user experience.
Czy sam certyfikat to duży plus w CV? Na pewno w naszym kraju Cię to wyróżni. Jest tylko 19 osób z Polski, które mają zdane egzaminy. Biorąc także pod uwagę fakt, że nie mamy typowo dedykowanych studiów w kierunku UX, takie szkolenie można wręcz traktować jako branżowe wykształcenie. Szczególnie jeśli zdecydujesz się na zdobycie certyfikatu Master (15 szkoleń i egzaminów).
Dla mnie osobiście udział w takiej konferencji to zakup pewnego kapitału. Ilość treści przekazanych na konferencji, własnych notatek i materiałów dodatkowych jest tak duża, że tę wiedzę przerabiać można przez wiele miesięcy.
Niemniej, aby zacząć wprowadzać w życie porady oraz wiedzę zdobyte podczas szkoleń i kuluarowych rozmów, musisz sam wykonać kolejne kroki – w których zaplanowaniu konferencja zdecydowanie pomaga.
Autorem artykułu jest Mateusz Głasek — UI/UX designer, pasjonat skutecznego projektowania, które przynosi pieniądze.