Z racji obecnego zamieszania w okół „gwiezdnych wojen”, nie mogło zabraknąć reakcji (promocji?) ze strony mediów społecznościowych. Twitter, czyli serwis do, jak to śmiem nazywać, komunikacyjnych quickies, czyli krótkich wiadomości w celu kontaktu z drugą personą, wprowadził właśnie nowe emoticony nawiązującego do zbliżającej się premiery „Star Wars: Przebudzenie Mocy”. Póki co mamy do wyboru trzy.
Dwa pierwsze to doskonale Wam znane: C3PO i Stormtrooper, które wystarczy poprzedzić „#” w wiadomości na twitterze, aby otrzymać w rezultacie coś takiego:
Teraz nie pozostaje Wam nic innego jak wbicie na twittera, kliknięcie w „Obserwuj” na moim profilu tutaj: https://twitter.com/BartoszPoprostu i zapodanie mi wyczesanego szturmowca albo przypominającego do złudzenia Sheldona Coopera z „Teorii Wielkiego Podrywu” #C3PO. Zapomniałbym o nowym nabytku. #BB8 to droid, którego mogliście ujrzeć w zwiastunie „Przebudzenia Mocy”. Wygląda nieźle, trochę jak iPhone 6 w wersji złotej. Co do twittera jednak…
No właśnie. Dlaczego twitter jest tak mało popularny w „polszy”? Zauważcie, że twitter w naszym kraju to głównie platforma dla twórców/miłośników branży „e-cokolwiek”. Nie ma tam potencjalnych klientów, są tylko nadawcy, ale to temat na osobny wpis.
Dla fanów?
Przyznam się bez bicia i ściemy, że nie przepadam za Star Wars. Próbowałem wiele razy, po różnych substancjach smolistych i pitnych, jak i na trzeźwo podejść do nocnego maratonu z „gwiezdnymi”, ale nic z tego. Nie trafiają do mnie. Próbowałem w obu wariantach „kolejnościowych” i nic. Zdecydowanie bardziej wolę Star Treka. Tak, tak. Zrobiłem to. We wpisie o Star Wars, wspomniałem o Star Treku. Ciekawi mnie ilu mamy fanów jednej i/lub drugiej serii. #LLAP