Są takie rzeczy na świecie, które są moją słabostką. W życiu rzecz jasna jest to małżonka, w świecie technologii – gadżety. Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę szeroko rozumianą popkulturę, jest to bez wątpienia seria Marvel i Star Wars. Nie będę nawet próbował wybierać tutaj zwycięzcy, bo wewnętrzna walka toczy się od lat.
Kiedy widzę jakieś nowości związane z seriami, od razu staram się dowiedzieć o nich jak najwięcej. Oczywiście potrafię odróżnić kicz od czegoś wartościowego, szczególnie, od kiedy Star Wars zostało przejęte przez Disneya (co za tym idzie, logo Star Wars pojawia się na przysłowiowym papierze toaletowym). Do tej drugiej, wartościowej grupy, zaliczają się kolekcje Lego. Te z logo Star Wars zazwyczaj są starannie przygotowane, najwyższej jakości.
Teraz dowiadujemy się, że lada chwila zadebiutuje zestaw Lego Imperial Destroyer. Będzie to Gwiezdny Niszczyciel, który składa się z 4700 elementów. Jego długość to 110 cm! Wiem, że fanom Gwiezdnych Wojen już nic więcej nie trzeba dodawać. Cenę podam specjalnie na końcu tego tekstu, bo wiem, że fanatyków ona nie odstraszy.
Tym samym zestaw ten będzie największym zestawem z Gwiezdnych Wojen, jaki Lego wypuści. Wystarczy przekonać żonę, że jak salon zostanie zamieniony w sceny z Nowej Nadziei, to będzie pozytywny efekt. W zestawie bowiem znajduje się masa detali znanych z filmu. Oczywiście nie zabraknie obrotowych karabinków, tarczy, wydechy silnika, kończąc na detalach powierzchni statku.
Znajdziemy także statek Tantive IV, użyty przez Leię do ucieczki z planami Gwiazdy Śmierci. Statek ten budowany jest osobno, ale można go dołączyć do modelu głównego.
Zestaw pojawi się w sprzedaży już 1 października. Będzie kosztował 700 dolarów w Stanach albo 650 funtów w Wielkiej Brytanii. Prezent na Gwiazdkę idealny, szczególnie że w tym roku pewien etap sagi Gwiezdnych Wojen zostanie zamknięty. Ten filmowy etap rzecz jasna.