Ja wiedziałem, że tak będzie – pomyślałem, kiedy przyszło mi kolejny raz zapłacić 80 PLN za wywołanie i skany dwóch filmów w procesie C-41. Biorąc pod uwagę ceny kolorowego filmu, to uśredniając wychodzi, że zrobienie jednej rolki kolorowej, to koszt łączny w okolicach 100 PLN. Fotografia analogowa (polecam #analoglife) nie jest już tylko doskonałą alternatywą dla fotografii cyfrowej, ale także ogromną ekstrawagancją, która może zrobić wyrwę w budżecie. Dlatego wiedziałem, że nadejdzie moment, w którym będę chciał mieć w swoich rękach kultowy aparat cyfrowy, który nawiązuje garściami do świata analogowego. Dzisiaj będzie o jednym z największych bohaterów tego segmentu: Fujifilm x100v, a by być bardziej precyzyjnym: o tanich alternatywach do tego aparatu.
Aparaty cyfrowe od Fujifilm, były dla mnie zawsze czymś na zasadzie: wiem, że istnieją, ale po co patrzeć w tamtym kierunku, kiedy jest Canon, Sony czy Nikon. To nie była i nie jest marka, która najpewniej chce konkurować bezpośrednio z molochami, ale wybrała bardziej swoją drogę. W lineupie znajdziemy całą masę produktów, aparatów, które swoim designem nawiązują bezpośrednio do świata analogowej fotografii, która jest aktualnie tak bliska memu fotograficznemu sercu. Nie wiedziałem nawet, że Fujifilm x100v okazuje się cieszyć tak ogromnym zainteresowaniem, szczególnie w społeczności TikTokowej, a wszystko za sprawą mixu: doskonałej, klasycznej konstrukcji i wbudowanym filtrom, dzięki, którym można stworzyć zdjęcia stylizowane na znane doskonale filmy fotograficzne.
Fuji x100v czy faktycznie warto?
Oczywiście look to jedna sprawa, filtry to druga. Technicznie rzecz ujmując filtry, które stylizują zdjęcia to zwykła postprodukcja, która odbywa się bezpośrednio w aparacie, a nie na komputerze. Nic trudnego, by podobny efekt osiągnąć przy każdym zdjęciu, niezależnie czym je zrobimy. Mam wrażenie jednak, że magia tego aparatu polega właśnie na tym, że wszystko dostajemy od ręki. Ta konstrukcja jest bardzo bezkompromisowa i ukierunkowana na konkretnego odbiorcę, stąd najpewniej jej ogromna popularność. Oczywiście trendy powodują wariactwo na rynku i aktualnie ten aparat na rynku wtórnym potrafi kosztować 6-8k PLN, czyli tyle ile kosztował, kiedy pojawił się na rynku.
Jako że sam ostatnio dość mocno na tym rynku się rozglądam za sprzętem dla mnie i małżonki, do naszego wspólnego, niewielkiego projektu, pomyślałem, że przedstawie Wam kilka najciekawszych, a przede wszystkim dużo tańszych alternatyw dla Fuji x100v, jeśli szukacie czegoś spoza głównej, znanej stawki.
Warunki wstępne? Budżet do maksymalnie 2k PLN (body/zestaw).
Fujifilm X-E2
Fujifilm X-E2 to mój aktualny faworyt. Dlaczego? Sprawa jest dość prosta. To dalej całkiem porządna konstrukcja mimo swojego wieku, a stosunek jakości do ceny jest naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Technicznie też nie ma wstydu, bo mamy 16Mpix i matryce APS-C i to nie byle jaką, bo X-Trans CMOS II. To prawdziwe serce i ogromna zaleta tego aparatu, bo dostajemy to, z czego korzysta chociażby x100v (oczywiście w świeższej generacji).
Matryca X-Trans CMOS odpowiedzialna jest za bardzo charakterystyczne kolory, które puszka z siebie wypluwa. To dla mnie ogromna zaleta i prawdziwy game-changer w poszukiwaniu starej cyfrówki, która będzie miała to coś. Oczywiście prócz tego, jest cała masa dodatkowych zalet, takich jak, chociażby wymienna optyka i spory wybór tego, co można zamontować do bagnetu X. Mamy sprawnie ukryty wizjer, którego nie widać na pierwszy rzut oka, przez co konstrukcja wygląda bardzo smukło no i przede wszystkim cena, bo ten aparat można kupić bez przeszkód za okolice 1500 PLN.
SIGMA DP2/DP3
To kolejna produkcja, o której można powiedzieć bardzo stanowczo, że jest unikalną konstrukcją w czasach, których powstała. Sigma z serii DP, a osobiście polecam DP2, głównie ze względu na ogniskową dającą w ekwiwalencie około 40mm (idealna! więcej niż 35mm, mniej niż 50mm). Cechą Sigmy z serii DP jest nie tylko w pełni aluminiowa obudowa i minimalistyczny, oryginalna konstrukcja, ale także i albo przede wszystkim – matryca. To Foveon X3, który w absolutnie inny sposób rejestruje informacje o kolorach poprzez 3 niezależne warstwy. To w efekcie daje bardzo ciekawy efekt i odwzorowanie kolorów, które odstaje od reszty stawki z tamtych czasów. Aparat można kupić już za kilkaset złotych, a ja właśnie jeden licytuje, trzymajcie kciuki.
Fujifilm x100s
Najdroższy w zestawieniu, bo najbliżej mu x100v. To starszy brat naszego głównego bohatera, który o dziwo dalej trzyma dość mono cenę. Można trafie egzemplarze poniżej 2k PLN, ale średnio koło właśnie tej kwoty przyjdzie wydać, jeśli chcecie kupić ten egzemplarz. W odróżnieniu od X-E2 nie ma on zmiennej optyki, a stały szerokokątny obiektyw, ale dalej napędzany jest matrycą X-Trans CMOS II, a ponadto ma jedną ogromną zaletę: wbudowane ND filtry, które pozwolą Wam na robienie fot z pięknym rozmytym tłem, w słoneczny dzień.
Dlaczego akurat takie zestawienie? Bo to trzy aparaty, które rozważam w zakupie, a kupie na pewno dwa z nich. Sigmę licytuję, bo kosztuje groszę, nieco gorzej dla małżonkowej X-E2 czy x100s, bo tam budżety robią się większe i odpowiednio przyjdzie zapłacić okolice 1200 do nawet 2500 PLN. Decyzje jeszcze nie zapadły, a będą zdeterminowane najpewniej dostępnością, jakością i oczywiście ceną.