W Xbox Game Pass for PC pojawiła się produkcja z 2019, której nie planowałem instalować.

Życie zaskakuje i stwierdziłem, że może warto spróbować czegoś, co niekoniecznie będzie grą nastawioną na narrację. Ileż można się karmić tymi opowieściami? Z doświadczenia wiem, że długo, ale czasem przydają się przerwy. Dlatego pobrałem „Dragon Quest Builders 2”. Nie spodziewałem się wiele, po prostu liczyłem na kilka godzin przyjemnej zabawy. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że to całkiem niezła gra, którą mogę polecić osobom lubiącym bawić się w budowanie osad. „Dragon Quest Builders 2” łączy w sobie strategię oraz drobne elementy RPG.

Tytuł podpowiada najważniejszą aktywność. Tak, trzeba będzie budować. Z sześcianów, więc ludzie, którym nieobcy jest „Minecraft” szybko poczują się jak w domu. Jest też stół do tworzenia różnych przedmiotów. Warto się z nim zaznajomić, bo często trzeba go odwiedzać. To nie wszystko! Największym zaskoczeniem w „Dragon Quest Builders 2” były dla mnie szablony budynków. Bo w tej grze nie zmienia się otoczenia wyłącznie dla siebie. Bardzo często trzeba brać pod uwagę potrzeby mieszkańców, ponieważ ich uszczęśliwianie podnosi poziom osady. Im wyższy, tym lepiej, ponieważ nasi cyfrowi obywatele zdobywają nowe umiejętności, a w księdze z recepturami lądują świeżutkie, czekające na wypróbowanie, przepisy na przedmioty.

Właśnie takie podejście do budowania sprawiło, że wsiąkłem w „Dragon Quest Builders 2”. Zależało mi na tym, aby każdy miał sensowne schronienie. Tworzyłem stodoły oraz kuchnie. W swojej osadzie dodawałem stoły. Wszystko w celu poprawienia jakości życia mieszkańców oraz podniesienia ich zadowolenia.

NIe twierdzę, że jest to doskonała gra, po prostu uważam, że elementy dotyczące budowania zostały porządnie zrealizowane. Moim zdaniem dużą korzyść przynoszą różnego rodzaju ograniczenia. Od obszaru, po jakim chcą poruszać się mieszkańcy, po konieczność zagospodarowania przestrzeni na różne budynki i uprawy. W „Dragon Quest Builders 2” wolność gracza została trochę ograniczona, na pewno nie jest taka jak w „Minecrafcie”. Ale dla mnie to nie jest minus, ponieważ gra sama podsuwa różnego rodzaju cele do zrealizowania. Poza tymi, które odbiorca sam sobie stawia.

A może to być chęć udekorowania wioski lub ładniejsze wykończenie budynków mieszkalnych i użytkowych. Trochę swobody w „Dragon Quest Builders 2” jest, ale są też różnego rodzaju zadania, które popychają grę do przodu. To są właśnie te elementy RPG.

Moim zdaniem najsłabsze. Co prawda zachęcają do eksplorowania krainy i pozwalają na zdobycie nowych przedmiotów oraz umiejętności, ale nie są zbyt angażujące. W dużej mierze opierają się na zabawie w kuriera. Ciągle trzeba coś komuś przynosić, aby otrzymać nagrodę. A walka? Minimum strategii, czyli w kupie siła! Opiera się na nawalaniu w przeciwnika, aż padnie oraz okazjonalnych odskoków, aby uniknąć obrażeń. „Dragon Quest Builders 2” broni się specyficznym połączeniem, które przypomniało mi czasu takich strategii jak „Black&White” oraz „Cultures”.

Żałuję, że dzisiaj tak rzadko trafiam na takie zestawienia.