Star Wars: Tales from Galaxy’s Edge to gra stworzona przez studio efektów ILMxLAB należące do LucasFilm, twórcę m. in tytułu Vader Immortal na Oculus Quest. Podczas gdy Vader Immortal był interaktywnym, kinowym rollercoasterem (w tym dobrym znaczeniu), Galaxy’s Edge jest bardziej otwarty.

Akcja gry dzieje się w dzikich przestworzach planety  Batuu, atrakcji stworzonej przez LucasFilm w parkach Disneyland i Disney World. Twoja postać, droid mechanik, wzbudził gniew lokalnego gangu, znanego jako Guavian Death Gang. Między pogawędkami z rezolutnym barmanem o imieniu Seezelslak (głosu użycza Bobby Moynihan) oraz lekko nerwowym droidem dealerem, zwanym Mubo (głos użycza Matthew Wood), nasi bohaterowie muszą odkrywać Batuu i ostatecznie pokonać antagonistów. Dokonają tego sprawdzonymi metodami, jak na prawdziwych bohaterów Gwiezdnych Wojen przystało, przy użyciu blasterów, latających droidów oraz innych dostępnych pod pod ręką wynalazków.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

ILMxLAB stworzyło Galaxy’s Edge na wyłączność dla facebookowego headsetu Oculus Quest 2 

Gra może pochwalić się realistyczną grafiką oraz dobrymi wrażeniami z rozgrywki, która przypomina gameplay z dużych produkcji na pecety i konsole. A wszystko to zaprojektowane zostało pod słabszą, mniejszą i mobilną konsolę przez mały zespół i przy bardzo napiętym grafiku.

To wszystko sprawia, że w Galaxy’s Edge gra się jak w demo, co najmniej 5 razy większej gry. Można szybko się przemieszczać, ale tylko po kilku lokalizacjach, włączając w to kantynę oraz warsztat Mubo. Jest również system craftingu, ale niestety tylko jeden przedmiot, który możemy sami stworzyć. Po czym, jeśli już go stworzymy, odblokowuje się specjalna mini historia/quest, która okazuje się być epicką opowieścią Seezelslaka. Niestety znowu bardzo krótka.

ILMxLAB ogłosiło, że planuje wypuszczenie kolejnej wersji gry w przyszłym roku. I prawdę mówiąc, lepiej poczekać z zanurzeniem się w wirtualny świat do tego czasu. Na chwilę obecną jest to ciekawy eksperyment: skompresowanie ogromnego, otwartego świata gry w ekstremalnie kompaktowy rozmiar.

Galaxy’s Edge sprawia wrażenie wysoko-budżetowej gry z otwartym światem, ale brakuje tu możliwości statycznej oraz mechanicznej progresji

Nie ma tutaj mowy o systemie ulepszania broni czy postaci, jest tylko jedna umiejętność do odblokowania: jetpack, który pozwala naszej postaci wznosić się nieco wyżej nad ziemię. Blasterów nie można przeładowywać, co w trakcie całej gry, sprowadza się do tego, by zabijać wrogów i kraść ich broń. Do dyspozycji gracza jest multitool, który pozwala naprawiać droidy bojowe oraz ułatwia rozwiązywanie zagadek, które niestety nie stają się bardziej wymagające w miarę postępu gry.

Z innych rzeczy, system walki sprawia wrażenie nieco niedopracowanego. Droidy łatwo ulegają całkowitemu zniszczeniu, więc nasze naprawy stają się bezużyteczne. Interfejs, przez który można sięgać po urządzenia czy bronie również nie działa precyzyjnie i często wyciąga się nie to po co się sięgało.

Są też dobre strony, Galaxy’s Edge kładzie nacisk na eksplorację

Narracja nagradza gracza za takie rzeczy jak znajdowanie przedmiotów do inwentarza, dostarcza frajdy głównie przez fakt, że w grze nie znajdziemy mechanicznych grindów. Awans poszczególnych skilli daje dodatkową satysfakcję, ponieważ nie pomogą Ci w tym żadne wspomagacze. Natomiast ograniczona żywotność broni sprawia, że cały czas trzeba rozglądać się za nową.

Galaxy’s Edge jest jedną z bardzo niewielu nowych gier, w których bohater nie staję się bardziej potężny w jej trakcie. Biorąc pod uwagę (nie)długość gry, jest to zabieg całkowicie akceptowalny, a nawet zrozumiały. Tytuły konkurujące z Galaxy’s Edge skupiają się na drzewkach technologicznych oraz stopniowych ulepszeniach. Jednak  w tym przypadku frajda, jaką daje VR Shooting sprawia, że się o tym nie pamięta i jest to wręcz zbędne.

Na jak długo taka formuła jest w stanie przyciągnąć gracza? Raczej nie będą to dziesiątki godzin. ILMxLAB twierdzi, że mocną stroną tytułu jest historia w nim zawarta i głównie tym powinni kierować się gracze, choć nie jest tak rozbudowana jak w przypadku Vader Immortal’s. Pozycja skierowana jest głównie dla graczy i fanów Star Wars, ale ta historia raczej nie zapadnie głęboko w ich pamięci.


Autorką artykułu jest Aleksandra Maciończyk.