Epic Games stało się symbolem walki o obniżenie prowizji pobieranych przez największe platformy sprzedające gry i aplikacje. Gdy wydawało się, że batalia o „Apple tax” została wreszcie zakończona, legendarny twórca i wydawca gier zdecydował się ponownie zabrać głos.

Obserwatorzy rynku technologicznego nie mogą narzekać na nudę. Zwłaszcza jeśli interesują się potyczkami prawnymi drugiej najdroższej firmy świata. W ciągu kilku ostatnich tygodni Apple musiało dostosować się do szeregu wymagań prawnych dotyczących niezwykle ważnych dla tej marki zagadnień.

Jedną z najgłośniejszych spraw toczących się w amerykańskich sądach jest spór o „Apple tax”, czyli prowizję pobieraną przez giganta z Cupertino od każdej transakcji dokonywanej wewnątrz aplikacji dostępnej w AppStore. O ostatecznych konsekwencjach zakończonego procesu pisał dla Was przed dwoma tygodniami Daniel (zachęcam do zapoznania się ze szczegółami). Mogłoby się wydawać, że sprawa jest zamknięta, ponieważ Apple pozwoliło na wprowadzenie alternatywnych form płatności. Dla Epic Games to wciąż za mało.

„Apple tax” niższe o 10%, ale deweloperzy chcą większych obniżek

Apple

Batalia sądowa Epic vs. Apple rozpoczęła się w maju 2021 roku. Firmie Tima Sweeneya nie spodobało się przywiązanie do ekosystemu Apple, w którym zabronione było wyprowadzanie użytkownika do zewnętrznego systemu płatności poza aplikacją, aby tam dokonywał zakupu wirtualnych przedmiotów lub abonamentu. Dość szybko wydano jednak istotne postanowienie. Na jego mocy producent iPhona miał uwolnić twórców gier i aplikacji od obowiązku korzystania z wewnętrznego systemu płatności obciążonego prowizją w wysokości 30%. Apple odwołało się od tej decyzji, ale ostatecznie musiało uznać wyrok i wprowadzić możliwość skorzystania z alternatywnego sposobu płatności.

Apple zachowało się tak, jak przystało na globalną korporację, która istnieje na rynku po to, aby generować zyski. Co nie powinno dziwić, firma dostosowała się do wytycznych w taki sposób, aby mieścić się w ramach prawnych i móc dbać o swoje interesy. Wspomnianą prowizję obniżono z 30% do 27% i jednocześnie otwarto możliwość korzystania z zewnętrznych bramek płatności. Ta opcja została jednak obwarowana pewnymi ograniczeniami. W dużej mierze chodzi o to, żeby użytkownik miał pełną świadomość tego, że decydując się na zakup poza aplikacją, opuszcza ekosystem Apple i od tego momentu to producent aplikacji bierze na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo dokonywanej transakcji.

Szef Epic Games twierdzi jednak, że to, co zrobiło Apple, to nie spełnienie postanowień sądu, ale „działanie w złej wierze”. Dlatego też w przygotowaniu jest już wniosek o interwencję, który niebawem może wpłynąć do sądu okręgowego Północnej Kalifornii. Prawnicy reprezentujący Epic podkreślają, że postanowienie sądu zostało wydane w taki sposób, aby istniała furtka dająca możliwość ubiegania się o „sankcje lub inne odpowiednie zadośćuczynienie”, jeśli Apple naruszy nakaz sądowy.

W sprawie Apple vs. Masimo robi się ślisko. Prezydent USA i szef Masimo to bliscy przyjaciele

Przedstawiciele Epic przekazali też, że są w trakcie konsultacji z Apple w sprawie jeszcze niezłożonego wniosku. Nasuwa się pytanie: czy może dojść tutaj do jakiejś formy ugody, czy może po prostu chodzi o formalności związane z ponownym procesem? Tego niestety w tej chwili nie wiemy.

Odnoszę wrażenie, że w ostatnich miesiącach to dział prawny jest najbardziej zapracowaną dywizją w Apple. Nieustannie donosimy Wam o kolejnych postanowieniach regulatorów oraz sądów w toczących się sprawach. Mam nadzieję, że tym razem firmom uda się szybko osiągnąć porozumienie, bo, koniec końców, na niemałe honoraria prawników składamy się my wszyscy.