Chwilę mi to zajęło i w sumie do tej pory się dziwię, że ostatecznie zdecydowałem się zakupić Sonos Sub. Wydałem nań koszmarne pieniądze, ale jestem nauczony jak z takimi sprzętami postępować. W końcu należę do użytkowników produktów Apple, więc wiem, że wystarczy zamknąć oczy, zapłacić i zapomnieć. Tak czy siak… brakujący element mojej głośnikowej układanki właśnie do mnie trafił. Oto kilka pierwszych wrażeń na jego temat.
Żeby nie było: to prezent pod choinkę, który dotarł do mnie dopiero wczoraj. Co ciekawe stało się to nie z winy kuriera czy producenta, ale z powodu moich wyrzutów sumienia. Jak na krzywej Gaussa: jednego dnia miałem tonę argumentów, dlaczego potrzebuję tego sprzętu; drugiego zdrowy rozsądek uderzał mnie mocno w twarz, wrzeszcząc, że chyba oszalałem. Ostatecznie sumienie zostało oszukane opcją zwrotu przez najbliższe 100 dni, bez podawania przyczyny. Nie, żeby było kompletnie cicho, bo jak się dobrze wsłucham, to dalej słyszę te wyrzuty sumienia, ale na szczęście świetnej jakości głośniki porządnie je zagłuszają.
Czas jednak zignorować sumienie, portfel i skupić się na opisie mojej najnowszej zachcianki. Sonos SUB to kawał ciężkiego sprzętu, na co dowodem może być zasapany kurier, które z wielką ulgą postawił karton przed moimi drzwiami i z błagalnym wyrazem twarzy poprosił o podpis na potwierdzeniu. Gdy zabrałem się za rozpakowanie paczki, byłem jak w amoku. Nagle jednak tknęło mnie, że warto zrobić dla Was szybki unboxing. No i proszę:
Naturalnie skoro to nasze video, to i bez przycisku się nie obejdzie. Nie muszę chyba Wam przypominać, co macie z nim zrobić?
Sonos SUB — piękna bestia
Skoro już wiecie, co w pudełku i sami widzicie, że nie ma tego wiele, to czas napisać nieco o urządzeniu. Podpiąłem, uruchomiłem ulubiony kawałek ze Spotify, który rzecz jasna sieje zwykle spustoszenie niskimi tonami i zapiałem z zachwytu. Dopiero kiedy zajrzałem do środka SUBa, okazało się, że membrany ani drgnęły.
Hej, skoro słyszę różnicę, mimo że SUB nie działa, to w takim może czas sprawdzić program zwrotu sprzętu poniżej 100 dni?
[VIDEO] Recenzja Sonos Beam – czy warto wydać majątek na tego soundbara?
Siła sugestii, piękna rzecz. Okazało się, że błędna konfiguracja. Głośnik był zaktualizowany i dodany do aplikacji, ale ostatnim krokiem było jego dodanie do zestawu głośników, które już w moim domu funkcjonowały. Usiadłem naprzeciw głośników i ponownie uruchomiłem ulubiony utwór, pełen soczystych dołów.
Miotało mną jak szatanem, tzn. jak lawetą na wietrze. Naczytałem się, że Sonos SUB zmienia wiele. Zmienia cały zestaw głośników nie do poznania. I wiecie co? TO PRAWDA. Mój zestaw dostał nowe życie. Jakość dźwięku, sprężysty i super delikatny bas, całość zabrzmiała fenomenalnie.
Co ciekawe siedząc naprzeciw głośników: Beam + 2x Play:1 miałem wrażenie, że cały bas płynie właśnie z tych głośników, a nie bezpośrednio z SUBa, mimo tego, że membrany pracowały w pocie czoła.
Sumienie wrzasnęło z zachwytu i tak na pewno pozostanie przez dłuższy czas, a przynajmniej taką mam nadzieję. Jeśli mam się odkochać, to najlepiej w ciągu najbliższych 100 dni. Na pewno dam Wam znać w pełnej recenzji za kilka tygodni na co się ostatecznie zdecydowałem.
Pełna recenzja Sonos Sub już jest.