Słuchawki z przewodem? Ostatnie, jakie pamiętam, z których dużo korzystałem, to Koss Porta Pro, co do których mam sentyment do tej pory, za ich świetny i cholernie oryginalny design jak i bardzo satysfakcjonującą jakość dźwięku (jak na moją ówczesną świadomość). Dlatego ten powrót do słuchawek z przewodem Rode NTH-100, trochę traktuję jako nostalgiczną podróż w przeszłość. Oto garść pierwszych wrażeń o Rode NTH-100.

Pewnie część z Was złapała się za głowę, że ja kto to? Słuchawki przewodowe to jedyne akceptowalne, a nie jakieś Blutoothy. To prawda, jeśli weźmiemy pod uwagę segment nieco bardziej profesjonalny niż słuchanie muzyki ze Spotify. Do takich też celów Rode stworzyło swoje słuchawki, dla producentów muzycznych, dla podcasterów, dla osób, które wymagają od słuchawek nieco więcej niż większość masowych konsumentów.

1G7A2366

Rode to marka, którą naprawdę lubię i śledzę ich premiery, bo to jedna z tych, która doskonale łączy jakość z ceną, a jednak ciągle stoją pomiędzy cywilnym światem audio a tym nieco bardziej pro. Dając swoim użytkownikom produkty, naprawdę doskonałej jakości. Brzmię trochę jak ich przedstawiciel, ale uwierzcie mi (niestety), nie jestem przez nich w żaden sposób opłacany, jestem zwyczajnie ich wielkim fanem. Dlatego z wielką przyjemności poprosiłem o testy NTH-100, bo najpewniej dzieje się historia, jako że to zdaje się ich pierwsze słuchawki.

Rode NTH-100 – to jedne z najwygodniejszych słuchawek, jakie miałem na uszach.

1G7A2364

Pomyślałem, że podzielę się z Wami pierwszymi wrażeniami, bo jest ich kilka, a na samą recenzję przyjdzie pewnie jeszcze chwile poczekać. Przede wszystkim miałem okazje już ich użyć do nagrania 2 odcinków naszego podcastu The Grengolada, a także korzystam z nich od kilku dni, słuchając na nich muzyki.

I już teraz mogę rzec, że to jedne z najwygodniejszych słuchawek, które miałem na uszach. Czuć, że był na to postawiony duży nacisk, a Rode jeńców nie brało. Ten ciekawy efekt komfortu czuć właściwie zaraz po założeniu na uszy. Nie jestem pewien, czy to przez zastosowanie materiału typu alcantara, czy przez to, co kryje się pod nią, ale mogę rzec śmiało, że są zdecydowanie wygodniejsze niż moje dotychczasowe AirPods Max od Apple (mimo oczywiście, że to nieco inne segmenty). Zobaczymy jak testy długodystansowe, ten aspekt zapowiada się nad wyraz dobrze.

1G7A2371

NTH-100 również świetnie wycisza pasywnie. Muszle przylegają do głowy z naciskiem, ale nie powodują dyskomfortu.

Dźwięk płynący z Rode NTH-100 to spore zaskoczenie

Ten aspekt to chyba klucz i esencja tych słuchawek. Cały czas mam problem w umiejętny sposób opisać to, co płynie z NTH-100. Jakość dźwięku jest kompletnie inna, niż gdyby porównać je  AirPods Max. Teraz całe na biało wjeżdża stwierdzenie: co jednak na kablu, to jednak na kablu. A tak zupełnie serio, to mam wrażenie, że dźwięk jest dużo bardziej drobiazgowy, a muzyka bardziej w nich wybrzmiewa. To może nie do końca fachowe określenia, ale dopracuje je z pewnością do czasu pełnej recenzji. Jest jednak zaskakująco dobrze.

1G7A2366

Zacząłem od konkretów, to czas na kilka drobiazgów.

Jak skonstruowane są Rode NTH-100?

O alcantarze już wiecie, jest wygodnie i komfortowo. Brzmią nieźle, zaskakująco. A jak są skonstruowane? Mamy do czynienia, jak to określa Rode, z ergonomicznymi muszlami, które mają dość charakterystyczną bryłę, która ma mieć wpływ na komfort ich używania.

Bardzo ciekawie rozwiązana jest regulacja pałąka (FitLock), za pomocą przekręcanych elementów. Wystarczy je odblokować, ustawić wybraną wysokość i ponownie zablokować. To dobre rozwiązanie, bo w słuchawkach wokółusznych najczęściej mamy przeskakujące plastikowe elementy, które lubią po czasie się wyrobić, przez to regulacja ich nie jest już tak precyzyjna.

1G7A2369

Możemy także wpiąć przewód w prawą i lewą muszlę. Nie wiem, jak bardzo jest to standard rynkowy, w tym segmencie słuchawek, ale wiem, że jest to bardzo komfortowa opcja, bo ja przepinam kabel bardzo często, z lewej strony gdy nagrywamy podcasty, a z prawej, kiedy przepinam się do słuchania muzyki. Dodatkowo mają one blokadę, w której wystarczy przekręcić przewód w muszli, bo go zablokować, przez co nie wyciągniecie mini-jacka, kiedy przypadkiem zaczepicie gdzieś przewód.

Wracam do testowania tych słuchawek i mam wielką obawę, że będą musiały wylądować na moim biurku, szczególnie w kontekście nagrywek podcastów. Pełna recenzja wkrótce.