Gdy nadchodzi recenzja kolejnego produktu, zawsze muszę rozpocząć w ten sam sposób.

Tym razem nie będzie inaczej. Marka Sonos to jedna z moich ulubionych, w kategorii: technologia. Czy nowy produkt Sonos Roam podtrzyma te uczucia, czy gruntownie wywrórci je do góry nogami?

Gdybyście zapytali mnie po premierze głośnika, to odpowiedziałbym w ciemno: nienawidzę go, chociaż krzywdy mi żadnej nie zrobił, to miał być on… słuchawkami, na które czekam tak długo! Wszystkie przecieki tuż przed premierą mówiły jednoznacznie, że pojawią się właśnie one, a tu niespodzianka, zamiast wielkiej i hucznej armaty, mały… kapiszon.

1G7A1340

Sonos Roam w istocie jest mały, ale nie taki kapiszon. To tylko moje oczekiwania i brak zrozumienia ze strony producenta. Wierzę jednak, że kolejną premierą w tym roku od Sonosa, będą właśnie słuchawki, a ja osiągnę nirwanę. Przechodząc jednak do nowego, niewielkiego, a właściwie najnowszego głośnika z sonosowej stajni, to właściwie z czym mamy do czynienia?

1G7A1350

Jaki Jest Sonos Roam?

Jest piękny. Jak wszystkie produkty tej marki. Jego bryła, wygląd, feeling, to nie jest dzieło przypadku. Czuć w dotyku, a przede wszystkim widać, że nie jedna głowa spędziła sporo czasu, by oddać nam produkt, który właśnie dzisiaj będę omawiał. Zresztą doskonałym przykładem może być omówienie tego, jak powstawał starszy brat: Sonos Move:

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Głośnik jest bardzo zgrabny i wykonany z bardzo przyzwoitych materiałów, a to właściwie żadne zaskoczenie, bo każdy z ich produktów dokładnie taki jest. Mamy gumowane wykończenia dolnej i górnej krawędzi urządzenia, na której kryje się panel sterowania: standardowo 4 przyciski do zarządzania kolejnością odtwarzania muzyki i jeden przycisk do sterowania asystentem głosowym.

1G7A1341

W dolnej części urządzenia mamy skrzętnie ukryty mechanizm do ładowania indukcyjnego, o czym za chwilę, a w bocznej części gumowe nóżki, gdybyśmy chcieli go jednak postawić nie pionowo, a poziomo, to mamy taką możliwość. Z tyłu urządzenia znajduje się włącznik wraz z gniazdem ładowania USB-C. Od frontowej części głośnika siatkowe masowanie, skrywające głośniki, logo marki sonos i ukryty LED sygnalizacyjny, który będzie Was informował o aktualnej sytuacji urządzenia, w trzech różnych kolorach.

Jaki jest Sonos Roam? Jest solidny, jest piękny, to nie zaskoczenie, to standard, do którego nas przyzwyczaił.

Jak obsługuje się Sonos Roam?

To pytanie jest dość podchwytliwe, bo u mnie sprawiał nieco problemów, ale za nim będę marudził, to zacznijmy jednak od początku. Przede wszystkim sterujemy urządzeniem z poziomu samego panelu głośnika, ale to rozwiązanie oczywiście dla tych, co lubią się pomęczyć, bo oczywiście mamy aplikację Sonos, dzięki której możemy zdecydowanie więcej, przynajmniej jeśli chodzi o ustawienia urządzenia.

1G7A1345

Roam to drugi mobilny głośnik od Sonos, gdzie pierwszy z nich to Move. Te dwa głośniki różni waga i oczywiście gabaryt, a co za tym idzie, także możliwości. To jednak nie tak, że Move ustępuje znacznie, bo to nie tak. Oczywiście imprezę dla osiedla lepiej zrobić na Move, ale prywatkę domową spokojnie zrobicie na Roamie.

1G7A1349

Właściwie pytanie, które powinno paść na samym początku, to czy Sonos trochę nie przespał czasów mody na małe głośniki Bluetooth? Przespał i to zdecydowanie, ale Roam ma jedną cechę, która wyróżnia go na tle wszystkich innych wynalazków tego typu. Roam w domu, gdzie mamy zestaw głośników Sonos, może stanowić ich integralną część, a kiedy zabierzemy go ze sobą na dwór (w Krakowie również i na pole), to  działa on jako zwyczajny głośnik Bluetooth. To cecha, której inne głośniki mogą pozazdrościć, ale oczywiście docenią ją tylko aktualni klienci Sonosa.

1G7A1351

Tutaj czas na moje narzekanie, bo miałem sporo problemów przy przepinaniu się w tym modelu. Wystarczy przytrzymać play/pause i głośnik przełącza się do zestawu głośników, ale w moim wypadku nie zawsze działało to od razu. Nie wiem czy były to problemy z Wi Fi, ciężko powiedzieć, ale czasem potrzebował kilkunastu sekund, a czasem po prostu nie chciał się połączyć (w trakcie pisania recenzji sprawdziłem aktualizację i jakaś się pojawiła, może rozwiąże moje problemy). Niemniej w większości wypadków działał bez zarzutu i doskonale uzupełniał mój istniejący zestaw, składający się z Beam, 2x One i Sub.

Wspominałem także o ładowaniu indukcyjnym. Do Roam można dokupić podstawkę ładującą, która nie dość, że naładuje Wasz głośnik bezprzewodowo, to dodatkowo nikt jej nie zobaczy, jeśli tylko schowacie przewód, bo pięknie wtapia się w design głośnika.

1G7A1353

Jak gra Sonos Roam?

Oszczędzę Wam gadania. Roam gra obłędnie jak na głośnik mobilny. Czuć wibrujące membrany głośnika, kiedy muzyka zostanie włączona dość głośno, ale nie ma najmniejszej mowy, żeby jakiekolwiek wibracje czy drgania pojawiły się na samym głośniku.

Gdy wspominałem o jakości wykonania i o tym, że to standard w przypadku marki Sonos, to zupełnie analogicznie jest w przypadku dźwięku płynącego z ich urządzeń. Roam jest wyposażony również w automatyczny system TruePlay, dzięki któremu sam dostroi się do najlepszego brzmienia, w otoczeniu którym się znajduje, a nawet dostępny jest prosty korektor dźwięku dla bardziej wymagających.

Sonos Roam, no dobrze, ale czy warto?

Osoby, które potrzebują przyzwoitego głośnika Bluetooth, raczej na Roama nie zwrócą uwagi, albo inaczej. Zwrócą, bo jest piękny, ale kiedy zobaczą cenę, ta ich zniechęci. Za Roam przyjdzie zapłacić 800 zł, a to mało nie jest. To jest bardzo dużo, jak na głośnik Bluetooth. Sęk jednak w tym, że to nie jest zwykły głośnik BT, tylko sprzęt, który będzie stanowił doskonałe uzupełnienie głośników Sonos w mieszkaniu, a doda dużą dawkę ultra mobilności. Wniosek z tego prosty, że pełnie jego możliwości docenią aktualni właściciele głośników Sonos i mam wrażenie, że to dla nich ten głośnik został stworzony, a nieco mniej dla osoby, która potrzebuje niedrogiego głośnika, który nie dba o wygląd, grunt by bas łupał, ku uciesze prywatkowych gości.