Od kilku tygodni pracuję na klawiaturze Logitech K800. Poniżej znajdziesz garść moich przemyśleń na jej temat. To kawał świetnego sprzętu. Czy jest bez wad?!
Przez dłuższy okres czasu korzystałem z innego sprzętu od Logitech. Zestawu klawiatura + myszka MK470. Do testu K800 podszedłem powoli. Było to spowodowane pewnym czynnikiem, który mógł zaburzyć mój punkt widzenia. Niedawno przesiadłem się na Maca. A co za tym idzie, odzwyczaiłem się od Windowsowego układu klawiszy specjalnych. Przy pierwszym podejściu do K800 po prostu nie potrafiłem napisać zdania bez przypadkowych literówek lub włączenia jakiejś funkcji w OSX (łącznie z zaznaczeniem całego tekstu i jego skasowaniem). Dlatego właśnie dałem sobie czas, aby się przyzwyczaić, zanim skupię się na recenzji tego sprzętu.
Na początek muszę powiedzieć, czego brakowało mi w MK470. Podświetlenia klawiszy. Jednak dość często korzystam z komputera po zmroku i podświetlenie jest bardzo przydatne. K800 Takie posiada. Aby oszczędzać baterię (o samej baterii nieco później) klawiatura posiada regulację jasności podświetlenia klawiszy oraz automatycznie je wyłącza/włącza. Podświetlenie możemy całkowicie wyłączyć lub zmienić jego natężenie w czterostopniowej skali. Klawiatura posiada czujnik, który wykrywa zbliżające się dłonie i sama włączy podświetlenie. Na zbliżenie głowy też reaguje. Po kilku sekundach gdy odsuniemy dłonie od klawiatury, podświetlenie się powoli wyłącza:
Klawiatura ma również wbudowany czujnik światła. Jeśli chodzi natomiast o jakość podświetlenia to jest ono na bardzo dobrym poziomie. Świeci jasno (jaśniej niż klawiatura MacBooka) i równomiernie. Zauważyłem, że kształty liter na klawiszach wycięte są bardzo dokładnie. Wydają się jednak rozmyte. To za sprawą tekstury plastiku klawiszy. Poniżej kilka zdjęć.
Jakość wykonania oraz budowa
Jak to Logitech. Mógłby to być najkrótszy akapit z całej recenzji. Wykonanie stoi na bardzo dobrym poziomie. Jest to klawiatura pełnowymiarowa wraz z sekcją klawiszy numerycznych, więc można powiedzieć, że jest spora.
Jednak jest dość smukła. Ma kilka zmyślnych patentów. Chowane nóżki z tyłu, które po rozłożeniu zmieniają kąt nachylenia o 8 stopni służą również do tego, aby dało się przechowywać klawiaturę w pozycji pionowej.
Port ładowania znajduje się z tyłu klawiatury. Klawiatura pozwala na jednoczesne ładowanie i korzystanie z niej. Umiejscowienie portu właśnie z tyłu nie powoduje, że ładowanie jest uciążliwe.
Jeśli chodzi o design to podoba mi się połączenie tekstur. Przestrzeń pomiędzy sekcjami klawiszy jest wykonana w błyszczącym plastiku. Same klawisze oraz miejsca, gdzie opierać możemy nadgarstki, posiadają chropowatą powierzchnię. Naokoło klawiatury znajduje się przezroczysta ramka, która dodaje klawiaturze lekkości (przynajmniej wizualnej).
Nie wiem, czy interesuje kogoś waga klawiatury, ale będąc większą od K470 waży niemal identycznie. Stabilnie leży na biurku i nie przesuwa się.
Jak się na niej pisze?
I to jest bardzo ciężkie do opisania. Nie jest to klawiatura mechaniczna, ale daje uczucie, jakby na takiej się pisało poza jednym elementem. Odgłosem. Jest bardzo cicho a odgłos, jaki wydają klawisze podczas pisania, jest miękki i przyjemny dla ucha. Ta klawiatura ma dość głęboki skok klawiszy.
Jednocześnie klawisze nie są wysokie. To daje dość oryginalne uczucie podczas pisania. Pracuję na niej już około miesiąca i muszę przyznać, że pisze mi się na niej wygodniej niż na klawiaturze z MacBooka czy też na moim poprzednim modelu K470. Ładowanie przez kilka godzin (w moim przypadku 3.5) starcza na około 10 dni pracy. W tym czasie klawiatura była cały czas włączone.
Odbiornik UNIFYING
Klawiatura K800 zalicza się do rodziny sprzętów od Logitech, które obsługują właśnie technologię Unifying. Symbolizuje to pomarańczowy emblemat na sprzęcie.
Ta technologia pozwala podłączyć kilka sprzętów do jednego odbiornika np. myszka i klawiatura. Niestety moja myszka z zestawu K470 nie wspiera tej technologii więc skończyłem z 2 zajętymi portami (póki co, planuję zmienić ten stan rzeczy).
Tak jak wspomniałem klawiatura jest bardzo dobrze spasowana. Nic w niej nie lata ani nie trzeszczy. Intrygowało mnie to, w jaki sposób jest ona złożona, bo jeśli byłyby to zatrzaski, to coś by jednak skrzypiało. Od spodu jest tylko jedna enigmatyczna śrubka. Z początku myślałem, że to miejsce na baterie. Ale kto zabezpieczałby to śrubką. No i przecież tutaj jest wbudowana bateria. Ciekawość wygrała, odkręciłem a pod klapką… kolejna pojedyncza śrubka. To w taki sposób jest złożona: