Przez kilka ostatnich tygodni miałem okazję testować dla Was najnowszy komputer Huawei MateBook D 16 2024. Rzeczony laptop to druga generacje wyjątkowo udanego modelu, który został świetnie wyceniony. Patrząc na stosunek ceny do jakości, widzę tu szansę na hit.
Zanim zacznę, chciałbym nadać materiałowi pewien kontekst. Od lat jestem użytkownikiem komputerów Apple. Przygodę z notebookami zakończyłem dawno temu, ale od czasu do czasu biorę na tapet laptopy, które zwróciły moją uwagę. Nad Windowsa przedkładam oczywiście macOS, ale i tak uważam, że platforma Microsoftu zrobiła pod kątem optymalizacji i wygody pracy olbrzymi progres.
Ucieszyłem się, gdy Huawei zaproponował mi przedpremierowe testy swojego najnowszego dziecka i od razu postanowiłem sprawdzić, jak sprzęt wypadnie w rękach kogoś przesiąkniętego innym ekosystemem. Nie będzie to więc test z dziesiątkami pomiarów i benchmarków. Od tego są dedykowane serwisy. Ja chciałbym Wam jedynie opowiedzieć o tym, co w Huawei MateBook D 16 2024 zasługuje na uznanie, a co niekoniecznie. Nie przedłużajmy…
Huawei MateBook D 16 2024 – unboxing i ocena konstrukcji
Producent reklamuje Huawei MateBook D 16 2024 jako połączenie mobilności, wydajności oraz dużego ekranu, który ma zapewniać komfortową pracę. Zdecydowałem się więc postawić przed komputerem relatywnie standardowe zadania, które wynikają z mojego trybu życia zawodowego oraz prywatnego. Laptop musiał więc pracować przez kilkanaście godzin dziennie, dzielnie znosić transport, zapewniać sensowny czas pracy na baterii oraz oferować ekran, który oddaje celnie kolory. Liczyła się także klawiatura, gdyż lwią cześć dnia wprowadzam za jej pośrednictwem tekst. Czy sprzęt sprostał? O tym za moment. Zacznijmy od początku.
W zestawie sprzedażowym, poza samym komputerem Huawei MateBook D 16 2024, znajdziemy jednoczęściową ładowarkę USB-C o mocy 65 W. W sumie nie oczekiwałem niczego więcej, więc jestem usatysfakcjonowany. Sam adapter zintegrowany z przewodem jest dobrej jakości, a jako że przywykłem do białych akcesoriów, jestem w pełni kontent.
Komputer waży „zaledwie” 1,68 kg przy grubości 17 mm, wysokości 248,7 mm i długości 256,7 mm. Notebook rozkłada się na płasko, czyli mówimy tutaj o otwarciu 180 stopni. Sprzęt oferuje sporo aluminiowych elementów, co w połączeniu z przyjemnym dla oka, świeżym wzornictwem, sprawiło, że korzystało mi się z niego przyjemnie. Mnie sprzęt przekonuje. Oczywiście biorąc pod uwagę głównie kwestię konstrukcji. Nic nie skrzypi, wszystko jest perfekcyjnie spasowane, a jedyne co się ugina po naciskiem palca, to wierzchnia pokrywa.
Na spodzie znajdziemy maskownicę oraz wyjątkowo skuteczne stopki z lekko gumowaną fakturą, które sprawiają, że sprzęt nie lata po powierzchni biurka, jak oszalały. Wybaczcie, że o tym wspominam, ale podczas pracy z niektórymi notebookami, zauważyłem tę przypadłość, która potrafi doprowadzić do białej gorączki.
Lewa strona to pojedynczy port USB-A (USB 2.), natomiast znacznie więcej dzieje się na lewej stronie. Znajdziemy na niej – licząc od lewej – USB-C, USB-A (USB 3.2 Gen 1), audio Jack 3,5 mm. Jest solidnie i wystarczająco, choć niektórym mogłoby brakować slotu na karty pamięci.
Klawiatura oferuje dodatkowy blok numeryczny, co doceniałem szczególnie podczas pracy z Excelem. Tuż nad nim ujęto trzy dodatkowe przyciski funkcyjne, zaś sam skok klawiszy ma dokładnie 1,5 mm. Dla mnie był on wystarczający i co ważne – relatywnie twardy. Teksty, które popełniam na potęgę, pisało mi się przyjemnie. W temacie klawiatur dostępnych w notebookach bywam marudny, więc to zdecydowanie pozytywna rekomendacja.
Gładzik? Cóż, dla mnie był zwyczajnie za mały, ale pamiętajcie proszę, że pracuje głównie ma 16-calowym MacBooku Pro z olbrzymią płytką dotykową, która w całości zastąpiła u mnie mysz.
Specyfikacja techniczna Huawei MateBook D 16 2024
- Ekran: 16″, 16:10, 72% NTSC
- Procesor: Intel Core-i9-13900H z Irix Xe 1,5 GHz
- RAM: 16 GB LPDDR4X
- Pamięć: 1 TB SSD (M2)
- Akumulator: 70 Wh
- Ładowanie: USB-C 65 W
- Wymiary: 356,7 x 248,7 x 18,0 mm
- Waga: 1,73 kg
Ekran
16-calowy panel FullView o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli o proporcjach 16:10 ze stosunkiem screen-to-body-radio na poziomie 90%… standard, ale powinien usatysfakcjonować większość użytkowników. Mamy tu do czynienia z 72% pokryciem NTSC, ale firma chwal się dodatkowo filtrem światła niebieskiego i ochroną wzroku, potwierdzoną uzyskaniem certyfikatu TÜV Rheinland. Cieszyło mnie 100% pokrycie palety sRGB i DC Dimming. To ostatnie ma za zadanie zapobiegać migotaniu i wygląda na to, że funkcja sprawdza się wzorowo.
Jasność na poziomie 300 nitów była ok, ale tylko tyle. Przywykłem do znacznie jaśniejszych paneli, ale tutaj sprowadzam się na ziemię. Topowa konfiguracja Huawei MateBook D 16 2024 kosztuje ponad dwa razy mniej niż mój aktualny komputer. W tej cenie jest więc dobrze, a nawet bardzo dobrze. Praca w kawiarni, przy szybie, w nasłoneczniony dzień nie sprawiała mi problemu.
Szerokość ramek to zaledwie 4,6 mm i to zwyczajnie czuć. Lubię tego typu smukłości, więc miało to spory wpływ na moją przyjemność z użytkowania.
Wydajność i oprogramowanie
Jeśli chodzi o komputer… ten przyjechał do mnie w konfiguracji z procesorem Intel Core-i9 13. generacji (13900H) o maksymalnym taktowaniu 2,60 GHz, 16 GB LPDDR4X RAM i 1 TB SSD (M2) na dane użytkownika. Istnieją również niższe edycje z układami Intel Core-i5-12450H oraz Intel Core-i5-13420H. W stosunku do 12. generacji mówimy od 11% wzroście wydajności w zastosowaniach biurowych i nawet 38% wzroście sprawności podczas obrabiania zdjęć i filmów, czyli przy najwyższym obciążeniu.
Jak realnie sprawował się sprzęt? Biorąc pod uwagę zestaw aplikacji, które w moim przypadku oznaczały: Excela, Worda, Lightrooma, Photoshopa, Chrome’a i od czasu do czasu Cupcut. Niewiele, choć większość z tych programów była otwarta w jednym momencie. Mało tego, Google Chrome nie należy do oszczędnego dla podzespołów oprogramowania, a mimo to bez przeszkód uciągnął ponad 20 kart aplikacji webowych.
Komputer miał być w założeniu pomocny przy spotkaniach online. Faktycznie, w tej materii sprawdzał się lepiej niż dobrze. Wbudowana kamerka o rozdzielczości 720p współpracuje z funkcjami, takimi jak regulacja spojrzenia, wirtualne tło czy podążanie za obiektem. Dźwięk można wzmocnić programowo, a redukcja szumów, oparta na sztucznej inteligencji pozwalała odfiltrowywać niepożądane dźwięki.
System to oczywiście Windows 11, tutaj w wersji Home, ale producent umieścił tutaj kilka dodatków. Menadżer PC to swoisty hub, który idealnie sprawdzi się w chwili, w której korzystamy także z tabletu lub smartfonu Huawei. Mogłem tutaj również określać stopień wydajności, jaki jest mi aktualnie potrzebny. To ciekawy dodatek, który w pewnych sytuacjach pozwalał mi uzyskać dłuższy czas pracy na akumulatorze.
Werdykt
Reasumując, mamy tutaj 16-calowy ekran w obudowie 15-calowego modelu. Komputer jest relatywnie smukły i lekki, a klawiatura wyjątkowo wygodna. Czas pracy zamykał się w 6-6,5 h (akumulator 70 Wh) i to bez większej oszczędności. Wydajność, przynajmniej w testowanej konfiguracji była wzorowa, choć nie jestem pewien, czy osoby, które zamierzają realizować naprawdę wymagające zadania związane z obróbką olbrzymich plików wideo, byłyby w pełni usatysfakcjonowane. Tutaj mamy jednak dość rozsądną cenę. Brakowało mi większego gładzika i jaśniejszego ekranu, ale poza tym, sprzęt spełniał moje oczekiwania. Powiem więcej – niemal na pewno będzie to przyszły komputer mojej żony, która mimo wszystko woli platformę Windows, zamiast macOS.