Sprawą Titana żył przez kilka dni cały świat. Im więcej czasu mija od tragedii, tym więcej jesteśmy w stanie ustalić okoliczności, które doprowadziły do wypadku wycieczki do wraku Titanica.
Interesujący jest również sam proces wyciągania resztek podwodnego pojazdu z dna oceanu – w końcu w poszukiwania było zaangażowanych wiele jednostek z różnych międzynarodowych (głównie amerykańskich) organizacji. Wstępnie szacuje się, że akcja ratunkowa jednostki Titan i jej pięciu pasażerów mogła kosztować miliony dolarów!!!
Taką tezę postawił m.in. były komendant amerykańskiej Straży Przybrzeżnej admirał Paul Zukunft, który w rozmowie z New York Times wyjaśnił, że zaangażowanie takiej liczby funkcjonariuszy i służb spokojnie warte jest miliony dolarów. Wiemy, że w poszukiwania zaangażowano, co najmniej jedną łódź podwodną, kilka samolotów i boje sonarowe, a co za tym idzie – również ludzi do obsługi wyspecjalizowanego sprzętu. Amerykańska armia udostępniła swój FADOSS (Flyaway Deep Ocean Salvage System), a Francuzi dali robota głębinowego, co miały znacząco pomóc w odnalezieniu Titana i jego pasażerów. Mówiło się o zamontowaniu specjalnej windy, którą trzeba było przyspawać do zaginionej łodzi, ale niestety na wszystko zabrakło czasu.
Zatonięcie łodzi Titan – przyczyna wypadku
Akcja jest więc bardzo szeroko zakrojona, ale wspomniany admirał Zukunft stwierdził, że nie spodziewa się, by to rodziny zmarłych lub firma OceanGate stojąca za zatopionym Titanem miały ponieść jakiekolwiek koszta za poszukiwania.
Ta katastrofa nie różni się niczym od np. zatonięcia statku. Po prostu ratujemy ludzi. Nie wystawiamy rachunku po fakcie
Trudno sobie jednak wyobrazić sytuację, w której OceanGate nie jest pozwane przez rodziny zmarłych miliarderów. Jasne – z ustaleń CBS wynika, że wszyscy uczestnicy wyprawy Titanem na wrak Titanica podpisywali oświadczenia i umowy, w których wyrażali, że mają świadomość niebezpieczeństwa. W dokumentach nikt nie ukrywał, że podróż może się skończyć traumą, obrażeniami i śmiercią. Zresztą samo słowo śmierć pojawia się trzykrotnie na zaledwie pierwszej stronie podpisywanego dokumentu.
Titan bez kontaktu kolejny dzień. Eksploracja Titanica za kilka dni zakończy się fatalnie
W prawie jednak nic nie jest takie proste i oczywiste – zrzeczenie się roszczeń w USA nie zamyka bowiem drogi prawnej dla rodzin pięciu ofiar. Te jak najbardziej będą mogły pozwać OceanGate. Jak tłumaczył adwokat specjalizujący się w prawie morskim Matthew Shaffer w rozmowie z BBC News:
Gdyby istniały wady w projekcie wehikułu lub jego konstrukcji, które były ukrywane przed pasażerami, lub gdyby zeszli nim pod wodę, będąc świadomi, że do tego się nie nadaje, byłoby to absolutnie sprzeczne z ważnością zrzeczenia, a co za tym idzie, nie miałoby ono mocy prawnej
Najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy podaną przez amerykańską straż przybrzeżną była implozja – takie wnioski wyciągnięto po odnalezieniu pięciu elementów Titana na dnie oceanu. Krótko mówiąc, było to nagłe zmiażdżenie statku wywołane ogromnym ciśnieniem panującym na głębokości 4 km. Panujące tam siły oznaczają śmierć tak nagłą, że mózg nie jest w stanie tego zarejestrować. To oznacza tak szybką śmierć, że mózg nie jest w stanie jej zarejestrować. Oprócz tego dochodzi wysokie stężenie oparów wewnątrz pojazdu – te samoczynnie się zapalają, więc nie ma raczej szans na odnalezienie ciał pasażerów.
Przypominamy, że na pokładzie znajdowali się Stockton Rush, założyciel i prezes OceanGate, francuski nurek, który był nawigatorem podczas tego zanurzenia Paul-Henry Nargeolet, miliarderzy pochodzący z Pakistanu Shahzada Dawood i jego 19-letni syn Suleman oraz brytyjski miliarder Hamish Harding.
Autor: Kamil Kacperski