O sytuacjach, kiedy to każdy obywatel jest rozpoznawalny przez system, słyszymy od jakiegoś czasu. Nie mniej jednak dotąd wszystkie informacje pochodziły z Dalekiego Wschodu, gdzie inaczej rozpatruje się prywatność, a dobro ogółu jest najważniejsze. Podobny do znanego tam rozwiązania system działał podczas koncertu Taylor Swift w USA. Przeraża mnie to nawet pomimo pozytywnego końcowego efektu.
W maju tego roku odbył się koncert Taylor Swift w Kalifornijskim Rose Bowl. Poza setką kamer monitoring posiadał punkt systemu rozpoznawania twarzy. Celem jego instalacji było wykrycie stalkerów Taylor. Czy zatem cel uświęca środki?
DZIAŁANIE PO CICHU, ALE SKUTECZNIE
Wspomniany system rozpoznawania twarzy został wbudowany w kiosk, który wyświetlał momenty z prób piosenkarki przed koncertem. System z łatwością mógł zweryfikować twarze gapiów, ponieważ miał je jak na tacy. Wszystko oczywiście odbyło się potajemnie, bez widocznych kamer. Następnie dane zostały wysłane do „stanowiska dowodzenia” w Nashville, Tennessee, które próbowało dopasować setki obrazów do bazy danych jej znanych prześladowców.
Środki bezpieczeństwa podjęte w związku z wydarzeniem Swift można uznać za ekstremalne, ale nie po raz pierwszy zastosowano rozpoznawanie twarzy w celu wyszukania niechcianych uczestników jakiegoś wydarzenia.
LEGALNE?
Żaden z artystów nie upubliczniał dotychczas informacji o wykorzystaniu podobnego systemu podczas jego koncertów. Nie oznacza to, że nie był on w użytku.
Wiele oburzonych osób mogłoby sobie w tym momencie pomyśleć, że jest to nielegalne. W końcu nasza prywatność jest najważniejsza. Niestety to nie prawda. Z racji, że koncert jest z technicznego punktu widzenia imprezą prywatną celebryty, może on wprowadzić dowolny rodzaj kontroli czy inwigilacji. Nie jestem przekonany, czy takie same przepisy obowiązują w Polsce, ale jestem w stanie w to uwierzyć, skoro gościmy międzynarodowe gwiazdy.
OBAWIAM SIĘ PRZYSZŁOŚCI
Dziś są to odosobnione przypadki z wyjątkiem Chin, gdzie takie systemy staja się codziennością. Przyszłość jednak wygląda nieciekawie. Po sprzedaży swoich danych i linii papilarnych kolejnym krokiem będą cechy charakterystyczne twarzy. Na przykład, Ticketmaster przewiduje zastąpienie biletów skanem twarzy, który będzie powiązany z numerem siedziska. Podobne pomysły analizują kina, które chcą usunąć bramki kontroli biletów na korzyść podobnych systemów.
Wiem, że nie zatrzymam tego tym wpisem. Nie zatrzymamy tego, nawet jeżeli wszyscy Polacy zaczną korzystać z Nokii 3210 i bojkotować rozwój technologiczny, ale… Mam świadomość, że to chyba strach pchnął mnie do stworzenia tego wpisu.