Muzyka w chmurze staje się co raz bardziej powszechnym rozwiązaniem. Sam zacząłem z niej korzystać za sprawą Google Music. Warto dodać, że usługa jest w fazie beta i oficjalnie usługa nie jest dostępna w naszym kraju, a tylko i wyłącznie w US. Ja uzyskałem zaproszenie i wykonując kilka trików (a dokładniej podszywając się za obywatela US, uzyskałem dostęp do wersji beta). Jeżeli także chcecie zyskać dostęp do GM, to polecam ten wpis: Jak uzyskać dostęp do Google Music?
Jako, że korzystam z kilku urządzeń a muzyka jest nieodłącznie towarzyszącym elementem, postanowiłem całą swoją kolekcje przenieść do GM. Co ważne, skończyły się problemy przenoszenia muzyki na pendrivach czy problem z ograniczonym miejscem.
W serwisie muzycznym Google, widnieje informacja, iż odpowiednik GM jest do pobrania także na platformę Android. Niestety niezależnie od faktu czy posiadam konto w GM czy też nie – samej aplikacji z Android Market pobrać nie mogę. Nic nie stoi na przeszkodzi, by przeszukać internet w poszukiwaniu instalki do pobrania nieco mniej oficjalnie. Dla wszystkich posiadaczy Androidów, którzy chcą posiadać Google Music w swoim telefonie, odsyłam tutaj. Plik .apk należy zgrać na telefon, następnie należy uruchomić z poziomu managera plików.
Sam Google Music na Androida niestety nie zachwyca. Interfejs oczywiście jest bardzo estetyczny i przejrzysty. Brakuje niestety equalizera, takiego jaki występuje w najpopularniejszym odtwarzaczu na Androida, tj. PowerAMP. Stylistyką jednak ten drugi przegrywa, czyli trzeba wybrać między stylistyką a ergonomią.
Jednak androidowy odtwarzacz od Google ma jedną zasadniczą zaletę – muzyka w chmurze. A to znaczy, że synchronizuje się on z naszą muzyką, która dodaliśmy wcześniej do Google Music. Bardzo fajne i wygodne narzędzie pod warunkiem, że mamy stały dostęp do Wi-Fi. Bez tego sugeruje nawet muzyki nie włączać, bo transfer ucieknie nam w mgnieniu oka (zaufajcie mi, przetestowane). Po zainstalowaniu od razu proponuję ustawić by do słuchania muzyki z chmury korzystał tylko i wyłącznie z sieci bezprzewodowej. W domyśle ustawiony jest on na synchronizacje po 3G!
Co w przypadku, kiedy chcemy słuchać muzyki a nie posiadamy dostępu do Wi-Fi? Nic nie stoi na przeszkodzie by player od Google posłużył nam jako domyślny odtwarzacz plików dostępnych na karcie. W tej roli sprawdza się równie świetnie.
Powyższy zrzut przedstawia nawigację po ostatnio dodanych albumach czy też plikach muzycznych. Wizualnie przypomina rozwiązanie prosto od Apple jednak prócz walorów estetycznych jest ono także bardzo wygodne przy nawigacji, jeżeli posiadamy sporą ilość muzyki.
Osobiście przetestuje aplikację i podzielę się swoją opinią, bo zapowiada się na prawdę ciekawie. Swoja drogą narzędzie będzie bardzo użyteczne, kiedy internet w urządzeniach mobilnych stanie się na tyle powszechny, że nikt transferem nie będzie się martwił. Sądząc po obserwacjach na przestrzeni ostatnich lat to kwestia niedługiego czasu, taką przynajmniej mam nadzieję.