Mówi się, że wkrótce komputery nas zastąpią i…wszystko na to wskazuje. Są oczywiście przestrzenie w których sobie tego kompletnie nie wyobrażamy, ale najlepiej nie mówić „nigdy”. Szczególnie zaniepokojeni powinni być nauczyciele z Chin. Ukrywane przez rząd sprawdzanie esejów przez komputery to tylko kawałek układanki.

W Stanach Zjednoczonych sprawdzanie esejów przez maszyny to rozwiązanie już wykorzystywane.  Oczywiście wszystkie osoby biorące udział w tego typu przedsięwzięciach są o tym poinformowane (nie tak jak w Chinach), a komputerowa ocena nie zastępuje ewaluacji nauczyciela, a jedynie ją uzupełnia. Eseje są sprawdzane przez nauczyciela, a później przez komputer. Jeśli rozbieżność ocen jest zbyt duża, arbitrem jest trzeci nauczyciel. Jeśli oceny człowieka i maszyny się zgadzają, to sprawdzanie zostaje zakończone.

W 2016 r. naukowcy z uniwersytetu Stanforda przeprowadzili badania, według których sztucznej inteligencji udało się osiągnąć wynik 94,5 proc. zgodności z nauczycielami w kwestii ocen tekstów. Jest to naprawdę imponujący wynik. Przeszkodą w całym tym eksperymencie może być jedynie fakt, że owa sztuczna inteligencja nie jest w  stanie ocenić czy całość tekstu ma sens czy jest zwyczajnie dobrze przygotowana pod dany algorytm.

A jak to wygląda w Chinach?

Business Insider twierdzi, że programy dostępne w chińskich szkołach są w stanie zrozumieć i ocenić poszczególne akapity, ale też całość tekstu. Język w tym przypadku nie stanowi dla AI większego problemu. Sztuczna inteligencja po sprawdzeniu może wystawiać ocenę i napisać zalecenia w kwestii stylu lub struktury tekstu. Takie oceny sztucznej inteligencji są w aż 92 proc. są zgodne z ocenami nauczycieli.

Według oficjalnych źródeł ma to odciążyć nauczycieli, ale czy na pewno?

W ostatnim czasie tego typ technologiczne rozwiązania stają się w Chinach coraz bardziej popularne. Ostatnio wprowadzony został, oczywiście testowo, system rozpoznawanie twarzy. Oko kamery analizuje twarze uczniów i wyławia te, które zdają się być znudzone, rozproszone albo nie zainteresowanie tematem. Takie osoby mają później dostać, za karę, gorszą ocenę z danych zajęć.

Chiński rząd nie ma zamiaru ujawniać wyników swojego eksperymentu, co jest jak najbardziej oczywiste i zadawanie tego pytania w ogóle nie ma sensu. Skoro jednak o tym wiemy, to na pewno są rozwiązania związane z większą inwigilacją o których nie mamy pojęcia. Co więcej, Ci obywatele również. Miejmy nadzieję, że jeśli tego typu rozwiązania zawitają w Polsce, to przynajmniej będzie dobry powód i oficjalna informacja.