MacBook Air, najcieńszy notebook na świecie, jak określał go Steve Jobs, zadebiutował 15 lat temu (15.01.2008). To idealny moment, aby przypomnieć sobie, co oferował sprzęt i w jaki sposób wyznaczył kierunek rozwoju segmentu.

Do 2008 roku segment notebooków nie był szczególnie sexy. O smukłości, wygodzie i przyjemnym dla oka designie można było co najwyżej pomarzyć. Wszystko zmieniło się 15 lat temu, kiedy to Apple zaprezentowało przełomowy, jak na tamten czas sprzęt. Zasadniczo, temat został szybko podłapany przez konkurencję. Można wręcz uznać, że to Air zapoczątkował temat ultrabooków. Niemniej, dopiero kilka lat później na targach Computex pokazano odpowiedź ASUS-a, wtedy mieliśmy prawdziwy start. Co w rzeczonym MacBooku było tak wyjątkowego?

MacBook Air
fot. Sam Lionheart

MacBook Air ma już 15 lat – laptop cienki niczym kartka w reklamie z 2008 roku

Reklama MacBooka Air z 2008 roku idealnie obrazek, jak przełomowym sprzętem był produkt Apple. Steave Jobs wiedział, co robi, tworząc coś, co w założeniach miało stać się najwygodniejszym komputerem dla użytkowników domowych. No dobrze, nie do końca. Sprzęt nie był bowiem szczególnie atrakcyjny cenowo, ale to samo można było powiedzieć o każdym produkcie giganta z Cupertino. Wariant bazowy kosztował wtedy 1799 dolarów. Ostatni Air z chipem M2 to koszt 1199 dolarów.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!
MacBook Air
fot. Matthew Yohe

W ujęciu czysto konsumenckim, ocierającym się o pracę biurową lub działania w przeglądarce, można było nazwać MacBooka Air naprawdę wydajną i kompletną maszyną. Mieliśmy tutaj 13-calowy panel, gniazdo USB, złącze audio Jack 3,5 mm, port micro-DVI, a także 80 GB dysk twardy. Naturalnie mogliśmy rozbudować go o pamieć SSD. Procesor to Intel Core 2 Duo taktowany zegarem 1,6 GHz, natomiast RAM wynosił 2 GB. Zabrakło tutaj napędu optycznego, co w tamtym okresie mogło wydać się osobliwym pomysłem. Prawdziwą petardą był za to gładzik z funkcją multitouch. Apple do dziś słynie z perfekcyjnych trackpadów. Sam, już lata temu zrzekłem się myszy, którą świetnie zastąpiły mi gesty. Co zresztą dość dobrze opisałem w teście myszy Logitech MX Master 3s.

Przesiadka na Logitech MX Master 3S z gładzika MacBook Pro M1 – spowiedź Apple’owca