Omegle to swego czasu jeden z najważniejszych komunikatorów wideo, który był niebywale popularny na całym świecie. Po niemal 15 latach działania kończy swoją działalność. Założyciel w dziwacznym liście żegna się z użytkownikami.

Na stronie Omegle.com Leif K-Brooks, założyciel i właściciel serwisu, opublikował długi (prawie na 1500 wyrazów) list. Nie jest w tym nic dziwnego, w końcu stworzył sporą społeczność, która dorastała razem z serwisem. Jest tylko jeden szczegół. Koniecznie przeczytajcie ten list i dajcie znać, co uważacie. Czy to ja przesadzam, czy może w tej narracji jest coś dziwnego i niepokojącego?

Omegle to amerykański serwis komunikacyjny, który pozwalał przeprowadzać wideo rozmowy z nieznajomymi pochodzącymi z całego świata. Chociaż było to pionierskie rozwiązanie to konkurowało z silną konkurencję. Aktywność w serwisie wzbudzała też spore kontrowersje, które miały wpływ na ostateczną decyzję o zlikwidowaniu serwisu.

Kontrowersje wokół Omegle

Omegle zostało założone w 2009 roku przez amerykańskiego nastolatka. Leif K-Brooks mieszkał z rodzicami i w zaciszu swojego domu stworzył szalenie popularną formułę, która rozprzestrzeniła się po całym świecie.

Warto tu jednak wspomnieć o największym rywalu Omegle. Chatroulette to serwis, który zadebiutował kilka miesięcy przed startem Omegle. Również był założony przez nastolatka i działał niemal w ten sam sposób, pozwalając na losowe połączenia wideo. Ten pierwszy zyskał jednak większą popularność dzięki udziałom K-Brooksa w programach telewizji śniadaniowych.

Robot zabił człowieka. Maszyna uznała mężczyznę za jedno z pudełek mających trafić na taśmociąg

Omegle oraz Chatroulette było swego czasu bardzo popularne w naszym kraju. Do dziś pojawiają się streamy znanych youtuberów z polskiej sceny, którym nie przeszkadza kontakt z małoletnimi nawet po #pandoragate. Zwłaszcza że Omegle w kontekście dzieci i młodzieży zawsze wywoływał kontrowersje.

Musimy o nich wspomnieć, bo wiążą się one z decyzją o zamknięciu serwisu. Omegle był miejscem anonimowym, gdzie można było spotkać ludzi z całego świata. Wszystko byłoby dobrze, gdyby za każdym razem trafiało się na utalentowanego Hiszpana, który mógłby poszczycić się niesamowitą  grą na gitarze. Powtarzam, gdyby. Głównym problemem witryny było to, że użytkownicy znacznie częściej spotykali hejterów, prześladowców i zboczeńców. Serwis upodobali sobie również rasowi pedofile, którzy wykorzystali możliwości serwisu do łapania ofiar.

Stronę w pewnym czasie zalała fala treści erotycznych, rasizmu, pornografii i pedofilii. Co najmniej kilka razy toczyły się głośne sprawy, które miały bezpośrednio związek z serwisem. W 2019 roku jedna z ofiar, która jako dziecko była molestowana seksualnie z użyciem serwisu, wniosła pozew o odszkodowanie w wysokości 22 milionów dolarów przeciwko Omegle. Jeśli zastanawiacie się nad zasadnością takiego kroku, spieszę z dodatkową informacją. W pewnym momencie serwis wyraźnie ostrzegał podczas logowania przed możliwą pedofilią. Można sobie więc zadać pytanie — czy Omegle wiedziało o skali pedofilii? Odpowiedź wydaje się oczywista.

Omegle
Grafika umieszczona w pożegnalnym liście na stronie Omegle.com

Jeśli wcześniej znałeś tytułowy serwis, ale nigdy nie udało się z niego skorzystać, to pewnie zastanawiasz się, czy coś straciłeś. Aby oddać sprawiedliwość sprawie, trzeba tu wspomnieć również o pozytywnych elementach serwisu. Pomagał on łączyć się różnorodnym użytkownikom, których wideo rozmowa była jedynym sposobem na poznanie obcych kultur. Była też całkiem dobrym sposobem na poznanie nowych, ciekawych osób oraz wspomagała naukę nowych języków czy pewnych umiejętności np. gra na gitarze.

Serwis zyskał sporo nowych użytkowników podczas pandemii. W pierwszym kwartale 2023 roku mógł pochwalić się 70 milionami użytkowników w każdym miesiącu, z czego tylko 30% ruchu pochodziło z USA. Firma była warta około 504 milionów dolarów – przy zarobkach brutto około 216 milionów rocznie.

Omegle

Biorąc to pod uwagę, dziwią wyjaśnienia założyciela opisane w liście, który jest pożegnaniem z użytkownikami. List zaczyna się nie tyle niewłaściwą, co bardzo naiwną i dziecinną interpretacją cytatu z książki „Bóg na ławie oskarżonych” autorstwa C. S. Lewisa. Dalej mam wrażenie, że autor listu jeszcze bardziej się odkleja. Jako główne powody zamknięcia serwisu wymienia ataki na serwis. A tych już nie może znieść. Wspomina również o kosztach prowadzenia serwisu, które są nie do zniesienia. Dotyczy to zarówno kwestii materialnej, jak i jego psychiki.

Pełna treść listu dostępna jest tutaj.