Poranek, standardowy rytuał, z tą różnicą, że doszła czynność polegająca na odwiedzeniu pobliskiego kiosku, by kupić lokalną gazetę. Następnie śniadanie, kawa i gazeta. Wszystko oczywiście na raz. Do tego skanowanie niewielkich gabarytów ogłoszeń o pracę i zaznaczanie długopisem tych, które wyglądają potencjalnie interesująco, czy też wpisują się w doświadczenie i umiejętności. Po wybraniu tych najbardziej atrakcyjnych i po zjedzeniu śniadania, czas na spakowanie do koperty wcześniej przygotowanych CV i listów motywacyjnych. Na koniec już tylko znaczki i wrzucenie przesyłek do skrzynki pocztowej. A dalej? A teraz trzeba już tylko czekać, informacja o zaproszeniu na rozmowę kwalifikacyjną powinna przyjść poprzez telefon… stacjonarny.
Ja oczywiście byłem za młody by w taki sposób poszukiwać pracy, ale pamiętam że właśnie tak mniej więcej niegdyś wyglądał proces poszukiwania pracy. Kawał żmudnej roboty, który prócz zaangażowania manualnego wymagał także posiadania budżetu. W końcu wysłanie kilkunastu odpowiedzi na ofertę pracy, to były realne koszta znaczków czy też kopert. Tym bardziej, że ktoś był w takich okolicznościach najczęściej bez żadnych przychodów. Mówią, że poszukiwanie pracy to też praca. To naturalnie prawda z tą różnicą, że kiedyś to spory wysiłek w wielu płaszczyznach, a dziś…? Czysta przyjemność.
I ja postanowiłem się porozglądać za nowymi wyzwaniami. Pamiętam na początku swojej kariery zawodowej niepodzielnie na rynku rządziło gazetapraca.pl, które posiadało najwięcej ofert pracy. Pracuj.pl podgryzało głównego konkurenta, ale do fotelu lidera było zdecydowanie daleko. Dziś wszystkie te role pozmieniały się, dokładnie na odwrót. Poszukiwanie pracy to w naszych czasach absolutna łatwizna, patrząc na to jak wyglądało to kiedyś. Taka dygresja mi się pojawiła w głowie, kiedy po wysłaniu kilku CV, nie dość że mogłem to zrobić nie ponosząc kosztów bezpośrednich, to bez wychodzenia z domu, siedząc w kapciach i popijając kawę.
Po wysłaniu CV, które automatycznie podpięte jest do mojego profilu, czynność załączania pliku jest nawet ograniczona, moja rola ogranicza się do wciśnięcia przycisku Aplikuj. Pięknych czasów i komfortowych czasów dożyliśmy. To co jednak zaskoczyło mnie najbardziej, to że po złożeniu swojej kandydatury, otrzymałem mejla z potwierdzeniem, że pracodawca moją ofertę sprawdził. To nie wszystko, prawdziwym smaczkiem jest informacja, wysyłana przy tej okazji o tym, jak wygląda średnie wynagrodzenie w tym fachu, na które kandydowałem.
Przespałem kilka lat jeśli chodzi o świat rekrutacji. Sporo się zmieniło, część tych zmian jest dla nas zupełnie naturalna, jednak skok jest ogromny w stosunku do tego jak to odbywało się jeszcze kilkanaście lat temu. Wszystko zmierza ku temu, by proces ułatwić, uprościć, zrobić go jeszcze bardziej wydajnym. Może za kilkanaście lat nie trzeba będzie niczego, nigdzie wysyłać, a same rozmowy przejdą do historii? Będą się pojawiać gotowe oferty, do idealnych kandydatów? Nawet jeśli nie, to na pewno będzie jeszcze łatwiej znaleźć czy też po prostu poszukiwać pracy.