W nowej odsłonie jednej z najpopularniejszych przeglądarek na urządzenia mobilne, Google Chrome Mobile, pojawi się nowa funkcjonalność. Aplikacja samoczynnie rozpozna słabe łącze internetowe i w razie konieczności wyłączy JavaScript obciążające stronę. Wszystko po to aby żyło nam się lepiej, a strony wczytywały szybciej.
Google przyznało się, że pracuje nie tylko nad nowym UI swojej przeglądarki desktopowej Chrome 69, ale również nad nową wersją mobilnej odsłony. Dominacja totalna – tak wygląda właśnie przewaga Chrome Mobile nad innymi przeglądarkami mobilnymi. Ponad 50% użytkowników codziennie używa właśnie tej przeglądarki na swoim urządzeniu mobilnym. Nie ma co się dziwić, jest ona preinstalowana na niemalże każdym urządzeniu z zielonym robocikiem. Z drugiej strony niczego jej nie brakuje. No może poza zbyt dużym zapotrzebowaniem na pamięć RAM. Następna w kolejności przeglądarka to Safari z wynikiem poniżej 20%. Pomimo wygodnej sytuacji giganta z Mountain View, sukcesywnie aktualizują swoje produkty.
Co nowego?
Największą nowością ma być algorytm wykrywający słabe łącze internetu, który w krytycznych sytuacjach wyłączy skrypty JavaScript znajdujące się na stronie www, aby przyśpieszyć jej ładowanie. Algorytm uruchomi się w momencie, gdy użytkownik będzie połączony przez sieć 2G albo wolniejszej (da się?) na podstawie NetInfo API. Jeżeli algorytm zdecyduje się na odciążenie strony, w oknie przeglądarki pojawi się stosowny komunikat na dole interfejsu informujący o zmodyfikowanej treści strony. Chrome pozostawia nam nadal możliwość uruchomienia pełnej wersji poprzez umiejscowienie przycisku „pokaż oryginał”.
Świat to nie tylko Polska
Może dla wielu z was taka funkcja wydaje się całkowicie niepotrzebna, bo przecież w naszym pięknym kraju mamy LTE nawet w lesie i może macie racje. Pokrycie szybkim internetem w Polsce jest na bardzo wysokim poziomie i dużo osób odwiedzających nasz kraj chwali to. Przekonałem się niejednokrotnie, że nie wszędzie jest tak pięknie. W USA możecie mieć 2G, stojąc w centrum miasta, a na niemieckiej autostradzie pozostajecie bez sieci przez kilkanaście-kilkadziesiąt kilometrów.
Moim zdaniem dobrze mieć taką opcję, a jeszcze lepiej nie musieć z niej nigdy korzystać.