Google poczuło pieniądze na rynku domenowym. W końcu według ich badań, ponad 50% przedsiębiorców nie posiada własnej strony internetowej, a co za tym idzie własnego adresu. To oczywiste, że jest rynek na którym można zgarnąć trochę kapitału, mimo to, że konkurencja jest wielka. W końcu z taką marką wkroczenie na jakikolwiek rynek nie powinno stanowić problemu, a ponadto przecież w palecie ich usług znajdziemy na przykład hosting, który z domenami zyskał był kompleksowy wymiar. Gorzej jednak sprawa się miała się z komercyjnymi domenami. Jeśli do tego dorzucimy start nowych domen, które od zeszłego roku zalewają rynek, to nagle się okaże, że pomysł na rozbudowanie palety własnych usług – jest gotowy.
O Google Domains, bo tak właściwie nosi nazwa nowa usługa od Google, jest aktualnie w fazie beta. Co gorsza, w naszym kraju jest jeszcze niedostępna i nie wiadomo kiedy się to zmieni. Usługę recenzowałem na samym początku sierpnia, gdzie w zasadzie wyrok był jednoznaczny – nowa propozycja giganta zdecydowanie rozczarowywała. Czy coś od tego czasu się zmieniło? Okazuje się, że całkiem sporo. Jedna rzecz pozostała jednak niezmienna – to interfejs tej usługi, który można uznać za minimalistyczny, a wręcz obdarty z jakiegokolwiek designu, co zresztą możecie zobaczyć na zrzucie poniżej.
Optymista powiedziałby, że mamy do czynienia z czystą ergonomią ;-) Abstrahując od interfejsu, bo to nie on jest tutaj najważniejszy, przechodząc do funkcjonalności – jest sporo nowych rzeczy. Począwszy od tego, że wzbogacono pulę dostępnych domen. Wśród dostępnych końcówek znajdziecie 60 nowych pozycji, w głównej mierze dotyczących nowych domen. Jeśli chodzi o kwestię zasadniczą – ceny, to nie ma tutaj według mojej weryfikacji żadnych zmian. Pozostają one bez zmian, czyli są zwyczajnie mało atrakcyjne, porównując je chociażby do cen oferowanych przez serwis, w którym znajdziecie sporo nTLD – 101domain.
Poprawiono także mechanizm wyszukiwania nowych domen, z informacją w postaci ikony czy domena jest dostępne do rejestracji, czy też nie. Ot kosmetyka, który całości złego wrażenia co do interfejsu zdecydowanie nie zmienia. Powód do radości będą mieli posiadacze kont w serwisie Blogger. Jak zapewnia Google, pojawiła się integracja z tą platformą blogową, w związku z tym każdy z użytkowników tego serwisu, będzie mógł w łatwy sposób zarejestrować swoją wymarzoną domenę, bez specjalnej technicznej wiedzy. Strzał w dziesiątkę.
Co ciekawe, zniesiono także restrykcję dotyczącą możliwości założenia konta w serwisie. Od kilku dni rejestracja nie wymaga zaproszenia od osoby posiadającej konto w tej usłudze. Jeśli ktoś z Was ma ochotę założyć konto, odsyłam pod bezpośredni adres. Dodam, że w związku z tym, że usługa nie jest dostępna w naszym kraju, będzie Wam potrzebne proxy (np. plugin do przeglądarki Hola Better Internet).
Podsumowując, Google Domeny są brzydkim kaczątkiem, który stanowi w końcu uzupełnienie luki w usługach oferowanych w palecie giganta. Potwierdza to zdecydowanie nieatrakcyjna oferta jeśli chodzi o ceny rejestracji. Niemniej, to z pewnością dla Google nie był priorytet, zaś podejrzewam, że gdy usługa wystartuje oficjalnie, to ceny mogą zostać wyśrubowane i w zasadzie taką mam nadzieję.