Nie żebym stronił od produktów Apple, wręcz przeciwnie. Nie przesadzę jeśli powiem Wam w tajemnicy, że jestem ich fanem, nawet jeśli zawsze zamykam oczy płacąc za ich produkty. Teraz kolejny pojawił się na horyzoncie, który chętnie zobaczyłbym na swoim biurku, tylko zamknięcie oczu tutaj może nie wystarczyć.
Nic tak nie boli, jak zakupy w iStore. Mimo, że zawsze wychodziłem z niego zadowolony, to moment płatności powodował wielką konsternację. A czy na pewno mi to potrzebne? A czy faktycznie warte to tyle pieniędzy, skoro #XIAOMILepsze? Trauma na szczęście nie pozostawała na długo, bo jakość sprzętu zawsze wynagradzała mi duże dziury na koncie bankowym.
Nie wszystkie sprzęty od Apple spotkały się z moim ciepłym przyjęciem. Do szybko sprzedanych sprzętów z pewnością należy zaliczyć trackpad, który po dwóch tygodniach wylądował u nowego właściciela, a także Magic Mouse, która z pewnością wygodna w użytku dla rączek 8 latków.
Był Magic Mouse, była mysz od Logitech czas na Magic Trackpad – pierwsze wrażenia
Za to świetnie przyjęła się klawiatura zewnętrzna od Apple, pierwszej generacji. Uwielbiam na niej pisać, jej sprężystość, komfort pisania – jest idealna, mimo że klawiatura od Logitech K810 zrobiła mi w głowie sporo zamieszania (głównie ze względu na podświetlenie).
Logitech K810 – chyba w końcu znalazłem realnego konkurenta dla klawiatury Apple, pierwsze wrażenia
Na początku jednak brakowało mi dość mocno klawiatury numerycznej, a klawisze strzałek oczywiście zbyt małe. Na plus naturalnie gabaryty samej klawiatury. Sporo wody w Wiśle upłynęło, a ja naturalnie zdołałem się sprawnie zaadaptować do nowych okoliczności.
Wygląda jednak na to, że gdybym chciał zmienić przyzwyczajenia, to oczywiście mógłbym kupić najświeższą klawiaturę z panelem numerycznym od Apple. Oczywiście sama klawiatura najnowsza nie jest, za to zdecydowanie w nowym kolorze: space gray, tj. gwiezdna szarość. Klawiatura wygląda obłędnie, ale niestety za sam kolor przyjdzie dopłacić 50zł.
W zasadzie gdybym musiał dołożyć owe 50zł do 250zł, to myślę, że jeszcze teraz udałbym się do najbliższego iStore, by wejść w jej posiadanie. Niestety trzeba dołożyć 649zł, gdyż klawiatura w nowym kolorze to wydatek 699 złotych. Oczywiście mógłbym zastosować starą strategię, sprawnego zamykania oczu podczas płacenia, ale pozostanę jednak przy swojej aktualnej klawiaturze od Apple, z kilku powodów:
- cena
- cena
- cena
- zamysł oczywiście zrozumiały, pomniejszenie grubości urządzenia, ale mimo to kompletnie nie rozumiem idei bezprzewodowych klawiatur ładowanych kabelkiem (paradoks: po co go odłączać? tym samym klawiatura staje się przewodowa)
- skok klawisza w nowych klawiaturach od Apple powoduje zawał moich opuszków. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale za nic nie zamieniłbym sprężystego skoku mojej aktualnej klawiatury na płaski i wydający się mało komfortowy skok w nowej klawiaturze
Mimo to muszę przyznać, że wygląda ona obłędnie. Poza samą klawiaturą Apple dorzuciło także nowy kolor Magic Mouse, która w kolorze gwiezdnej szarości wygląda równie dobrze, co sama klawiatura. Tam za sam kolor dopłacicie całe 100zł (SIC!) tj. 400zł.
Nie ma to dla mnie najmniejszej logiki, ale i sama mysz nigdy nie była specjalnie rozsądna w zakupie. W końcu kto ją właściwie kupuje? Zaraz, to chyba wyżej ustaliliśmy.
Mysz nie dla mnie, a pozycja aktualnej klawiatury niezagrożona. Będę spał spokojnie.