Niestety, odpowiedź brzmi — to zależy i est w dużej mierze uzależniona od tego, co chce się na takim wyjeździe osiągnąć.
Moim zdaniem duże znaczenie wciąż ma „Digital Dragons”, jako forma branżowego spotkania z ludźmi z różnych kontekstów. Bezpośrednia wymiana zdań, przemyśleń oraz rozterek związanych z gamedevem jest cenna, a z własnego doświadczenia wiem, że o wielu ciekawych rzeczach można było dowiedzieć się w kuluarach. Nie sądzę, aby tę formę kontaktu można było łatwo zastąpić kilkoma spotkaniami na Google Meet. Czy to oznacza, że nagle stałem się zagorzałym zwolennikiem powrotu do biura?
Nie! Gamedev to społeczność
Praca zdalna, jak i praca z biura to dwa zestawy problemów, które trzeba rozwiązać i nie mam zamiaru gloryfikować jednej lub drugiej formy. Przynajmniej w kontekście zawodowym, bo pewne osobiste preferencje mam. Natomiast nie widzę niczego dobrego w branżowych konferencjach, w których uczestniczyłem poprzez kliknięcie linku. Siedziałem przed ekranem, słuchałem wykładu i w sumie to nawet przez moment nie czułem, aby brał udział w czymś zajmującym. Zdalna forma odebrała sporo magii takim spotkaniom. Uważam, że warto spróbować czegoś takiego, ale ja nie czuję większej różnicy pomiędzy wirtualnym uczestnictwem w konferencji a oglądaniem branżowych materiałów na YouTube.
Ankieta przeprowadzona przez „Game Conference Guide” pokazuje, że zdania na temat zdalnych konferencji są podzielone. Przy czym warto zaznaczyć, że odpowiedzi udzieliło 99 osób, dlatego trudno mi traktować te wyniki, jako mocne wskaźniki trendów. Uznałem, że się nad nimi pochylę i skonfrontuję je z własnymi doświadczeniami.
Na pewno interesującą informacją jest to, że dla 74% respondentów najważniejszym powodem uczestnictwa w konferencji jest networking. Pavol Buday, który opiekuje się newsletterem, zauważa, że istotnym czynnikiem jest tutaj praca zdalna oraz długotrwałe utrzymywanie dystansu społecznego. Myślę, że warto spojrzeć na konferencje branżowe właśnie z perspektywy integracji zespołu, serii spotkań twarzą w twarz, w których dobrym tematem do rozmów może być uczestnictwo w wykładach oraz przejrzenie prezentowanych gier. Chociaż co do tego ostatniego, to mam pewne wątpliwości. Wyraźnie widzę, że COVID wskrzesił dema, ale wraz z nimi pojawiły się takie wydarzenia jak „Festiwal Steam Next”.
Jest to forma prezentacji nadchodzących gier. Moim zdaniem znacznie wygodniejsza, niż granie na konferencji branżowej gamedev, a także pozwalająca na osiągnięcia większego zasięgu. Na dodatek nic nie stoi na przeszkodzie, aby dołożyć jakąś ankietę, zapytać o doświadczenia albo zaprosić do społeczności zgromadzonej na Discordzie.
Uważam, że konferencje branżowe nie zginą. W końcu gdzieś trzeba nawiązywać kontakty z wydawcami oraz inwestorami. Natomiast nie sądzę, aby były w stanie odgrywać większą rolę w prezentacji gier. Dema na Steamie muszą spełniać minimalne wymogi stabilności, ale — co jest najważniejsze! – szybko są w stanie poprowadzić gracza do strony produktu oraz społeczności. Dają też większe możliwości badania doświadczenia użytkowników. Nie przypominam sobie, abym w trakcie konferencji pograł w jakiś tytuł, a potem uzupełnił ankietę. Raczej prowadziłem swobodne rozmowy z twórcami. Jest to pewna wartości, ale uważam, że demo na Steamie, które zostało dobrze wypromowane, jest w stanie dać więcej cennych informacji.
4Parents: recenzja aplikacji dla przedszkoli i żłobków. Rodzice będą zachwyceni