Cześć, nazywam się Sebastian i nie oglądałem żadnej części Gwiezdnych Wojen. To się powinno od jutra zmienić, bo startuje w naszym kraju Disney+. To jednak nie jest zasadniczy katalizator w tej sytuacji, a jest nim mój syn i jego obsesja na punkcie Star Warsów.

W dzieciństwie i swojej młodości byłem raczej w tym obozie, który stawiał na bohaterów z mieczami, wielkie królestwa, wieczne wojny, wszystko w klimacie, jaki znamy ze średniowiecza. To zabawne, bo gdyby się dobrze zastanowić, to nigdy w tych czasach żyć bym nie chciał, ale miałem zawsze jakiś naturalny pociąg do czytania książek, grania w gry, właśnie w tak osadzonym świecie. Szumnie nazwanym Fantasy?

Gwiezdne Wojny

Z drugiej strony barykady znajdował się dla mnie nurt fantastyki, skupiony wokół Sci-Fi, które w mojej prostej interpretacji bardziej dotyczyło rzeczywistości, która dotyczy przyszłości, takiej, która może się wydarzyć. Cały ten świat był dla mnie zawsze mało atrakcyjny, nieinteresujący, odpychający. Wydaje mi się, że to jest dużo ciekawszy temat, z czego wynikała niechęć, ale jestem pewny, że może to być powiązane z cechami charakteru, osobowością, a na pewno jest to coś głębszego ponad podstawową niechęć. Uniwersum, który reprezentował ten świat, był dla mnie od zawsze Star Wars.

aef5be1ac83768079f8b2876db358015

To nie bait w nagłówku, ja naprawdę nie obejrzałem nigdy, żadnej części. Wiem, jak bardzo niedorzecznie może to brzmieć, ale nigdy nie miałem szczerej ochoty, nigdy mnie ten świat nie zainteresował. Oczywiście byli bohaterowie, były miecze, na pewno ciekawej fabuły nie zabrakło, ale samo opakowanie tego w szaty Sci-Fi zawsze skutecznie mnie zniechęcało. Statki kosmiczne, kosmos, gość z plastikową maską i mówiący jakby był na stałe zaintubowany. Nie potrafiłem się nigdy przekonać, gdzieś, kiedyś próbowałem oglądać stare serie, ale w zasadzie bezskutecznie. Kompletnie nie mój klimat, ot takie miałem myślenie.

… a teraz jestem stary

A teraz jestem już blisko popularnego kryzysu wieku średniego i nieco mądrzejszy o życiowe doświadczenia. Te podpowiadają mi, że warto jednak sprawdzić wszystko to, co się za młodu bojkotowało. Moim największym odkryciem sprzed lat jest to, że sałata na kanapkach jest pyszna! Za dzieciaka robiłem tzw. chimery, kiedy tylko widziałem to zielone ustrojstwo na kanapkach, w efekcie czego, sałaty spróbowałem ponownie po 20 latach i okazało się… że zmarnowałem dwie dekady pysznych kanapek. By jednak oddać uczciwość sytuacji, za szczypiorem dalej nie przepadam.

Jak to się ma do Gwiezdnych Wojen? Mam wrażenie, że ta saga może być tą moją, wspomnianą sałatą. Z tą różnicą, że w zasadzie nie było okazji, żeby tematem się zainteresować, aż do pewnego przełomu w przedszkolu mojego syna.

Przedszkole – kuźnia zainteresowań

Mój syn spędza już ostatnie miesiące w swoim przedszkolu. Ma tam swoją tzw. ekipę aka szajkę, która oczywiście nie trzyma z dziewczynami, ma swoje twarde, męskie zasady i przede wszystkim: wspólne zainteresowania. A te ewoluują od lat, ale można wyróżnić kilka głównych nurtów, takich jak np. Jurassic Park, Hot Wheels, Minecraft, a teraz od wielu miesięcy: Star Wars.

Zabawność całej tej sytuacji polega na tym, że żaden z 5-6 latków w życiu na oczy nie widział Gwiezdnych Wojen. To nie ma jednak znaczenia, bo każdy z nich zna fabułę (oczywiście z grubsza), znają wszystkich bohaterów i najważniejsze filmowe relacje i oczywiście ich role. Wielokrotnie mój syn zaimponował mi ciekawostkami, informacjami z filmu (którego nie widział), a których nie mam jak zweryfikować, więc wierze mu, ku jego uciesze, w każde jego słowo.

Disney+ Polska już za 4 dni – ceny i oferta programowa

Grande finale, Star Wars, Przedszkole i Disney+

Oczywiście na liście wielkich życzeń, by nie powiedzieć marzeń, jest zobaczenie Gwiezdnych Wojen, a więc jak prawdziwy fan zainteresowań mojego syna nie mogę pozostać bierny na jego prośby. Dlatego też widząc już tygodnie temu informacje o starcie Disney+ w naszym kraju, powiedziałem mu, że nie dość, że zobaczy każdą część, to i ja spróbuje przełamać się do tej sagi jak do sałaty i będę oglądał z nim.

Pospieszyłem się nieco i powiedziałem mu o tym planie, tuż po tym jak została udostępniona data premiery Disney+, a więc syn mój każdego dnia odpytuje mnie, kiedy będziemy mogli obejrzeć Star Wars i czy dzisiaj to jest ten dzień, w którym wszystkie te filmy będą dostępne w naszym kraju. Wiadomo, że dla dzieciaka liczy się tu i teraz, a nie za kilkanaście dni, czy kilka tygodni.

Dzisiaj jednak przed wyjściem do przedszkola dostał informacje, że to już jutro ten wielki dla niego dzień. Będziemy oglądać razem. On zweryfikuje wszystkie swoje wyobrażenia i wiedze, którą zdobył, nie widząc ani jednej części, a ja będę sprawdzał, czy Star Wars będą moją sałatą, czy jednak szczypiorem. Obawiam się, że mam już urlop zaplanowany, ale wierzę, że dołączę do jego ekipy fanów uniwersum i będę mógł dołączyć do jego ekipy.