Nie jestem fanem systemu Android. Baaa! Ja go w sumie bardzo nie lubię. Motorola Moto G100 kazała mi jednak zrewidować moje nastawienie. Ten telefon świetnie działa i niesamowicie wygląda!
Nie przepadam za Androidem. Nie jestem jednak fan-boyem Apple, jak mylnie sądzi wielu moich znajomych. Potrafię uszanować odmienne wybory innych i w sumie nie mają one dla mnie znaczenia. Całkiem zwyczajnie nie lubię za to gdy, ktoś atakuje moje wybory, zwłaszcza gdy dotyczą rzeczy tak błahych jak posiadany telefon czy komputer.
Kilka ostatnich tygodni było dla mnie bardzo ciekawym przeżyciem. Nigdy chyba tak bardzo nie podobał mi się, żaden telefon jak podczas testów zjawiskowej Motoroli Moto G100. Dlaczego?
Motorola Moto G100 to już 10 wcielenie serii
Motorola tym razem postanowiła zrobić coś szalonego, by zaznaczyć swoją obecność na rynku. Najnowsze telefony, które ostatnio debiutowały to już 10 iteracja tej serii. Przez 8 lat powstało kilkanaście modeli, reprezentujących słabsze i mocniejsze warianty smartfonów, ze średniej i niższej półki. Tym razem G100 to flagowiec, który przypomina słodki i lukrowany tort na imprezie wieńczącej wykonanie zadania i sukces. Nie przesadzam – laserowy kolor, który mami zmysły, to tylko wstęp do bogatej zawartości, którą otrzymają zdecydowani na zakup.
Telefon występuje w jednej, jedynej wersji. W kolorze Iridescent Ocean z 8/128 GB pamięci. Cena urządzenia to aktualnie 2499 zł. Zasilany procesorem Snapdragon 870 5G telefon posiada akumulator 5000 mAh oraz wyświetlacz 6,7 cala. Motorola Moto G100 posiada dwa aparaty do selfie – 16 MP, z przysłoną f/2.2, 1,0 μm oraz ultraszerokokątny 8 MP z przysłoną f/2.4, 1,12 μm i polem widzenia 118 stopni. Z tyłu wysepka eksponuje 4 oczka – aparat ToF, sensor głębi 2 MP, szerokokątny 16 MP, f/2.2, pole widzenia 117 stopni, 1.0 µm, PDAF oraz ten najważniejszy 64 MP, f/1.7, 1/2.0″, 0.7 µm, PDAF z laserowym autofocusem. Co ciekawe Motorola potrafi robić zdjęcia macro o rozdzielczości aż 16 MP i ma dedykowaną do tego lampę w kształcie pierścienia wokół obiektywu. Działa to dobrze, a wygląda magicznie!
To nie wszystko. Specyfikacja może nie robić wrażenia, jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do droższych urządzeń innych firm. Motorola postanowiła się wyróżnić czymś innym, to nowe rozwiązanie o nazwie ready for. Technologia ta pozwala podłączyć telefon do zewnętrznego ekranu, klawiatury, myszki, a nawet pada, by rozszerzyć jego możliwości. Dzięki temu można korzystać z telefonu jak ze stacjonarnego komputera czy konsoli do gier. Znamy już takie rozwiązania, lubimy je i cieszymy się, że Motorola na nie postawiła. We właściwej części recenzji, postaram się opowiedzieć o tej technologii trochę więcej.
Pierwsze Wrażenia
Byłem na wirtualnej premierze nowej Motoroli. Widziałem ją też znacznie wcześniej, przeglądając zagraniczne serwisy z plotkami. Gdy coraz pierwszy zobaczyłem nową G100, pomyślałem całkiem szczerze – WOW!
Brzmi to jak tekst sponsorowany, ale naprawdę nim nie jest. Telefon robi świetne wrażenie. To jedno z tych urządzeń, które chciałbym nosić bez etui i cały czas na nie patrzeć. Opalizujący kolor obudowy w odcieniach fioletu i niebieskiego, stwarza niesamowity efekt. Dopełnia go wysepka z 4 obiektywami, których 3 mają niebieskie otoczki, wyglądające jak z anodyzowanego aluminium. Jeden z obiektywów zamiast otoczki ma lampę LED! To jak miniaturka lampy do macro zakładanej na obiektyw lustrzanki. Co ciekawe świetnie to wygląda i całkiem nieźle działa w praktyce. Oczywiście jest też dodatkowa, tradycyjna dioda LED do zdjęć.
Wygląd to jednak nie wszystko i liczy się wnętrze. Co ciekawe tu też jest całkiem nieźle. Zarówno w pudełku, którego zestaw zawiera dodatkowo kabel HDMI -USB C, który potrzebny jest do obsługi ready for jak i pod względem specyfikacji. To drugi model po Motorola Edge, który nie odstaje w pod względem mocy od tegorocznych flagowców, oczywiście to nie jest top topów, ale nowa Motorola cechuje się więcej niż przyzwoitą specyfikacją. Szybki procesor Qualcomm Snapdragon 870 5G, 8 GB RAM i 128 GB na dane pozwolą na naprawdę wiele. Jest też szybkie, ale nie najszybsze ładowanie i duża 5000 mAh bateria. Całość dopełnia świetny aparat, gniazdo słuchawkowe Jack, NFC, szybki czytnik palców w bocznym przycisku oraz ekran z odświeżaniem 90 Hz i obsługą HDR.
Jest też coś, czego nie można znaleźć w oficjalnej specyfikacji. To spełnienie norm odporności na wodę i kurz, w przypadku G100 mowa tu o certyfikacie IP52. To potwierdzona informacja!
Trochę mniej podoba mi się brak ładowania bezprzewodowego, głośnik mono czy w końcu trochę wyższa od konkurencji cena.
Wszystko jednak niknie jak łzy w deszczu, gdy do ręki bierze się ten telefon. Obłędny wygląd potęguje też płynność działania, szybki procesor i odświeżanie 90 Hz stawia wrażenie niezwykle gładkiej obsługi. To chyba to sprawiło, że Android znów zaczął mi się podobać – zjawiskowy wygląd w parze z wydajnością.
To wszystko to oczywiście tylko pierwsze wrażenie. To, jak telefon sprawdza się w dłuższej perspektywie, znajdziecie we właściwej części recenzji.
Strona internetowa producenta.