Ku mojemu zdumieniu okazało się, że żadnego nie ma. Musiałem zacząć od nowa, od prologu. Co prawda później nie trafiłem już na ten problem, ale nie jestem specjalnie zadowolony z rozgrywki.
„This sie the Zodiac Speaking” złapało mnie pomysłem. Produkcja jest reklamowania jako thriller psychologiczny oparty na faktach i opowiadający historię morderstw dokonanych przez Zodiaka. Oglądając materiały promocyjne, domyślałem się, że będę miał do czynienia z pierwszoosobową grą przygodową. Ten gatunek bywa także nazywany symulatorami chodzenia. Dlatego tak ważna dla tego typu produkcji jest fabuła. Musi wciągać. Niestety, nie mam dobrych wiadomości. Opowieść zaprezentowana w „This is the Zodiac Speaking” jest raczej mdła.Nie zaangażowała mnie, nie miałem ochoty przejść ponownie gry, aby odkryć inne rozwiązania. Zmuszałem się, aby dotrzeć do finału. Zacząłem się zastanawiać czy jest to wina scenariusza. Szczerze mówiąc, to nie sądzę. Ten jest niezły, ponieważ został zbudowany na ciekawym pomyśle.
Gracz odwiedza sceny zbrodni w formie snu. Musi odtworzyć porządek wydarzeń oraz unikać patrolującego okolicę Zodiaka. Ten, jeśli zauważy postać prowadzoną przez odbiorcę, rozpoczyna pościg, a potem zabija obserwatora. Co skutkuje wczytaniem ostatniego punktu kontrolnego i ponownym spacerem po lokacji. W teorii to wygląda świetnie! W pierwszych chwilach konieczność ukrywania się oraz poszukiwania śladów robiła na mnie duże wrażenie.
Na dodatek przed każdą taką wyprawą jest sekwencja przygotowań, w której musiałem zapoznać się ze szczegółami sprawy. W takich momentach faktycznie czułem się zaangażowany w opowieści. Niestety, potem moje zainteresowanie stopniowo spadało, a na jego miejsce pojawiała się nuda.
„This is the Zodiac Speaking” ma duży problem z realizacją pomysłu. Lokacje są boleśnie puste. Rozumiem, że zostały stworzone do tego, aby było się gdzie ukryć, jednak dobrze byłoby, gdybym jako gracz czuł, że ich zwiedzanie przynosi mi jeszcze jakieś dodatkowe korzyści. Zbieranie różnych przedmiotów oraz ich oglądanie jest ciekawe, za pierwszym razem. Potem zaczyna nużyć, w efekcie zacząłem się koncentrować wyłącznie na tym, co mam zrobić. Z czym czasem był problem. Dziennik w grze to jakiś pokraczny twór z kiepską czcionką, na dodatek czasem nic nie pojawia się w zakładce opisujące moje cele. W efekcie nie miałem ochoty przeglądać tego, co notowała moja postać. Żadnej przyjemności, tylko walka z marną czytelnością.
Moim zdaniem „This is the Zodiac Speaking” wypadłoby lepiej jako dwuwymiarowa przygodówka point’n’click. Wtedy ta pustka w lokacjach nie byłaby, aż tak uderzająca. Poza tym mam wrażenie, że ta produkcja ma bardzo kiepski rytm opowieści. Zamiast wciągać odbiorcę, to go zniechęca, bo ile można łazić, klikać i ukrywać się?
Liczyłem na to, że będzie to interesująca opowieść. Wciągająca narracja z ciekawą tajemnicą w tle, a może nawet obiecywany thriller psychologiczny. Dostałem średniej jakości symulator chodzenia, który ma swoje momenty, ale jest ich zdecydowanie za mało, aby mógł cieszyć się tą grą.