Czy da się dalej tworzyć gry, które nie będą naszprycowane mikropłatnościami? Zależy, kogo się zapyta. W sektorze AAA to wcale nie jest takie oczywiste. Wielcy wydawcy koszą grube miliony na seriach gier, które, w których w zasadzie zmienia się tylko fabuła i scenografia.

Nowości w game designie jest jak na lekarstwo. Ale w końcu taka produkcja ma na siebie zarobić, więc dostaje przepustkę sezonową oraz sklep premium. Twórcy niezależni mają trochę inne podejście. Chociaż tutaj też zdarzają się wysoki w kierunku przepustek sezonowych oraz sprzedaży skórek. Duch gry jako usługi krąży po branży i rozpala wyobraźnię milionami monet.

Marvel: „Strażnicy Galaktyki” i „Avengers”

Przy czym często jest to mrzonka. Duzi wydawcy mogą sobie pozwolić na utrzymywanie takich gier, w przypadku sektora niezależnego jest trochę inaczej. Tam rzadko, jeśli w ogóle, zdarzają się olbrzymie środki pozwalające na wyprodukowanie gry będącej w jakości AAA, a potem jej dalsze finansowanie. Gry jako usługi wymagają specyficznej obsługi, polegającej na opracowywaniu małych i większych dodatków oraz zawartości do sklepu premium. Ale czy na rynku sukces odnoszą tylko i wyłącznie takie produkcje? Czy jeśli tworzy się AAA, to od razu trzeba wrzucać ten cały szajs związany z mikrotransakacjmi?

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!
Nie. Absolutnie nie. Pod koniec zeszłego roku pojawiła się gra, która pokazała, że liniowa rozgrywka i brak sklepu ze skorkami, wcale nie odrzucają graczy. Mam na myśli „Marvel: Strażników Galaktyki”. Nie mylić z looter shooterem „Marvel’s Avengers”, który wciąż dogorywa. A to miała być taka wspaniała gra jako usługa…

Obie te produkcje dzieli w zasadzie wszystko. Od podstawowych założeń, po model dystrybucji. Łączy jest to, że są dostępne w usłudze subskrypcyjnej Microsoftu, mają tego samego wydawcę, czyli Square Enix i ów wydawca nie jest zadowolony ze sprzedaży obu tych produktów. „Marvel: Strażnicy Galaktyki” zebrało bardzo dobre oceny, zarówno od prasy, jak i od graczy. Tutaj na pewno znaczenie ma przyjemna historia, angażujący system walki oraz eksploracja podkreślająca ciekawie zbudowany świat. Grałem i jestem zadowolony. Liniowość fabuły absolutnie w niczym nie przeszkadza, raczej pozwala się skupić na dobre zabawie. Zresztą „Marvel: Strażnicy Galaktyki” ma znacznie bardziej angażujący system walki, niż „Marvel’s Avengers”. To kolejny przykład na to, że wcale nie trzeba tony przedmiotów z milionem statystyk, aby gracz dobrze się bawił.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!
Recenzje są przychylne. „Marvel: Strażnicy Galaktyki” w wersji na PC na Metacriticu otrzymało 78 punktów z recenzji branżowych oraz ocenę 8.5 u graczy. Dla porównania „Marvel’s Avengers” ma 67 punktów od profesjonalistów tworzących materiały o grach i 4.9 u odbiorców.

Aż chce się krzyknąć, że przecież wyraźnie widać tutaj sukces! Ciepły odbiór, zadwoloenie graczy, czego chcieć więcej? Cóż, przypominam, że gamedev to biznes jak każdy inny, trzeba zarabiać. A Square Enix nie jest zadowolony ze sprzedaży obu tytułów. Inna sprawa, że mogli tutaj przeszacować zainteresowanie rynku. Ja uważam, że warto spoglądać w kierunku takich tytułów jak „Marvel: Strażnicy Galaktyki”. Doświadczenie dla jednego gracza, bez wianuszka dodatków, sklepu premium i tych różnych przepustek. Po prostu dobra produkcja, która daje dużo rozrywki. Podobnie jak „Star War Jedi: Upadły Zakon”. Niespodzianka z 2019 roku, bez elementów gry jako usługi, równie ciepło przyjęta przez odbiorców. Wydana przez Electronic Arts, które przecież kocha wszelkiego rodzaju formy monetyzacji.

Czy to oznacza, że nadchodzi renesans taki produkcji? Bardzo chciałbym w to wierzyć, ale obawiam się, że nawet przy rosnącej popularności modeli subskrypcyjnych, gry jako usługi wciąż będą rozpalały wyobraźnię wydawców oraz inwestorów. Zresztą to właśnie takie produkcje były najlepiej zarabiającymi na Steamie.