Niedawno mieliśmy podsumowanie roku 2016, 2017 dobrze się nie rozkręcił, a już znajdujemy w sieci nowych laureatów do konkursu najgorszej kreacji logo i temu podobnych.
Gdzieś wpadł mi w ręce ten obrazek:
podobny do tych paru:
nooo i jeszcze może to…
Ale stwierdziłam, że powstrzymam się, nie skomentuje, być może stoi za tym jakaś ukryta filozofia, cel, może te 3 kolory przewodnie: jaskrawy niebieski, oczożrący zielony i paskudny żółty służą narodowi, ku chwale ojczyzny. Może ktoś ma ograniczoną paletę barw i dzięki temu łatwiej o szczęście, mniej problemów, to jest cel i droga życiowa. Być może te kolory są widoczne z kosmosu.
Nie wiem.
Zostawiam to na tą chwilę, bo wiem, że te potworki będą się tworzyć dalej, a my, będziemy mieli o czym pisać później.
Ale kiedy miejscowość, która jest obok mnie notabene, tworzy (bazując zdaje się na wyżej wspomnianych kolorach) swoją maskotę:
Nie mogę przejść obojętnie. Po prostu NO NIE.
Miasto ma swój herb, z tradycją, jednak postanowiło dla najmłodszych stworzyć nowoczesną wersję gościa z rybą.
Nie wiem od czego zacząć.
Czy od tego, że to po prostu nie wygląda dobrze. Owa maskota jest narysowana na zdjęciu – pod warstwą rysowaną była fotka gościa/ gościny(?) skaczącego(ej) na desce i ktoś po prostu rysował po konturach.
Po czym poznać? Po dziwnie realistycznych proporcjach, butach oraz czapce, które domniemam nie pojawiły się na zdjęciu oraz źle położonym światłocieniu, który oryginalnie pewnie był nieco inny.
Podobnie rysowana jest rybcia, choć do niej ciężko się przyczepić.
Drugą rzeczą….
…jest to, że ta postać jest … bez wyrazu i dynamiki. Nie wiem czy też to widzisz, ale brak konturu powoduje, że postać prosiłaby być bardziej szczegółowa i dopracowana. Jeśli jednak dołożymy kontur – postać trzeba uprościć, by powstała faktycznie maskotka. A teraz – ni pies, ni wydra.
Zbyt szczegółowa na ładą kreskówkę, zbyt ogólna na postać realistyczną.
Trzecia rzecz
Znów – maskotkę strzelił pracownik. Nie, nie zrozum mnie źle, nie mam nic absolutnie do talentu pracownika.
I w ogóle gratki, że ktoś używa tabletu, rozwija swoje pasje, rysuje, super, jestem bardzo za. Naprawdę, tu nie ma krztyny sarkazmu, naprawdę mnie to cieszy.
Jedyny problem polega na tym, że coś, co ma reprezentować całe miasto powinno być wykonane przez kogoś, kto zajmuje się tym na co dzień. Kto ogarnia temat, bo jest to jego zawodem. Kanalizacji miejskiej też nie kładzie Pan Staś, bo jest piekarzem, ale ma wolną godzinę między jednym kołaczem a drugim, tylko zatrudnia się firmę z ludzmi, maszynerią i całym stosownym sprzętem. No ale właśnie, firma nie zrobi tego za darmo, a Pan Stach się nudzi.
Na szczęście Siemianowic, prezydent miasta opublikował to cudo na fejsie i zapytał, co jego mieszkańcy sądzą na jego temat – i za to ma baaardzo duży plus.. Posypała się lawina… mało pozytywnych komentarzy i dało to do myślenia.
I zgadzam się – jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził, ale jeśli 70% to negatywy to jest już coś na rzeczy. Należałoby wziąć teraz i zatrudnić specjalistę i powiem szczerze, wystarczyłoby może nawet przerobić trochę pomysł, bo sama idea nie byla zła.
Problem w tym, że… no właśnie, znów spróbujmy ugrać za darmo – ogłośmy konkurs. Fajnie, jest okazja się wykazać, ale.. poważnie? Naprawdę jeśli chce ktoś pompować w promocje miasta nie znajdzie i nie wyłuska zapłaty dla studia graficznego bądź grafika z krwi i kości za jedną postać?
Koło się zamyka
Wpierw niech logo zaprojektuje urzędnik bądź ogłosimy konkurs – wpłyną pracę w stylu wspomnianych na początku – miasto dopiero wtedy wpompuje kasę w ulotki, broszurki, naklejki, smycze, kubki, cokolwiek, by okazało się, że logo się nie nadaje do wydruku, a maskotka – do skonstruowania pluszaka. Znów trzeba przeprojektowywać i już tym razem zaplacić np. drukarni za wydrukowanie prawidłowych znaczków.
Po co to wszystko?