Lootboksy. To będzie kolejny tekst na temat skrzynek z cyfrowymi dobrami. Jednak nie będę się nad nimi pastwił. Wystarczająco często robią to sami gracze, którzy coraz częściej oceniają wybrane produkcje pod kątem monetyzacji. Gdy na horyzoncie pojawia się wypucowana skrzyneczka w pakiecie z walutą premium, można spodziewać się cierpkich komentarzy. Przyznaję, że w ostatnich latach nastawienie społeczności miłośników cyfrowej rzeczywistości mocno się zmieniło.

Coraz rzadziej spotykam się ze stwierdzeniem, że taka skrzynka, w której są same skórki to nic złego. W końcu twórca musi jakoś zarabiać. Myślę, że odbiorcy są już tym zmęczeni, tym bardziej, że studia coraz częściej nadużywają tej formy monetyzacji. W efekcie już teraz zdarzają się produkcje zamknięte w lootboksy w różnych konfiguracjach. Rozczarowani klienci to jedna strona medalu. Drugą, nie mniej ważną, stanowi szeroko rozumiane Państwo wraz z regulacjami dotyczącymi hazardu.

Systematyczne powraca pytanie o klasyfikację lootboksów. Są hazardem? A może nie? Pojawia się kolejna rządowa instytucja, która ma tych wątpliwości coraz mniej. Ponownie w Wielkiej Brytanii.

Tym razem głos zabrała Izba Lordów, a konkretnie Gaming Industry Committee. W opublikowanym raporcie stawiają sprawę jasno i wzywają brytyjski Parlament do uregulowania kwestii lootboksów. Oczywiście w ramach ustaw i przepisów prawa dotyczących hazardu. Czytając opublikowany dokument, doszedłem do wniosku, że komuś po prostu puściły nerwy. Kilka razy na łamach DailyWeb wspominałem o tym, że brytyjski rząd czeka na to, aż branża gier komputerowych sama przedstawi pomysły na uregulowanie kwestii dotyczących lootboksów. Najwyraźniej cierpliwość została wyczerpana.

Być może punktem zwrotym były słowa Kerry Hopkins, reprezentantki interesów Electronic Arts, która chciała przykryć lootboksy, nowym pięknym określeniem „suprise mechanic”?

W samym raporcie Izby Lordów pojawia się wiele ciekawych stwierdzeń, z których wyraźnie widać, że to dopiero początek drogi. Na przykład w 448 punkcie dokumentu pojawia się podkreślenie, że samo uregulowanie lootboksów to za mało. Trzeba się przygotować na to, że branża gier komputerowych wymyśli coś innego, nową aktywność, która będzie balansowaniem na granicy hazardu. Dlatego konieczne jest zabezpieczanie się przed tą możliwością. Co to oznacza?

Formę dodatkowego opodatkowania, oznaczanie poszczególnych produkcji jako mających elementy gier losowych, dalsze prowadzenie badań weryfikujących wpływ lootboksów na uzależnienie od hazardu, a być może nawet wewnętrzne ograniczenia w danym tytule. Taka propozycja pojawiła się już wcześniej i zostaje przywołana w raporcie Izby Lordów.

Wszystko wskazuje na to, że branża gier komputerowych będzie musiała się dostosować. Inaczej przemyśleć monetyzację, co może szczególnie dotknąć firmy działające w sektorze mobilnym.

Zastanawiam się także, czy wpłynie to na cenę pełnopłatnych produkcji. W końcu wiele z nich również korzystało z lootboksów, a podstawowym argumentem był koszt utrzymania i aktualizowania danej gry.