„Minecraft” to znana i rozpoznawalna marka. Została wydana w maju 2011 roku i po 9 latach wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Gra została stworzona przez niezależna studio Mojang, a obecnie należy do Microsoftu. Korporacja pochwaliła się, że „Minecraft” sprzedał się już w 200 milionach kopii. To niezły wynik! Ja jestem osobą, która pamięta początki tej produkcji. Dla mnie był to czas nieskrępowanej kreatywnej zabawy. Kolega postawił serwer i zaczęliśmy upiększać ten wirtualny świat. Wciąż wracam do „Minecrafta” i muszę przyznać, że ta produkcja z biegiem czasu staje się coraz bardziej rozbudowana.

Dość o budowaniu z sześcianów, które wciąga! Popularność marki doprowadziła do tego, że zaczęły się pojawiać gry osadzone w świecie „Minecrafta”. Doczekała się wersji fabularnej, stworzonej przez Telltale Game oraz Mojang AB. Została przyjęta raczej ciepło, ale bez specjalnych zachwytów. To tylko jeden z przykładów tytułów mocno związanych z tą kultową marką. Od 26 maja 2020 roku miłośnicy sześcianów mogą cieszyć się grą „Minecraft: Dungeons”!

Obawiam się, że może podzielić los przygodowego „Minecraft: Story mode”. Zostanie jedną z tych produkcji, które dostały niezłe recenzje, ale gracze szybko się nimi znudzili.

„Minecraft: Dungeons” to hack’n’slash. W tym gatunku gier liczy się szlachtowanie potworów oraz zbieranie przedmiotów. Szczególnie tych legendarnych, bo te dają najciekawsze możliwości. Przyznaję, że te dwa elementy „Minecraft Dungeons” ma opanowane do perfekcji. Potwory rzucają się na gracza, atakują nie tylko w zwarciu, ale także na odległość. Są dobrze uzbrojone, niektóre potrafią nawet rzucać czary lub osłabiać bohatera.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Walka jest dynamiczna, zrobiona w taki sposób, aby dawała satysfakcję z pokonania hordy sześcianożerczych potworów. Przedmioty też są różnorodne. Z uwagi na to, że „Minecraft: Dungeons” nie posiada systemu klas, walczy się tym, co poleci ze skrzynki lub potwora. Po prostu podnosi się graty z ziemi, a potem bije nimi przeciwników.

Żadnych ograniczeń. W tym hack’n’slashu gracz może zostać takim bohaterem, jakim tylko sobie wymarzy. Gra jest fajna, ma próg wejścia na poziomie Rowu Mariańskiego, jej największą zaletą jest ciekawa walka wymagająca nie tylko duszenia jednego przycisku, ale także wykonywania uników. Gracz wspomaga bohatera za pomocą specjalnych artefaktów dających różne umiejętności, które potrafią mocno zamieszać w czasie starcia.

Tylko, co z tego, skoro w „Minecraft: Dungeons” nie ma żadnej głębi? Moim zdaniem, po spędzeniu w grze 4 godzin widziałem już wystarczająco dużo, abym zaczął się nudzić. Hack’n’slashe to produkcje oparte na powtarzalności, ale wiele gier nawiązujących do tego gatunku, oferuje elementy rozszerzające rozgrywkę. Tego w „Minecraft: Dungeons” szybko zaczęło mi brakować. Jest to produkcja, która na pewno sprawdzi się doskonale w trybie współpracy. Wystarczy zaprosić kogoś znajomego, aby przyjemność z zabijania potworów szybko zaczęła wzrastać.

Natomiast dla pojedynczego gracza „Minecraft: Dungeons” oferuje jedynie nieskomplikowanego hack’n’slasha. W sam raz na krótką przerwę od codzienności, jakieś oderwanie się od obowiązków. Nic angażującego. Przejść jedną lub dwie mapy, a potem zająć się czymś innym.