Na moim biurku wylądowała para czarnych głośników od Lenco. Od jakiegoś czasu szukałem głośników, które mogłyby mi towarzyszyć podczas pracy. Los chciał akurat, że na testy trafił sprzęt od Lenco, z którym się polubiłem.
Głośniki oferują sporo możliwości podłączenia źródła dźwięku. Możemy przesyłać muzykę do nich za pomocą Bluetooth 4.2, dwóch wejść AUX, wejścia optycznego lub coaxialnego czyli pospolicie zwanych czinczy (cinch). Mamy również możliwość podłączenia urządzenia USB i odtwarzania z niego utworów.
Te monitory posiadają pasmo przenoszenia 55 Hz – 20 KHz, wyposażone są w dwa głośniki, wysokotonowy o średnicy 0.75 cala oraz średnio-niskotonowy o średnicy 5 cali. Zestaw posiada wbudowany wzmacniacz klawy D o mocy 120 W (2 x 60 W). To dość mocny sprzęt jak na tak kompaktowe rozmiary. Dzięki zastosowaniu właśnie wzmacniacza tej klasy nie ma obawy o nagrzewanie się podczas pracy nawet na maksymalnej głośności.
Front wykonany jest pod lekkim kątem dzięki czemu nie trzeba stosować dodatkowych podkładek, które pomogą w lepszym rozchodzeniu się dźwięku. Zawsze warto rozważyć padkładki wykonane z gąbki, aby amortyzować wibracje, nie musimy jednak kupować specjalnie pochylonych ponieważ to zapewnia sama obudowa. Siatkowe osłony z przodu głośnika zamocowane są dość ciasno na spinkach wykonanych z dość miękkiego plastiku. Niby detal, ale dzięki takiej konstrukcji nie wpadnie w drgania.
Lewa jednostka posiada wielofunkcyjne koło. Nie jest to jednak jedyna metoda sterowania zestawem. W pudełku znajdziemy również pilota, który pozwoli nam na znacznie więcej niż tylko zmianę głośności czy włączenie urządzenia.
Podoba mi się, że głośniki nie posiadają żadnej mocno świecącej diody. W lewym monitorze znajduje się czujka łapiąca sygnały z pilota. W tej czujce znajduje się również jedyna dioda sygnalizująca stan urządzenia. Jest ona dość ciemna, co dla mnie jest plusem, ponieważ nie rzuca się w oczy. Kolor symbolizuje stan połączenia. Na przykład czerwony – stand by, niebieski Bluetooth, mruganie na niebiesko parowanie urządzenia, zielony wejście AUX itd.
Same głośniki są dość masywne, dzięki czemu pewnie stoją na biurku i nie wpadają w drgania. Od dołu znajdziemy 4 gumowe nóżki. Obudowa wykonana jest ze sklejki, a po bokach znajdują się panele imitujące drewno. Mam uczulenie na tego typu materiał ponieważ łatwo jest sprawić, że wygląda on tandetnie. Na szczęście tutaj moje uczulenie nie zostało aktywowane. Wygląda to OK. Lewa jednostka posiada z tyłu wszystkie złącza i to ją podłączamy do prądu. W opakowaniu znajdziemy około dwumetrowy kabel służący do połączenia ze sobą monitorów.
Jeśli chodzi o jakość dźwięku, to moje amatorskie ucho jest usatysfakcjonowane. W moich ulubionych utworach nie brakuje mi dźwięków, a głośniki nawet przy ustawieniu dużej mocy grają niespodziewanie czysto. Dlaczego niespodziewanie? Nigdy nie słyszałem o tej marce i podchodziłem do tego testu sceptycznie. Najwidoczniej było to złe podejście. Bas nie charczy. Po wyjęciu z pudełka, bez jakichkolwiek zmian w EQ określiłbym dźwięk jako ciepły. Głośniki zestrojone są dość uniwersalnie. Mamy na szczęście do dyspozycji podstawowe EQ, w którym możemy podbić (lub obniżyć) niskie i średnie tony. Są tutaj cztery wbudowane ustawienia EQ – MUSIC, MOVIE, NEWS oraz 3D. Ja jedynie, co zmieniłem, to podbiłem o 2 basy.
Jeśli chodzi o design, to po namyśle mógłbym go określić jednym słowem – klasyczny. Nie zrozum mnie źle. Dla mnie to jest akurat zaleta. Nie jest jednak nudno. Dzięki pochyleniu przodu oraz panelom po bokach, nie jest to zestaw taki jak tysiąc innych.
Gra przyzwoicie, wygląda przyzwoicie, a jak z wykonaniem? Jestem czepialski i muszę przyznać, że jest dobrze. Nawet w niewidocznych miejscach nie widać drogi na skróty, a to bardzo często po tym da się poznać, czy producent przykłada uwagę do jakości. To pierwszy sprzęt Lenco, który do mnie trafił i mam nadzieję, że nie ostatni. Sprzęt jakościowo wydaje się być dobrze wykonany oraz spasowany. Gdy dodamy do tego rozsądną cenę, to takie połączenie jest zawsze mile widziane.