Przedwczoraj nie mieliśmy okazji zobaczyć polskiego programu informacyjnego „Wiadomości”, ponieważ zastąpiło je exposé, które wygłosił Marek Czyż. To zapowiedź wielkich zmian, więc warto się nad nimi pochylić.
Wiadomość wygłoszona przez Marka Czyża mówiła o propagandowej papce, którą karmieni byli widzowie przez ostatnich kilka lat. To niedopowiedzenie. Była to odpychająca breja, która uwłaczała wszelkim standardom i etyce dziennikarskiej.
Zapowiedź oprócz nadziei niesie jednak również niepokój. Czy przekaz w nowej formie będzie w stanie trafić do każdego Polaka? Postanowiłem przyjrzeć się pierwszemu wydaniu nowego serwisu informacyjnego „19:30”, które po raz czwarty w historii zaliczyło przewrót.
19.30 zamiast politycznych Wiadomości
Nie trzeba chyba tego tłumaczyć – 20 grudnia 2023 roku przejdzie do historii. Przewrót w TVP to zaplanowana akcja (chociaż mogła wydawać się spontaniczną), w której udział wzięli członkowie rządu i dziennikarze. Warto zaznaczyć, że pomogli również zwykli ludzie.
Nie znamy wszelkich szczegółów i dokładnego przebiegu akcji. Nie znamy także pełnego składu redakcji nowego programu. Wiemy jednak, że potrzebna była zmiana i to diametralna. W moich słowach nie ma politycznego zabarwienia. Trzeba ukazać jasno kierunek, który obierały wiadomości. To też perfekcyjnie udało się zrobić w pierwszym odcinku nowego programu „19:30”. Posłużono się tu ważną informacją — w 2015 roku, w indeksie wolności prasy (Reporterzy bez Granic), nasz kraj plasował się na 18 pozycji. Dziś znajduje się na 57. I to tuż przed Burkina Faso i tuż za Kosowem.
Nic dziwnego, że zmiana kierunku musiała zerwać z tradycjami i marką, którą rozwijano przez prawie 35 lat. Program „19:30” zastąpił Wiadomości, a te zastąpiły wcześniejszy Dziennik Telewizyjny oraz pionierskie Wiadomości Dnia. Gruba kreska przekreśliła też możliwość pracy z dotychczasowymi twórcami wiadomości. Tu też nie ma zdziwienia. Przecież „odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza”. W związku z tym nowy program ma też nowego szefa. Został nim Marek Czyż. Nie można mu odmówić ani doświadczenia, ani charyzmy, ani też tego, że bardzo dobrze się go ogląda.
Przedwczoraj słyszeliśmy exposé, które zaczęło się od kultowego już „Jak państwo z pewnością zauważyli, zaszły pewne zmiany” i chociaż do samego tekstu z wczoraj można byłoby mieć pewne zastrzeżenia, tak można przymknąć tu na nie oko, bo na pewno nie było zbyt wiele czasu na jego wyklarowanie.
Zmieniono także aranżację studia – chociaż precyzyjniejszym stwierdzeniem byłoby to, że jest ono po prostu tymczasowe i na szybko wygenerowane. Sam szef „dziewiętnastej trzydzieści” zdecydował, że zamiast spocząć na fotelu, przedstawi program na stojąco jak reportaż. Uchwycono go w kadrze, który przypomina nieco bardziej portret rzeźbiarski niż malarskie półportrety. Nie widzimy przez to rąk, które w domyśle oparte są pewnie na podbrzuszu i świadczą o pewności siebie (tego w postawie Marka Czyża nigdy nie brakowało). Czy to wszystko jest celowym zabiegiem, czy dziełem przypadku i pośpiechu? Nie wiem. Gdybym miał to ocenić, taka sylwetka jest dobitna, rzeczowa i pewna obranego kierunku. Wskazuje również na otwartość, pokorę i zmiany. Jest więc bardziej niż tylko akuratna (zwłaszcza w obliczu powyższych zdarzeń).
Można wyczuć w programie szczyptę chaosu. Po pierwsze wywołuje go presja czasu, która ciążyła na producentach. Można wyczuć też to, że materiał nie odpowiada na dziennikarskie, klasyczne 5 pytań — Who, What, When Where, and Why. Doskonale to jednak rozumiem, bo znana nam formuła dla wszystkich programów informacyjnych rozwarstwiała się na potrzebę wytłumaczenia zdarzeń i zmian, właściwą treść, prognozę na przyszłość oraz wiadomość do starszego widza.
Ostatni materiał, pod redakcją Małgorzaty Nowickiej-Aftowicz, mówił o przyszłości programu. O to raczej nie trzeba się martwić. „Gorzej być nie może” powiedział Wiesław Godzic, medioznawca, który wypowiadał się w powyższym materiale.