Z raz do roku przychodzi taki moment kiedy myślę sobie, że fajnie byłoby pokusić się o drobny powrót do przeszłości. Przerzuć niegdyś rakotwórczą gumę Turbo (done!), ułożyć wielkie roboty z klocków Lego i stoczyć nimi bój o galaktykę, czy polatać smokiem na Sedze Saturn. Wszystko jest do zrobienia. Gumy są w sprzedaży, klocki też, a konsolę można spotkać na aukcji internetowej za kilkaset złotych. Jednak w przypadku sprzętów takich jaki Saturn istnieje jeszcze inna możliwość. Emulator.
Jednak Microsoft postanowił zakończyć żywot aplikacji imitujących niegdysiejsze systemy do grania. Koniec konsolowych emulatorów w Windows Store i Xbox Live to umiarkowanie odważny krok ze strony giganta z Redmond. Krok mądry i wbrew malkontentom dobrze rokujący na przyszłość. Przynajmniej teoretycznie.
PSX, Atari, Commodore, Dreamcast, SNES. Wszystko w jednym domu
Piękna sprawa wrócić do czasów dzieciństwa i zrewidować swoje wspomnienia. Sposobność ku temu jest niesamowita, bo na komputerze osobistym możemy emulować niemal każdą konsolę. Jednak wszystko rozbija się o prawa autorskie. Co z tego, że chcę sprawdzić, czy Shenmue jest ciągle takie dobre, skoro z tytułu mojego widzimisię do producentów nie trafia złamany grosz. Tym samym lekceważę ich ciężką pracę i łamię prawo. Bo o ile same emulatory nielegalne nie są, to odtwarzanie nieautoryzowanych kopii oprogramowania naraża nas odpowiedzialność karną.
Art. 278. § 1. Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Tej samej karze podlega, kto bez zgody osoby uprawnionej uzyskuje cudzy program komputerowy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – mówi kodeks karny.
I chociaż mogę zostać zbesztany od hipokrytów to przyznam, iż zdarzyło mi się skorzystać z emulatora. Po przegrzebaniu pamięci wydaje mi się, że nawet nie tyle z chęci grania, co bardziej z ciekawości, czy to w ogóle działa. Na swoja obronę dodam, iż w życiu żadnej gry na emulatorze nie przeszedłem. Nawet nie próbowałem. Zazwyczaj był to kilkudziesięciu minutowy romans, zakończony większym lub mniejszym rozczarowaniem.
Co nie zmienia tego, iż scena emulacyjna ma się nieźle i fandom korzysta na pracy innych ile wlezie. Zdarzają się nawet takie kurioza, jak próba uzyskania profitów z tytułu rozpowszechniania oprogramowania do emulowania i romów z grami.
Microsoft zapowiada koniec emulatorów w Windows 10 i Xbox Live
Użytkownicy Windowsa mogą pobierać nie tylko klasyczne oprogramowanie emulujące gry. Emulatory można spotkać również w wersjach natywnych w Windows Store, jak i na najnowszym Xboksie. I właśnie to jest solą w oku Microsoftu. Dlatego nie dziwi decyzja powodująca, iż tego typu programy zaczynają znikać z wirtualnych sklepów koncernu. W przeszłości zdarzało się wycofywanie odgórnie pojedynczych programów. Teraz postanowiono zabrać się do sprawy właściwiej. Dodając jednoznaczny zapis do regulaminu i powoli czyszcząc bazę z zabronionych aplikacji.
Prawdopodobnie jako pierwszy o efektach czystki ćwierknął profil @NESBOX, za którym stoją twórcy Universal Emulatora. Ten właśnie poleciał z Windows Store, gdyż: Aplikacje, które emulują systemy do grania są niedozwolone na jakimkolwiek urządzeniu z rodziny (Microsoftu – przyp.). Jak dziś sprawdziłem na swoim Xboksie i Windowsie, pozostały niedobitki. Jednak ich los zdaje się być przesądzony.
Rozumiem, ale oczekuję czegoś w zamian
Niespodziewaną siłą Xboksa One jest jego wsteczna kompatybilność. Nie jest to tylko fajny dodatek do oferty, co bardziej pewnego rodzaju idea. Idea zarysowująca system na pokolenia. Gdzie gry przestają się dewaluować ze względu na kolejne generacje sprzętu. Ta choroba dotykała niemal wszystkie maszyny do grania. M.in. stąd tak olbrzymia popularność domorosłego oprogramowania do symulowania pracy konsol. Krokiem w dobrą stronę są również usługi chmurowe w stylu Playstation Now, czy po prostu granie na komputerach osobistych, gdzie nierzadko z problemami, ale można miło spędzić czas ze starociami. Również rynek mobilny jest przykładem tego, że da się tworzyć platformy, które zachowują ciągłość.
Jest to budujące nie tylko z punktu widzenia odbiorców. Również twórcy powinni się cieszyć i dostrzec szansę w tym trendzie. Tego typu rozwiązania skutecznie wydłużają cykl życia ich produktów. Dlatego warto zastanowić się nad opracowywaniem usług, które pozwolą grać w produkcje ukazujące się na przestrzeni dziesięcioleci. Usług, które nie są tworzone chałupniczymi metodami, jak ma to miejsce w przypadku emulatorów. Wydawcom podziękujemy portfelami. A nie jak obecnie, obłaskawiając sprytnych cwaniaków, którzy czerpią z pracy developerów, żerując na naszej nostalgii.