Mark Zuckerberg postawił chyba za swój życiowy cel zniszczenie Snapchata. Od wczoraj bowiem polscy użytkownicy meldują, że na swoich kontach mają dostęp do… Facebook Stories.
To już jest nudne – Facebook wprowadza funkcjonalność, z której zasłynął Snapchat w każdym swoim produkcie. Proces „snapchatyzacji Facebooka” doskonale przedstawił Tomasz Brusik, autor bloga Rysuję fejsbuki:
Irytujący content
Najpierw mieliśmy Instagram Stories, następnie Messenger Day, po drodze podoba funkcja na WhatsAppie, a na końcu – na Facebooku. Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie dostęp do ulotnych treści na każdej platformie społecznościowej jest nie tyle nudny, co irytujący. Ludzie – niezależnie od tego, czy są to osoby prywatne, czy influencerzy – często zamieszczają ten sam „znikający content” w każdym z medium, przez co zdarza się, że oglądam te same zdjęcia/filmy nawet po 3 razy.
Niczym Instagram
Sam nie mam jeszcze dostępu do zaktualizowanej wersji aplikacji, nie mogę więc przetestować nowej funkcji osobiście. Ze screenów zamieszczanych przez innych wyraźnie widać, że interfejs newsfeedu „nowego” Facebooka zbliżył się do newsfeedu znanego z Instagrama. Panel z powiadomieniami, który do tej pory u większości użytkowników Androida był na górze, został przeniesiony do dolnej części aplikacji, podobnie jak ikona Messengera znajdująca się wcześniej w prawym górnym rogu. Tę zastąpiono ikoną „prywatnej ulotnej wiadomości”:
Gwóźdź do trumny Snapachata?
Patrząc przez pryzmat siebie i swoich znajomych widzę, że Messenger Day – w porównaniu z Insta Stories – raczej nie odniósł sukcesu. Jak będzie w przypadku tej samej funkcji na Facebooku? Myślę, że tu ulotne treści mogą się przyjąć i dalej rozwije skutecznie doprowadzić do zmniejszenia popularności Snapchata. Z drugiej jednak strony, jak mówi stare porzekadło: „co za dużo to niezdrowo” – użytkownicy mogą poczuć się znużeni ciągłym kopiowaniem aplikacji z duszkiem w logo i dość sceptycznie podejść do nowej funkcji mobilnej wersji Facebooka. Czas pokaże – obecnie Facebook Stories nie jest dostępne globalnie – jak to zwykle z nowościami bywa, jest udostępniane sukcesywnie użytkownikom w różnych częściach świata.
Screeny zamieszczone w tekście pochodzą z artykułu na Mashable.