Drogi posiadaczu Windowsa! Jeśli jakimś cudem przegapiłeś ubiegłoroczny termin lub dopiero co dojrzałeś do decyzji o zmianie na „dziesiątkę”, mamy dla ciebie dobrą wiadomość. Darmowa aktualizacja do Windows 10 jest w zasięgu ręki! Pod warunkiem, że zrobisz to do końca roku i… użyjesz małego podstępu!
Mimo że termin darmowej aktualizacji do Windows 10 dla wszystkich posiadaczy starej wersji systemu minął w sierpniu 2016 roku, okazuje się, że opcja ta jest wciąż dostępna dla pewnej grupy użytkowników. Mowa tutaj o osobach korzystających z tzw. technologii pomocniczych, które skierowane są dla osób niepełnosprawnych. Należą do nich m.in. szkło powiększające lub specjalistyczne myszy i klawiatury.
Co ciekawe Microsoft nie precyzuje w żaden sposób, jakie urządzenia kwalifikują się jako technologie pomocnicze, ani nie weryfikuje, czy użytkownik rzeczywiście z nich korzysta. Usługa dostępna jest bowiem także dla osób, które dopiero rozważają w przyszłości na korzystanie z takich technologii, nawet jeśli będą należeć do innej firmy. Oznacza to, że w praktyce z darmowej aktualizacji może skorzystać każdy.
Uwaga! DW nie namawia do korzystania z bezpłatnej aktualizacji Windows 10 osoby do tego nieuprawnione. Jeśli jednak korzystałeś/korzystasz/zamierzasz/myślisz, że w przyszłości może się zdarzyć, że będziesz korzystał z technologii pomocniczych, podpowiadamy jak to zrobić 😊
Darmowa aktualizacja do Windows 10 dostępna jest pod tym linkiem. Co ważne, należy zdecydować się na nią ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Kilka dni temu w amerykańskiej wersji strony Microsoftu pojawiła się bowiem informacja, że darmowa aktualizacja do Windows 10 dla użytkowników technologii pomocniczych dostępna będzie jedynie do końca roku.
Uwaga nr 2! Tak naprawdę nie musisz używać postępu, aby uzyskać dostęp do darmowej aktualizacji Windows 10.
Okazuje się bowiem, że mimo iż mechanizm rezerwujący darmową aktualizację (GWX) został wyłączony, uaktualnienia po stronie serwerów Microsoftu działają nadal. Wystarczy, że pobierzesz ze strony Microsotfu narzędzie Media Creation Tool, a otrzymasz opcję uaktualnienia systemu do najnowszej wersji systemu. Czyżbyśmy mieli do czynienia z wpadką technologicznego giganta?
Nie lubimy płacić za coś, co może być darmowe
(i Microsoft dobrze o tym wie)
Trudno nie odnieść wrażenia, że cała ta akcja może być zakamuflowaną próbą zwiększenia zasięgu „dziesiątki”. Informacja o ofercie dla użytkowników technologii pomocniczych pierwszy raz pojawiła się tuż po zakończeniu oficjalnej daty zakończenia ogólnego terminu aktualizacji. Sądząc po ilości publikacji, które sprzedawały tę opcję jako swoisty „lifehack”, informacja ta musiała odbić się szerokim echem wśród osób, które jeszcze nie zdążyły przesiąść się na nowy system. W efekcie z opcji tej zaczęli korzystać nawet ci, którzy dotąd nie mieli pojęcia, czym są technologie pomocnicze.
Niedługo po tym pojawiła się kolejna fala publikacji. Tym razem tematem przewodnim było przekonanie wszystkich, że kłamanie w sprawie korzystania z technologii pomocniczych jest niewłaściwe, a w dodatku zupełnie niepotrzebne z uwagi na możliwość legalnego upgrade przy Media Creation Tool. Dziś update do Windows 10 znów pojawił się na ustach zainteresowanych dzięki ogłoszeniu, że opcja darmowej aktualizacji zostanie bezpowrotnie zakończona wraz z końcem roku.
Dlaczego więc nie zdecydowano się po prostu na przedłużenie okresu darmowej aktualizacji dla wszystkich? Ponieważ najprawdopodobniej nie przyniosłoby to zamierzonego efektu. Początkowy plan Microsoftu zakładał miliard zainstalowanych kopii Windows 10 w ciągu 2 lat od premiery. Słabnąca dynamika wdrażania systemu pokazała, że plan ten nie ma szans realizacji. Dodatkowo firma dość poważnie naraziła się swoim użytkownikom inwazyjnymi pop-upami namawiającymi do uaktualnienia systemu. Oficjalne przedłużenie okresu aktualizacji z dużym prawdopodobieństwem przyniósłby skutek odwrotny do zamierzonego.
Z perspektywy czasu obecna zagrywka wydaje się genialna. Nadanie produktowi cech niedostępności (a biorąc pod uwagę ceny rynkowe Windows 10 być może nawet odrobiny luksusu), wprowadzenie do procesu zakupowego elementów grywalizacji (wszak użytkownik miał wrażenie, że darmowa aktualizacja oprogramowania to coś, co trzeba zdobyć, być może nawet trochę oszukać sprzedającego) i dodanie na koniec presji czasowej – wszystko to jak z podręcznika marketingowej manipulacji. Czy udanej? Tego dowiemy się, gdy Microsoft zdecyduje się na ujawnienie statystyk dotyczących adopcji na początku przyszłego roku.