Mówi się, że jeśli nie ma kogoś na Facebooku to nie istnieje, a co jeśli dana osoba umiera, a jej konto pozostaje żywe?

Zarówno Facebook, który ma obecnie ponad 2 miliardy aktywnych użytkowników, Instagram z pokaźną liczbą 700 milionów, jak i Twitter z 328 milionami użytkowników prowadzą aktywną politykę w kwestii poufności danych i ich dysponowaniem po śmierci użytkownika. Okazuje się, że przejęcie kontroli nad kontem (w przypadku rodziny zmarłego) nie jest wcale takie proste. Mogą to zrobić upoważnione lub zweryfikowane osoby wypełniając specjalny formularz, w którym później zwrotnie otrzymują informacje o dalszych krokach. Twitter, z kolei, domaga się od rodziny osoby zmarłej kopii dowodu osobistego nieboszczyka, a także aktu zgonu.

Facebook daje również możliwość pozostawienia konta in memoriam  – tablica staje się wtedy miejscem upamiętniającym osobę, gdzie rodzina i przyjaciele mogą się wspierać i dzielić wspomnieniami.

Jeśli jednak rodzina lub konkretna osoba (za życia) pragną, by ich profil był nadal aktywny mimo śmierci – jest to obecnie możliwe. Taką szansę daje brytyjska firma DeadSocial

dead

Konto trzeba aktywować jeszcze za życia. Tworząc profil firma rekomenduje, aby pierwszą wiadomością było poinformowanie rodziny i bliskich o swojej śmierci, a także, że wiadomości, które będą otrzymywać napisane zostały świadomie za życia i są to słowa tej konkretnej osoby. Po przypisaniu, tak zwanego, wykonawcy wirtualnego testamentu można przystąpić do planowania kalendarza wpisów, które później zostaną opublikowane i rozesłane do odpowiednich osób. Będą wyświetlały się również w ich News Feedzie. Taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku Twittera – aplikacja „uczy się” stylu pisania i śledzi artykuły oraz miejsca, którymi interesuje się dana osoba tak, by później móc tweetować po śmierci tej osoby w takim samym stylu.

Zobacz jak to działa:

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!

Japońska firma idzie krok dalej

Kraje azjatyckie nie pozostają w tym temacie w tyle. Japońska firma Ryoshin Sekizai stworzyła aplikację opartą na rozszerzonej rzeczywistości, która pozwala zobaczyć zmarłego i z nim porozmawiać! W dowolnym miejscu. Nagranie jest w pełni realistyczne. Brzmi dość przerażająco, prawda?

killscreen

Powstanie aplikacji związane jest z osobistymi doświadczeniami twórcy, który również stracił bliską osobę i stało się to jego motorem napędowym do działania.

Subskrybuj DailyWeb na Youtube!