To, że serwis Marka wie o tym gdzie jesteśmy nie jest żadną nowością. Niedawno przedstawiona została wizja reklam „hiperlokalnych”. Takich, które będą dopasowane idealnie dla nas na podstawie naszej lokalizacji. Mówiąc inaczej, zobaczymy reklamę warzywniaka Pana Jarzynki zamiast centrum handlowego z miasta oddalonego o 300km. Ma to kilka plusów (bardziej wartościowe reklamy, które mogą nam przynieść korzyść) oraz minusów (cały czas wiedzą gdzie jesteśmy).
Z tą ciągłą geolokalizacją to ciężka sprawa w sumie jest. W dzisiejszych czasach pojęcie prywatności całkowicie zaczęło się zacierać. Zbyt wiele codziennych czynności związanych jest z aplikacjami bazującymi na naszej pozycji. No cóż, trzeba się chyba do tego przyzwyczaić jeśli chcemy z nich korzystać.
Co jakiś czas pojawia się serwis, który chce zaprzeczyć:
- reklamom
- śledzeniu
- cenzurze
- etc
Ostatnim przykładem było Ello. Dawno nie widziałem takiej fali na moim Facebookowym wallu, szkoda, że ta fala trwała może 2 dni. Teraz to w tym temacie jest cisza i odgłosy świerszczy w tle (prawie jak G+).
Do rzeczy. Facebook wprowadza właśnie funkcjonalność opartą na naszej pozycji. wg mnie przydatną funkcjonalność: „Safety Check”.
Chodzi o to, że skoro znają naszą pozycję, to przy okazji klęsk żywiołowych nasi znajomi mogą nas „zapytać” czy jesteśmy bezpieczni, aby nie zachodzi w głowę, co się z nami dzieje. Czy żyjemy.
Więcej o Safety Check można przeczytać na stronie funkcjonalności.
Wydaje mi się to dobrym kierunkiem rozwoju. Ciekawi mnie, czy jakieś służby ratownicze wdrożą (lub zmuszą do wdrożenia) system pomagający odnajdywać zaginione osoby, przynajmniej z przybliżoną lokalizacją poprzez Facebooka.
Mam nadzieję, że ta opcja będzie dostępna tylko w przypadku faktycznych tragedii, bo jeśli nie, to tak jak z naklejkami w komentarzach, może być bardzo łatwo nadużywana i wykorzystywana przez trolli i złośliwych znajomych, co chwila pytających czy wszystko ok. O 3 w nocy. W Niedzielę.
No i co na to NSA? ;-)